|
Fot. Adam Skrzydlewski |
„Co możesz zrobić dziś, zrób pojutrze. Będziesz mieć dwa dni wolnego!” Stara Studencka Maksyma
14.01.2005 - Co tam, Anka? Napisałaś ten referat na chemię? - Chyba żartujesz?! Mam na to masę czasu. Napiszę go później…
19.01.2005 - Cześć, Anka! - Cześć! - A jak tam twój referat? Pisze się? - Jeszcze nie. Wiesz, jak to jest… Ale spoko, zostały mi dwa dni, dam radę.
21.01.2005 - Halo? Anka? - Chryste! NIE TERAZ!!! Za dwie godziny muszę wygłosić referat, a mam dopiero pierwsze zdanie! Porozmawiamy potem. Cześć… Pi… Pi… Pi…
Zawsze intrygowało mnie odkładanie „na potem” i choć wiem, że to taka stara żakowska tradycja, którą każdy szanujący się student usiłuje podtrzymać, wciąż nie mogę się nadziwić, jak wiele rzeczy można przełożyć na termin późniejszy. Pewnego dnia, kiedy po raz kolejny z rzędu odkładałam napisanie eseju zaliczeniowego, zaczęłam się zastanawiać nad powszechną wśród studenckiej braci skłonnością (czy wręcz nałogiem?) do odwlekania tego, co nieuchronne.
Sporządziłam nawet krótką listę czynności, które żacy zwykli przekładać: - pisanie projektów i prac zaliczeniowych; - nauka do egzaminu; - nauka (w sensie ogólnym); - czytanie (skryptów, lektur, notatek, kserówek); - odrabianie prac domowych; - chodzenie na zajęcia (Zdarza się, że semestr dobiega końca, a Ty nagle uświadamiasz sobie, że nie wiesz, jak właściwie nazywał się przedmiot i jak wygląda profesor, do którego masz się udać po wpis) - itp.
To notoryczne odkładanie prowadzi do Kumulacji. Oczywiście każdy wielbiciel gier liczbowych powiedziałby, że kumulacja jest zjawiskiem jak najbardziej pożądanym. Niestety, ta reguła nie dotyczy studiów. Tu działa Zasada Złośliwej Kumulacji, która sprawia, że w ciągu dwóch lub trzech dni musisz przeczytać cztery opasłe tomiska, dokończyć projekt i przerobić materiał z piętnastu wykładów. Niemożliwe? A mimo to każdego roku tysiące NaprawdęZdesperowanychStudentów usiłuje tego dokonać. Ta iście masochistyczna postawa sprzyja jedynie Zasadzie Złośliwej Kumulacji. Żeby dokonać cudu i w krótkim czasie „przetrawić” ogromną partię materiału, trzeba kilka innych (aktualnie mniej istotnych) rzeczy odłożyć „na potem”. Zwykle są to takie czynności, jak: spanie, jedzenie czy picie.
W skrajnych przypadkach po kilkudniowym „naukowym ciągu” przeciętny żak mógłby bez charakteryzacji wystąpić w nowej wersji teledysku Michaela Jacksona „Thriller”…
Odrobina dyscypliny z pewnością pozwoliłaby zapobiec tym stanom. Trudno jednak wymagać od studenta systematyczności, kiedy wokół czai się tyle mniej lub bardziej intelektualnych podniet: muzea, teatry, kina, puby i… dyskoteki (dwa ostatnie miejsca są doskonałe dla socjologów-amatorów do przeprowadzenia kilku interesujących obserwacji, ale też pozwalają na zacieśnianie więzów z resztą studenckiej braci).
Jeśli zatem nie potrafisz zrezygnować z tych wszystkich elementów studenckiego żywota, lepiej pogódź się z faktem, że kilka razy do roku będziesz wyglądać jak rasowy zombie.
Monika Szafrańska (nika@dlastudenta.pl)
|