Nieboskie piękno
2006-06-08 00:00:00Ciała? A niech im będzie, niech będą brzydkie tylko te ciała, niestety brzydota ciała jest tylko wtórna, może być jedynie efektem brzydoty ich umysłów. Umysłów przepełnionych złością, zawiścią i teorią niewidzialnych spisków i układów.
Czy można być brzydkim, mając dobre serce i klejnoty w duszy? Nie będę oszukiwać, nie wiem. Jednak myślę, że nie. Nie wiem, skąd się wzięli, próbuję nie myśleć o tym, kto ich mianował, ani o tych, którzy wybrali tych, którzy ich mianowali, a już w ogóle nie myślę o tych, którzy ich popierają. Gdzieś w głębi siebie boję się tej brzydoty, pomimo piękna manifestacji, które przeszły przez kraj. Szekspir mawiał, że „złośliwa uwaga do głupiego ucha nie trafia”, jak widać sprzeciw uczniów i nauczycieli do Ministra Edukacji też nie.
Miało być o brzydocie, a ja znowu o polityce. Więc niech zagości brzydota na stronie... Szukam w myślach brzydkich ciał i znowu przed oczyma mam brzydkie serca. Safona twierdziła, że to, co jest piękne, jest dobre, a co jest dobre, będzie z pewnością piękne. Ponadto każda istota jest tylko piękna, kiedy osiągnie szczyt swego naturalnego rozwoju, może zatem brzydota jest wytłumaczalna? Jest niczym innym jak złem w kokonie? A może zrodziła ją oczywistość tego, ze brzydcy nie doznali piękna, bo jak może dawać z siebie piękno ten, kto go nigdy nie dostał?
Nie wiem, gubię się w tym coraz bardziej każdego dnia, czasami zastanawiam się, czy ja nie gram jakiejś roli u Franza Kafki, bo to wszystko jest zbyt absurdalne, by mogło być prawdziwe. Jakiś dzień świruski! A jednak się budzę... to nie był film. Ani książka. Ani sen. To jest felieton o brzydocie, ostatecznie może się okazać, ze on jako jedyny w tym wszystkim był brzydki.
Zatem nie zatrzymuje się, piszę dalej. „O tyle stajemy się piękniejsi z dnia na dzień, o ile wzrasta w nas miłość. Bo miłość jest ozdobą duszy, jest jej pięknem”. I tą pogodną myślą Augustyna z Hippony chciałabym wszystko wyjaśnić. Otóż skoro piękno wzrasta wraz miłością, to ostatnie wypowiedzi polityków przepełnione nienawiścią powinny wytłumaczyć kwitnącą brzydotę polityków. Powinny też dać nam nadzieję, nam utopionym w absurdzie, że do wnętrza człowieka zaprasza piękno, brzydota tylko odpycha, a skoro odpycha, to może jest nadzieja, ze niedługo odepchnie wszystkich, a ci, którzy dzisiaj triumfują, zostaną z niczym. Wierzę.