Nasze komentarze - Naszym zdaniem

Legalaizet It?

2005-12-17 00:00:00

 

Szanowni czytelnicy…
Chciałbym przekazać parę swoich spostrzeżeń na temat ogólnie powszechny, znany w obecnych czasach i coraz bardziej wkraczający w naszą rzeczywistość. Zyskując w niektórych grupach społecznych przyzwolenie i pełną akceptację nabiera rozpędu i przybiera ogromną postać. Śmiało można go nazwać dżumą XXI w.

Pewnie nie jestem pierwszą osobą, która chce na ten temat coś powiedzieć, ale wydaje mi się, że każde, nawet powtarzane bez końca, słowa są na miejscu.
NARKOTYKI! „Stan uniesienia i niepowtarzalne doznania” – tak, w wielkim skrócie, powiedziałby każdy narkoman, którego bez reszty pochłonęło zgubne i mylne inwestowanie w rozwój własnego ja. Począwszy od palaczy trawki, poprzez sterylnych zjadaczy różnego rodzaju tabletek, skończywszy na  konsumencie kompotu, który tak naprawdę jest ostatnim etapem rozwoju w tym kierunku. Rozwoju własnego upadku.

Ale nie uprzedzajmy faktów! Zacznijmy od początku, dokopmy się do obiektywnych przyczyn, jakie kierują ludzi do narkotyków. Zakładam, że 90% czynnych narkomanów i tych, którym udało się wybrnąć z tego niszczycielskiego nałogu, swój początek drogi narkomańskiej zaczyna w dzieciństwie, lub w wieku dojrzewania. Im chciałbym poświęcić najwięcej czasu, gdyż uważam, że to oni najbardziej potrzebują pomocy i uzmysłowienia, do czego i w jakim kierunku naprawdę prowadzi ta droga.
Kiedy nadchodzi ten moment zapytałby „zdrowy” człowiek, który nie jest w stanie zrozumieć wyniszczającej polityki młodego człowieka? Najbardziej odpowiedni moment jest czas, gdy trzeba kredki i zabawki wymienić na inny obiekt zainteresowań i pasji życia codziennego.

Choć jest jeszcze czynnik genetyczny, który odgrywa kolosalną rolę, jak skłonność do dziedziczenia różnego rodzaju uzależnień. Nadchodzi czas, kiedy bawienie się samochodzikiem, lub lalką nie należy do zainteresowań dzieciaka. I tu istotną rolę odgrywa środowisko młodego człowieka, który tak naprawdę zaczyna odkrywać, że zmiana zabawek wcale nie musi być przykra i co ważniejsze może być pasjonująca.
Oczywiście ten stan i takie podejście u przyszłego narkomana jest stanem przejściowym, ponieważ wszystkie nowe obowiązki zaczynają przerastać i przybierać na sile. Wszystkie budujące sugestie ze strony rodziców, nauczycieli, cioć czy babć są automatycznie odrzucane. Sytuacja zaczyna przytłaczać, bo jak młodziutki człowiek ma rozumieć zmianę ulubionej zabawki na ciężki tornister szkolny i narastającą liczbę nowych obowiązków.

Ale paradoksalnie nie jest to jeszcze moment, w którym wszystko stawia się na jedną kartę. Jest przecież jeszcze dużo czasu na wykształcenie się zdania na temat nowych „zabawek” – po prostu negacji.
Trwa etap fascynacji nową sytuacją życiową, który przeminie niezwykle szybko wraz z zetknięciem się z różnymi ludźmi z różnych domów o różnych poglądach wyniesionych z tychże domów. Tyczy się to dzieci, które nie mają autorytetu ze strony starszych osób, którym poświęca się niewiele czasu lub w ogóle pozostawia się samych sobie. Nie znaczy to jednak, że dzieci z tak zwanych dobrych domów uchronią się od tego. Zazwyczaj spotyka je ta tragedia znacznie później i znacznie im ciężej się z tego podnieść.

Wracając do „niechcianych” dzieci, te chwycą się każdej teorii i każdego zdania, które w ich odczuciach jest racjonalne, właściwe i zgodne z tym, co odczuwają. Chłoną wszystko, chłoną jak gąbka i nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie brak filtru, który odrzuci plewy od ziarna. Tu całe środowisko wychowawcze powinno spełniać role katalizatora.
Dodajmy, że dzieci, które nie mają tyle rodzicielskiego ciepła i poświęconego czasu lgną do siebie, tworząc zastępczą „rodzinę” grupę wzajemnego wpływania na siebie. Jedno wpływa na drugie, drugie na trzecie i tak tworzy się w głowie młodego człowieka mapa, na której wyraźnie jest zaznaczone przekonanie, że wie więcej niż ktokolwiek.
Tu akurat należy to zrozumieć, bo skoro rodzice nie uprzedzili faktów, nie ustrzegli (ponieważ w ich czasach ten problem był marginalny), to dziecko nabiera przekonania, że starzy są zacofani i nie z tej epoki i cóż oni mogą wiedzieć na ten temat. Wiąże się to z negacją każdego słowa, każdej przestrogi.

Nie będę wnikał jak w tak młodym środowisku znalazły się narkotyki, bo nie trzeba być uczonym żeby wiedzieć, że to najbardziej podatny grunt na wszelkiego rodzaju sugestię. A wychowanie sobie klienta to nie lada zadanie dla przeróżnego rodzaju koncernów, próbujących sprzedać swój produkt, lecz nie dla dealerów narkotyków. Tu nie trzeba reklamy czy też specjalnej kampanii, ponieważ każdy dealer to potencjalny narkoman i rówieśnik.
I od tej pory młody, niejako zagubiony, człowiek dostaje gwałtownego przyspieszenia, zwrotu o 180 stopni i wszystko jest na dobrej drodze do rozwoju własnego upadku.
Pominę czas renesansu młodego narkomana, ponieważ na tym etapie nawet człowiek o wielkim autorytecie nie wskóra za wiele. Jedno jest wtedy pewne, tak jest przecież dobrze, w końcu coś się dzieje i ktoś mi poświęca uwagę (koledzy, koleżanki) i czuję, że należę do wyjątkowej wspólnoty – wyjątkowej, bo odurzonej tym samym narkotykiem.

Pojawia się pytanie, czy to prawda, że od trawki wszystko się zaczyna, czy w tej mistycznej roślinie należy upatrywać zagrożenia, skoro pojawiają się opinie, że trawkę palili nasi rodzice w wieku młodzieńczym, więc dlaczego miałaby być tak niebezpieczna. Niewinna maryśka, po której jest euforyczny stan otępienia, który szybko mija i można wracać z powodzeniem do rzeczywistości. Dlaczego więc tak wielu ludzi wypowiada się o niej tak ostro i traktuje na równi ze znacznie cięższymi narkotykami?

Znamy przecież nie od dziś hasło „Legalaizet It”, przychylne wypowiedzi artystów, uznanych publicznie osobistości. Więc czego Ci „niedobrzy” ludzie chcą od poczciwej trawki? Ano tego, że trawka, jak reszta środków odurzających, w naszym kraju jest nielegalna. Nielegalne jest posiadanie, zażywanie, hodowanie nawet na potrzeby własne. Nie jest jednak tajemnicą, że odbiorcy zawsze się znajdą, jak i ludzie, którzy wyjdą im naprzeciw spełniając wzajemnie swoje potrzeby. Więc trzeba gdzieś się zaopatrzyć, kupić… co za tym idzie – zarobek, pieniądze, żądze itp.
Wiemy przecież, że nasz piękny świat ma dużo do zaoferowania, również całą gamę narkotyków. Nie jest też dziwnym, że jeżeli ktoś sprzedaje trawkę chce na niej zarobić, a jeżeli się zarabia na trawce i jest się równie tak samo narażonym na konflikt z prawem jak przy handlu naprawdę twardymi narkotykami, to, czemu nie zarobić na heroinie, amfetaminie i innych.
A komu te inne narkotyki zaproponować jak nie tym, co już wiedzą gdzie iść po trawkę. Nic na siłę, a teza, że pierwsza działka jest za darmo i można tą dawkę dostać w każdej szkole czy dyskotece jest mocno przesadzona i naciągana. Moim zdaniem nigdy tak nie było.

Wystarczyło się tylko spytać bardziej doświadczonego znajomego, co to jest i czego można się spodziewać (jakie efekty), a reszta już sama się dopełnia. Perspektywa kolorowych wizji, czy też psycho – fizycznego pobudzenia była tak silna, że nie trzeba było specjalnej namowy. I w tym momencie dla niektórych droga się rozchodzi. Duża cześć młodych ludzi dostrzega w tym sposób na życie, na oderwanie się od codzienności i nie chodzi wcale by zapomnieć o problemach, bo one na tym etapie nie są istotne tak bardzo nie znaczy jednak, że ich nie ma. Inni znowu przekonują się, że te wrażenia miały zbyt mocny wpływ na nich samych i przerosło to ich oczekiwania w takim stopniu, że zlęknieni działaniem odrzucili to automatycznie.
W tym wszystkim te osoby miały najwięcej szczęścia, nie wykazały się po prostu predyspozycjami i odrzuciły to niejako przez przypadek, bo chęć skosztowania zakazanego owocu jednak się w nich narodziła z jakiegoś konkretnego powodu (pisałem wcześniej o braku autorytetu i silnej zdecydowanej postawy rodziców, która jest niezbędna przy tego rodzaju problemach z dziećmi).
Myślę, więc, że temat ludzi, którzy chcieli poczuć się wyjątkowo, lecz ich to przerosło i w efekcie dali sobie z tym spokój mamy już zamknięty. Zostają tylko Ci, którzy widzą w tym sens, przyjemność, sposób na nudę i życie, bo utrzymuję wciąż, że najistotniejszym powodem zażywania narkotyków nie są problemy, ale podejście do codzienności, do prozy życia. I tak toczy się machina brania dla „rozrywki” przez długi czas. Jest dobrze, coraz lepiej, więc dlaczego się przejmować i coś zmieniać?
Zmiany przyjdą same, tak nieoczekiwanie, tak raptownie, iż dużo ludzi popada w jeszcze większą zapaść osobowościową i zatraca się bez reszty. Ten moment jest chyba najbardziej odpowiednim na zmianę kalibru używek. Skoro okazało się, że wcale nie jest tak pięknie, trzeba jakoś o tym zapomnieć, „zmienić” coś. Powolutku zaczyna się etap otwierania oczu na sytuację życiową.
Pierwsze przebłyski rozsądku, który był przytłumiony przez długi czas, który nie miał szansy zaistnieć. I co się okazuje? Na zadane pytanie nie ma odpowiedzi (czego mi w życiu potrzeba, co chcę osiągnąć i kim być), są tylko marzenia, które stają się płaszczyzną realizowania samego siebie. Wszystko odbywa się w „zatrutej” głowie narkomana.
Lub odpowiedź (marzenia) są tak wymagające, że nasz wypalony umysł nie ma motywacji by sprostać tym wszystkim oczekiwaniom, jakie stawiamy przed sobą i jak to bywa w takich sytuacjach, zjawia się anioł stróż z czymś naprawdę odjazdowym. Nie chcę się bawić w wymienianie nazw, gdyż to naprawdę nie ma znaczenia na destrukcyjny skutek zażywania naprawdę ciężkich narkotyków, lub leków psychotropowych, które powodują wyłączenie myślenia. Najzwyczajniej na świecie stajemy się roślinami bez uczuć i własnych przemyśleń, zdolnymi tylko do narkotycznej fotosyntezy (zorganizowanie działki.)

Etap, który opisałem powyżej można zaliczyć do zażywania z powodu świadomości istnienia przerastających problemów, które udało się stłumić, które przy heroinie czy też wspomnianych lekach psychotropowych są delikatnymi pieszczotami.
Dochodzimy do wniosków, które gaszą uśmiech na naszej twarzy, że czas spędzony na dobrej zabawie z pigułkami, amfetaminą czy kwasikiem jest czasem straconym, który wyrządził wiele spuścizny w naszym życiu.
I znowu paradoksalnie (reakcja powinna być oczywista – rzucam to świństwo) wyciągamy rękę po twarde narkotyki po to, by zapomnieć o tym, co już straciliśmy nie licząc się z tym, co mamy jeszcze do stracenia. Tak naprawdę motywy brania nie są chyba do końca tak oczywiste i powód, dla którego stawiamy swoje życie nad przepaścią.

Są również powódki socjalizacyjne, np. silna potrzeba samodestrukcji. W tym przypadku narkoman nie ma specjalnych wyrzutów sumienia. Bo trzeba też o takiej grupie uzależnionych wspomnieć. Oni to lubią i wcale nie chcą widzieć swojej tragedii, ale ten temat pozostawiam bez komentarza, ponieważ im już jest potrzebna pomoc specjalistów.
Człowiek jest wolny i powinien kierować się świadomością skutków swoich wyborów, a ten tekst kieruje do osób, które nie z własnej woli zostały pozbawione możliwości racjonalnego wyboru z racji wieku. Czyli wracamy do punktu wyjścia, do ludzi młodych. Dzieci, pozostawione bez opieki i uwagi, zdają się na siebie i dokonują od najmłodszych lat własnych wyborów, które są brzemienne w skutkach.

Można jeszcze wyróżnić jedną grupę narkomanów świadomych. Najczęściej są to ludzie o wysokiej inteligencji i wykształconej świadomości dobra i zła i potrafią metodą selekcji dobrać odpowiednio do swojej osobowości priorytety mieszczące się w pojęciu dobra lub zła.
Co ich natomiast skłania do sięgnięcia po narkotyki? W zależności od charakteru i temperamentu ludzie dobierają według własnych preferencji narkotyk, który zagwarantuje oczekiwany przez nas stan odurzenia. Ale dlaczego narkotyki? Przecież mają wiedzę na ten temat i wiedzą, jakie są tego skutki.
Nie zmienia to jednak faktu, że narkotyki są proste w użyciu i nie wymagają zbytniego zaangażowania się czy też wykazania się jakąś inwencją własną. Jest łatwiej, wygodniej, w końcu przynosi to pożądany efekt, ale istota świadoma skutków zabawy z narkotykami powinna odrzucić ten rodzaj ucieczki od sytuacji życiowej, w której sobie nie radzi. Cała ta sytuacja jest na tyle skomplikowana w tym przypadku, że petent zdaje się przeczyć swojej wartości i tak naprawdę zaczyna błądzić w poszukiwaniu antidotum na swoje nie zlokalizowane jeszcze źródło frustracji.


Pierwsza opisywana grupa młodych ludzi ma przewagę nad tymi ostatnimi w wyścigu o „wolność”,  bo w miarę szybko orientuje się, w jakim znajduje się położeniu i realnie ma większe szanse na zerwanie ze zgubnym nałogiem. Nie ma złotego środka jak uniknąć takich problemów, ale wydaje mi się, że najbliższe osoby powinny być naprawdę blisko, żeby wiedzieć o tym człowieku jak najwięcej.
Bo nawet najlepsza opieka, najlepszy dom, kochająca się rodzina, nie są w stanie zapewnić pełnego bezpieczeństwa swoim bliskim.
Kluczem jest chęć zmian swojej rzeczywistości i otoczenia swoimi siłami i wiara w samego siebie i sukcesywne dążenie do wyznaczanych coraz to nowych celów. Nie znaczy to jednak, że nie mamy prawa do słabości, czy też zniechęcenia się do dalszego działania, ale należy uświadomić sobie, że narkotyki są najgorszym z możliwych wyjść, są upadkiem własnego JA.

Łukasz Czerniec
(
mysli@dlastudenta.pl)
 


 

Komentarze
Redakcja dlaStudenta.pl nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.
  • pif paf [0]
    ska
    2005-11-28 10:48:06
    Narrrrrrrkotyki są złe!!! Niszczą musk
  • :):) [0]
    zbysław
    2005-11-27 20:33:53
    ziółko to nie narkotyk leszczyki, wiekszym narkotykiem jest browarek :)
Zobacz także
Komunistyczne pomniki mają się w Polsce dobrze
Komunistyczne pomniki mają się w Polsce dobrze

Czy niszczenie paskudnych reliktów przeszłości zasługuje na miano przestępstwa?

Max, nie daj się
Max, nie daj się

Mariusz Max Kolonko znienawidzony przez media głównego nurtu, bo skłania ludzi do myślenia.

Naród idiocieje na potęgę
Naród idiocieje na potęgę

Już wkrótce nazwisko Wołodyjowskiego poznamy z pieśni na meczach siatkówki, a Soplicę skojarzymy tylko z nazwą wódki.

Ostatnio dodane
Komunistyczne pomniki mają się w Polsce dobrze
Komunistyczne pomniki mają się w Polsce dobrze

Czy niszczenie paskudnych reliktów przeszłości zasługuje na miano przestępstwa?

Max, nie daj się
Max, nie daj się

Mariusz Max Kolonko znienawidzony przez media głównego nurtu, bo skłania ludzi do myślenia.

Popularne
20 miejsc, które musisz zobaczyć, zanim umrzesz
20 miejsc, które musisz zobaczyć, zanim umrzesz

Zobaczcie najpiękniejsze miejsca na świecie, do których pojedziecie, jak już będziecie mieli mnóstwo szmalu!

Brak zdjęcia
Cyganie, jacy są, każdy wie

Każde dziecko wie, że Cyganie nie mają swojego państwa, na tym jednak zazwyczaj nasza wiedza się kończy.

Nie-muzułmańskie kobiety muzułmanów
Nie-muzułmańskie kobiety muzułmanów

Czy związek nie-muzułmanki z muzułmaninem ma prawo bytu? Czy wystarczy, iż obie ze stron włożą w ten związek nie tylko uczucia, dobre chęci, ale obustronny szacunek do siebie nawzajem, jak i do tradycji, religii i swoich rodzin, otwarty umysł, gruntowną wiedzę?