Sztuka (wszelaka) kochania w cyberprzestrzeni
2007-12-03 11:27:00Niektórzy nie wierzą w możliwość zaspokojenia potrzeb sercowych dzięki internetowi. Zwolennicy podają liczne przykłady szczęśliwych małżeństw, które poznały się poprzez serwisy randkowe. Biura matrymonialne, gdzie na czerwonej kanapie w serduszka przeglądało się katalogi ze zdjęciami potencjalnych kandydatów na żonę lub męża, odchodzą w zapomnienie. E-randka czy Sympatia to nie tylko nowy trend, ale popularny i skuteczny (?) sposób na znalezienie partnera.
Wirtualne randki
Człowiek XXI wieku dzięki Internetowi może zaspokoić niemal wszystkie swoje potrzeby. Od zakupów, poprzez obejrzenie filmu, uregulowanie spraw finansowych, na flirtach i romansach kończąc. Coraz więcej osób spotyka miłość swojego życia dzięki popularnym serwisom randkowym. Socjolodzy podają, że już ponad 3 miliony Polaków poszukuje nowych partnerów w sieci.
Kilka lat temu nikt nie miał na tyle odwagi, by przyznać, że poznał swojego męża czy żonę przez Internet. Mówienie o szukaniu prawdziwego księcia z bajki w sieci było krępujące i budziło ogólne zdziwienie, a nawet pogardę. Jednak dziś randki w internecie to dla wielu normalny sposób zawierania znajomości. Nikogo nie dziwią małżeństwa, które poznały się poprzez internet.
E- randki cieszą się taką sama popularność wśród mieszkańców dużych miast jak i na wsiach. Dzięki cyberprzestrzeni ludzie mają możliwość spotkania się z kim tylko zapragną, gdzie tylko chcą, o każdej porze dnia i nocy i w dowolnym miejscu. Na dodatek Internet zapewnia poczucie anonimowości, a wiadomo, że anonimowość pozbawia wszelkich oporów. Sieć daje poczucie bezpieczeństwa i ośmiela. W wirtualnej przestrzeni łatwiej zadać bezpośrednie pytanie, stawiać wymagania czy flirtować. Łatwiej jest także powiedzieć "nie chcę się już z Tobą spotykać".
W sieci z łatwością przychodzi nam tworzenie własnego idealnego wizerunku. Możemy powiedzieć o sobie tyle, ile chcemy. Możemy coś ubarwić, o czymś nie wspomnieć... Przecież on-line nikt nie jest w stanie zweryfikować naszych opowieści i porównać ich ze stanem rzeczywistym.
Dla osób nieśmiałych serwisy randkowe to wręcz wymarzone miejsce do poznania kogoś. Nie trzeba spotykać się twarzą w twarz, czerwienić, opanowywać drżenia rąk i kontrolować głosu. Siedzisz sobie wygodnie w fotelu, dyskutujesz, kontrolujesz otwartość swoich wypowiedzi i jesteś oazą spokoju. Dyskutujesz na czatach, oglądasz zdjęcia potencjalnych partnerów, a czasami ktoś kliknie na twój profil... Nieśmiali mężczyźni i kobiety łatwiej rozmawiają ze sobą przy użyciu klawiatury. Strach przed odrzuceniem jest wtedy mniejszy.
Do zakochania... jedno kliknięcie?
Mężczyźni znacznie częściej niż kobiety zawierają znajomości przez internet. Prawdopodobnie siadają spokojnie przed ekranem komputera i tworzą" listę cech niezbędnych, które musi posiadać partnerka. I powstają męskie marzenia, które są wysyłane w świat w postaci ofert do portali randkowych czy biur matrymonialnych. Przeglądając męskie anonsy można wywnioskować, że mężczyźni nie są łakomi - wymagają niewiele. Wystarczy, że kobieta będzie w miarę młoda, atrakcyjna (ale bez przesady), ciepła, czuła, opiekuńcza... Kobiety z kolei szukają w sieci mężczyzny bardziej idealnego niż ten, którego mogą bez problemu spotkać w kawiarni czy na ulicy.
Niewielu amatorów randek on-line godzi się na jakąkolwiek niezgodność ze swoim wyśnionym ideałem. Nie ten wzrost, kolor włosów, oczu czy znak zodiaku mogą spowodować automatyczne odrzucenie. Przecież wystarczy kliknąć i pojawia się setka innych ofert. Setka kolejnych ofert na... poznanie księcia z bajki.
Przeciwnicy związków online twierdzą, że zakochanie się przez Internet nie jest możliwe, bo mamy do czynienie z trudnością wyrażana emocji. A jeżeli nawet dojdzie już do bardzo zażyłej znajomości, to i tak nie można mówić o prawdziwym uczuciu, bo brakuje w nim bliskości fizycznej. Według nich sieciowe randkowanie to zjawisko pełne sprzeczności. Tworzone są raczej wizerunki idealne niż realne. Pozorna otwartość i łatwość wyrażania opinii przeplata się z kłamstwem. Idealizujący oszuści na portalach randkowych są tak częstym zjawiskiem, że powstają specjalne strony mające przestrzegać przed nieuczciwymi partnerami. (np. niespotkajgodziewczyno.com)
Z kolei sympatycy wirtualnych randek twierdzą, że to właśnie takie portale pomagają kojarzyć samotne dusze i ciała. Najważniejsze jest to, że na portalu randkowym wszyscy oczekują tego samego. Chcą odnaleźć to, czego im brakuje - drugą połówkę. A co z konfrontacją w realnym świecie? Żaden problem - twierdzą. Przyznają, że na którymś etapie wirtualnej miłości, naturalną konsekwencją jest chęć spojrzenia sobie w oczy, przytulenia się, złapania za rękę. Podobno aby podjąć decyzję o przeniesieniu związku online do realnego świata, potrzeba średnio dwóch lat. Wszyscy, którzy doświadczyli wirtualnej miłości lub poznali swojego męża czy żonę przez internet, zgodnie twierdzą, że miłość w sieci istnieje. Istnieje i jest szczera, prawdziwa bo poznajesz człowieka od wewnątrz zamiast skupiać się na jego wyglądzie zewnętrznym.
Czy rzeczywiście mają rację? Myślę, że ktoś, kto nie znalazł się w romantycznym, cybernetycznym świecie powie oczywiście, że coś takiego jak wirtualna miłość nie istnieje. Ale coś w tym chyba jednak musi... skoro Internet staje się najbardziej popularną swatką świata.
Z on-line do reala, czyli miłość do grobowej deski
Serwisy randkowe to jedne z najbardziej dochodowych biznesów internetowych. Codziennie w najbardziej popularnych portalach przybywa średnio kilkaset nowych twarzy, a niektóre w ciągu dnia notują nawet milion odwiedzin. Popularność internetowych serwisów randkowych wzrasta i w związku z tym coraz trudniej jest zwrócić na siebie uwagę. Dlatego też alternatywą dla masowych randek on-line stają się miejsca w sieci adresowane do specjalnej grupy odbiorców.
Psychologowie potwierdzają tezę, że ludzie o podobnych doświadczeniach i zainteresowaniach mają większą szansę na stworzenie związku. Dlatego też powstają liczne portale randkowe, mające pomóc w znalezieniu miłości w ramach konkretnej grupy. I tak, jeżeli jesteśmy zapalonymi miłośnikami podróży, możemy szukać ukochanej osoby w gronie globtroterów, jeżeli interesujemy się filozofią Wschodu - mamy możliwość poznania przyszłego partnera wśród osób, które mają takie same pasje jak my.
W Polsce ciekawą i nową alternatywą dla masowych serwisów „matrymonialnych" jest portal przeznaczeni.pl. Społeczność ta jest odbiciem najnowszych trendów Internetu w polskiej sieci. Nie jest to miejsce o charakterze stricte matrymonialnym. Jest to strefa ludzi, która buduje swoje życie na wartościach chrześcijańskich. Portal ma już ponad 30 tysięcy zarejestrowanych użytkowników. Jest to miejsce, w którym ludzie samodzielnie szukają męża lub żony. Co odróżnia przeznaczeni.pl od popularnych serwisów randkowych? "Strefa ludzi z wartościami" nie zajmuje się przelotnymi miłostkami i romansami. Nie ma tam pytań o wymiary ciała czy preferencje seksualne. Przekaz portalu jest jasny - „strefowicze" dążą do zawarcia małżeństwa w Kościele. Szukają swojej drugiej połówki wśród katolików.
Niewątpliwie pomysł stworzenia miejsca, gdzie katolicy szukają swoich przyszłych partnerów odniósł sukces. W trakcie dwóch lat funkcjonowania Strefy, dzięki portalowi zostało zawartych 70 małżeństw, ponad 200 osób jest narzeczeństwem, setki osób tworzą szczęśliwe związki a nawet trzy „strefowe" pary mogą pochwalić się swoimi pociechami.
W wywiadzie udzielonym dlaStudenta, Maciej Koper podkreśla, że przeznaczeni.pl to portal społecznościowy. Głównym celem serwisu jest stworzenie miejsca, w którym ludzie o zbliżonych wartościach mogą się poznać - tak, żeby nie tkwili w urojonych relacjach on-line. Pierwowzorem strony był amerykański portal avemariasingles.com. Strefa Ludzi z Wartościami to miejsce mające pomóc w znalezieniu życiowego. Organizuje też spotkania na terenie całej Polski, wspiera akcje charytatywne oraz promuje spotkania w realu dzięki kalendarzowi kulturalnemu. Do Strefy może wstąpić każdy, kto zaakceptuje zasady serwisu.
Media opisując portal przeznaczeni.pl używają określenia „polski katolicki portal matrymonialny". Maciej Koper przyznaje, że jego serwis to nie portal randkowy czy biuro matrymonialne. Strefa nie zajmuje się kojarzeniem par według podobieństw, a jest miejscem spotkań. Każdy zakłada swój profil, udziela odpowiedzi na pytania i na tej podstawie może kontaktować się z innymi strefowiczami, tworzącymi społeczność.
„Przeznaczeni" to miejsce skupiające ludzi, którzy kierują się wartościami chrześcijańskimi. Jak w takim razie duchowni oceniają działalność katolickiego portalu? Twórca Strefy Ludzi z Wartościami przyznaje, że wielu księży poleca swoim wiernym portal. Zauważa również, że anonimowość w sieci jest bardzo niebezpieczna - nigdy nie wiadomo, z kim się rozmawia. Dlatego aby dołączyć do Strefy Ludzi z Wartościami, należy podać swoje prawdziwe dane. Podstawowa misja twórców portalu jest jasna: jest to miejsce ludzi o zbliżonych wartościach, ludzi którzy poważnie myślą o życiu, są wierzący, przyjmują naukę Kościoła katolickiego i chcą budować trwałe, szczęśliwe związki. Podsumowując, Maciej Koper przyznaje: „Dajemy ludziom szansę poznania się, ale więzi muszą budować w realu".
Katarzyna Witak
(katarzyna.witak@dlastudenta.pl)