A wtedy przyszło olśnienie
2007-05-28 20:59:40Lata długie minęły, wieki nawet całe, a jak nie pisałem, tak nie pisałem. Miliony razy zasiadałem przed komputerem z butelką trunku bezalkoholowego w celu postukania w klawiaturę. Jednak zawsze cała ta pseudo intelektualna orgia zaczynała i kończyła się na wspomnianej butelce (soku), którą w mig opróżniałem.
Otóż pomijając kwestie związane z brakiem czasu i wiecznie obrażonej Weny, największym problemem było przeładowanie mojej ciasnej czasoprzestrzeni wszelkiej maści informacją. Chciałem się wyginać i składać na sto, budując teksty traktujące o rzeczach wielkich i o ludziach wielkich. Chciałem udawać mądrzejszego niż jestem i napawać się idiotycznymi komentarzami szacownych użytkowników portalu, czepiających się nazwiska, tytułu, literówki, krów na Księżycu... Dosłownie wszystkiego. Co nijak miałoby się do merytorycznych zastrzeżeń wobec mojego felietonu.
I nagle przyszło olśnienie - dlaczego nie miałbym pisać po prostu o tym, co czuję i jak odbieram cały ten nasz świat? On jest mój, Twój i ich. A każdy z nas ma pełne prawo widzieć go inaczej. Może utonę w zalewie tandety, a może ktoś kiedyś po przeczytaniu moich słów szepnie sam do siebie: skąd ja to znam?
Ile razy nie mogłem znaleźć dla siebie miejsca na świecie i nie potrafiłem usiąść choć na chwilę, ile razy cały świat wydawał mi się zły, a wszyscy ludzie byli wtedy głupcami. Plątałem się tu i tam. Obserwowałem. Otwierając gazetę nie mogłem uwierzyć. Oglądając telewizję nie mogłem uwierzyć,. To samo działo się przy odwiedzinach różnej maści witryn internetowych. Nie mogłem i ciągle nie mogę uwierzyć w to co wspólnego obraz naszej rzeczywistości kreowany przez „kolegów po fachu" ma wspólnego z rzeczywistością. Coraz bardziej zaczyna mi to przeszkadzać. Stwierdzam też, że najlepsza jest niewiedza. Im mniej się wie, tym dłużej się żyje. Piersi Dody nakładają się na brak konta głowy państwa, miesza się ze szczerością rządzących z nadania Narodu i wychodzi z tego jedno wielkie...
To jest tak, jak z psimi odchodami na drodze. Ktoś kiedyś powiedział - nie ruszaj, bo będzie śmierdziało i ty też będziesz śmierdział. Więc nie ruszam.
A za jakiś czas wymyślę coś mało śmierdzącego o czym pisać jest warto. Jeśli zaś ktoś o podpowiedź chciałby się pokusić - maile czytać lubię i zawsze odpisuję.
Łukasz Krzywda
(lukasz.krzywda@dlastudenta.pl)