Ściąganie na egzaminach. Wyciąg z polskiej moralności
2014-01-30 15:53:55Za sprawą pewnej studentki Uniwersytetu Medycznego, która doniosła profesorowi o ściąganiu swoich kolegów podczas egzaminu ("Studentka doniosła, że koledzy ściągali na egzaminie"), w sieci rozpoczęła się zagorzała dyskusja na temat słuszności takich zachowań. Na co polska społeczność akademicka przyzwala chętniej - na ściąganie, czy donosicielstwo?
Ściąganie to bez wątpienia oszustwo - pozwala na zaliczenie przedmiotu i uzyskanie dyplomu bez niezbędnej wiedzy. Jest także z pewnością niesprawiedliwe wobec innych studentów, uczących się, a osiągających słabsze wyniki od oszustów. Lata PRLu zbudowały w nas jednak przeświadczenie, że donosicielstwo jest zbrodnią najgorszą, a już na pewno godną większego potępienia, niż "oszukiwanie systemu", w tym wypadku szkolnictwa wyższego.
- Uważam, że dziewczyna zrobiła dobrze, w końcu to studentka medycyny. Nie można pozwalać na to, by leczyli nas później ludzie bez wiedzy i kompetencji. W jej przypadku zrobiłabym to samo. - pisze w liście do redakcji Marta, studentka polonistyki UWr.
Marta zapytana, czy ona również doniosłaby, gdyby ktoś ściągał na egzaminie na jej kierunku nie była już jednak tak pewna swojego zdania. - Raczej nie. Uważam, że moje studia nie rzucają mi na barki odpowiedzialności za ludzkie życie i zdrowie, dlatego nie odważyłaby się narazić na publiczny ostracyzm związany z donosem - pisze dziewczyna.
- Ja na pewno nie doniósłbym na nikogo na swoim kierunku. Uczymy się tak wielu nikomu niepotrzebnych rzeczy, że wkuwanie wszystkiego jest wręcz frajerstwem. Myślę, że nawet na medycynie jest pare przedmiotów, na których ściąganie nie jest niczym złym - pisze z kolei student ostatniego roku ekonomii, Marcin.
Tomek, absolwent prawa dodaje: - To bez wątpienia dobrze, że dla polskich studentów od wyścigu szczurów po osiągnięcia i pracę wciąż ważniejsze jest koleżeństwo. Świadczy o tym już sam fakt, że prowadzimy tę dyskusję. Z drugiej strony wychodzi na jaw hipokryzja naszej moralności. Donosicielstwo nie, bo jest złe, oszustwo już tak, choć to również nie jest zachowanie właściwe. A potem narzekamy, że naszemu sąsiadowi, który był "głąbem", powodzi się lepiej niż nam. A to przecież my sami go nauczyliśmy, że przekręty i kombinatorstwo uchodzi w tym kraju na sucho.
A może przydałaby się również weryfikacja programów nauczania tak, by nawet studenci kierunków nie obarczonych tak wielką odpowiedzialnością, jak medycyna, mieli przeświadczenie, że nie ucząc się oszukują samych siebie, a nie "system" i sprawiają, że później trudniej im będzie być fachowcem w swojej dziedzinie, i konkurować z dobrze uczącymi się kolegami?
Marcelina Szondelmajer
(marcelina@dlastudenta.pl)