Refleksje prawie-idealnej patriotki
2006-08-21 12:43:50Gdyby rok temu ktoś zapytał mnie, czy jestem patriotką, odpowiedziałabym, że nie. Dziś wiem, że powodem mojej negatywnej samooceny było rozumienie patriotyzmu, nieco innego od tego obecnie lansowanego przez wodzirejów IV RP.
...
Gimnazjum. Praktyka pedagogiczna. Pytam: kto to jest patriota. Nie ma wątpliwości. Patriota to ktoś, kto walczy na wojnie, najlepiej na niej umierając, nie krytykuje własnego narodu i kultury, jest prawdziwym Polakiem. No, dobra - a kim jest prawdziwy Polak: patriota, katolik, ceni tradycje - oczywiste. Jestem zaskoczona: w czterdzieści sekund stworzyli definicję Polaka - Patrioty. W czterdzieści sekund mniej lub bardziej świadomie usunęli z niej pokaźną część polskiego społeczeństwa. Mnie też.
Nie walczyłam na wojnie. Co ja wygaduję, społeczne role mi się pomieszały - znaczy się, nie opatrywałam rannych, nawet mój dziadek nie walczył! W dodatku, choć urodzony w Polsce (słowo harcerza - o Boże, nawet w harcertwie przecież nie byłam!), Schmidt się nazywał (ale jak się spolszczy to nawet swojsko wygląda: Szmit. Prawda?). Rządu własnego polskiego nie lubię, o zgrozo!, nawet koszulkę anty kaczyńskiej prezydenturze dostałam i - no, w piekle smażyć się będę, bez dwóch zdań - po mieście w niej paradowałam! O, i na paradę równości iść planujemy (z moim chłopakiem rzecz jasna - żeby nie było...), dzieci rodzić nie chcę, ale nie to, żebym odkurzać wolała, bo już mam, tylko - no wiem, liberalizm mi we łbie poprzewracał - zamiast jarzynowej doktorat mi w głowie, a i nawet - obiecuję, to już końcówka - profesor Środę szanuję, chociaż wiem, że ona tych dewiantów broni, mało tego - chce, żeby żona męża patelnią lała! I ja się nawet - na kolana padając to piszę - pytałam się, czy te dewianty okropne Polakami być mogą. A jak naszego jedynego godnego polskiego urzędu najwyższego Pana Lecha Kaczyńskiego kartoflem nazwali to ja, to ja... się śmiałam!!!
Gimnazjaliści szybko się orientują, że z nie-Polką do czynienia mają, trochę jakby się ze mną zgadzają, co jakby się wahają... To dlatego, że mam... władzę w postaci dziennika? A co będzie, gdy Cymański ich przekona, że bicie dzieci to tradycja? Gdy Wierzejski ich przekona, że gejów trzeba pałować, Kaczyński, że intelektualiści to wrogowie, a Rydzyk to przewodnik duchowy? Czy gdy spotkają mnie na paradzie równości, powiedzą "do widzenia" czy może jednak "do gazu"?
Co będzie, gdy władza przeminie, a jej patrioci zostaną?
...
I tak sobie myślę... Cholera, dobrze, że nie powiedziałam im na lekcji, że „Spieprzaj dziadu" to tekst Prezydenta Kaczyńskiego. Dopiero by go, ziomala, polubili....
Karolina (karolinak84@o2.pl)