Kryzys logiki i zdrowego rozsądku?
2009-01-19 13:26:57Od kilku miesięcy mamy nieustannie jakiś kryzys. Najpierw kryzysy polityczne przeplatane z globalnymi kryzysami gospodarczymi i ekologicznymi, a ostatnio doszedł jeszcze kryzys gazowy. Homo sapiens wziął górę nad eomo economicus i jest niezwykle irracjonalny, a przy tym podatny na wszystkie sygnały informacyjne typu: krach, bankructwo, dekoniunktura, zastój. Niedługo zabraknie nam języka, by nazwać te wszystkie pakiety kryzysowe, z którymi przyszło nam się zmierzyć.
Czas pesymistów
W każdej gazecie można przeczytać slogany: "Następny bank zniknął z rynku", "Gigantyczna plajta", "Projekt ratowania narodowej gospodarki" i inne pesymistyczne hasła. Po wnikliwej analizie treści okazuje się jednak, że bank wcale nie przestał istnieć, tylko zmienił strategię, a w ogóle czarny scenariusz przewidywany jest dopiero na początek 2010 roku...
Ponadprzeciętna podaż pieniądza i łatwy dostęp do kredytów spowodowały irracjonalny wzrost cen niektórych produktów (przede wszystkim nieruchomości). W konsekwencji udzielano gigantycznych, ryzykownych kredytów, po niskich kosztach. W następnej kolejności gwałtowna korekta cen kredytów, wzrost liczby niespłaconych pożyczek oraz złe zarządzanie ryzykiem przez banki spowodowały katastrofę w całym systemie finansowym. Bankierzy się przeliczyli, niewłaściwie skonstruowali produkt i grupę docelową. Za ich błędy przyjdzie płacić wszystkim.
Zgodnie z teorią cykliczności koniunktury - po latach dobrobytu i konsumpcyjnego raju - najbliższy okres to upadki, a nie wzloty. Na pomoc państwa w kwestii „zarządzania kryzysowego" nie ma co liczyć, ponieważ takie decyzje mają najczęściej charakter polityczny i determinowane są przez strategie partii aktualnie rządzących. Jednakże pomysłów na uleczenie fali strachu i paniki jest wiele.
Medialna psychomanipulacja kryzysem
Media są nakierowane na wywoływanie i potęgowanie paniki. Szum medialny służy konkretnym celom, za którymi stoją pieniądze i ogromne zyski dla pewnej grupy ludzi. Media znalazły się w fazie ostrej konkurencji. W momencie, gdy jedna stacja czy gazeta generuje serię pesymistycznych newsów - inne zmuszone są podjąć trop, by nawet nie tylezwiększać, ale zachować oglądalność.
Podczas porannego programu informacyjnego, usłyszałam kilkanaście razy słowo „krach", „recesja", „kryzys". Nawet nie zastanawiam się, jak te komunikaty wpływają na zachowania wszystkich osób decyzyjnych w firmach. Prezesi, dyrektorzy, managerowie zarządzający niepokoją się o losy własnych biznesów, zaczynają działać irracjonalnie, impulsywnie. Kryzys okazuje się być samonapędzającym się złym proroctwem. Przecież zjawisko, z którym mamy obecnie do czynienia, to nie pierwszy zastój gospodarczy, z którym przyszło nam się zmierzyć. Jednak z tego z lat 90. mało osób wyciągnęło jakiekolwiek wnioski.
Zaczęły się redukcje kosztów, etatów i oszczędności - działania nerwowe, paniczne, bez analizy sytuacji. Przeciętny „zjadacz chleba" jeszcze nie odczuł gigantycznych konsekwencji kryzysu, nadal konsumuje i napędza gospodarkę. Bez wątpienia poszkodowaną grupą, która odczuwa wcześniejszą nieracjonalność banków są ci, którzy starają się o kredyty hipoteczne.
Gdyby ludzie biznesu nie poddali się medialnemu terrorowi i psychozie strachu. Gdyby firmy pracowały podejmowały decyzje racjoanalne, a nie emocjonalnie - być może nie doświadczylibyśmy jakichś fenomenalnych wzrostów, ale z pewnością nie mielibyśmy do czynienia z tak drastycznymi spadkami. Gdzieś, ktoś, w którymś momencie uległ panice i uruchomił medialno - propagandową lawinę złowrogich scenariuszy.
Psychologia kryzysu
Firmy boją się zatrudniać nowych pracowników. Jeżeli na rynku pracy nic się nie zmieni, to będziemy mieli do czynienia z dużym wzrostem bezrobocia. W działach HR-u nastała panika, efekt pesymistycznej plotki i dowodu społecznej słuszności: skoro inni nie zatrudniają, to my również powinniśmy ograniczyć rekrutację, skoro inni redukują etaty, to my także.
Sporym problemem jest deficyt mądrych liderów i autorytetów. Cierpimy na brak postaci, które byłyby w stanie wytłumaczyć społeczeństwu cały mechanizm ewolucji kryzysu a przede wszystkim ścieżek wyjścia z niego. Brakuje osób, które byłyby w stanie edukować społeczeństwo i przedstawiać konkretne strategie. Bo przecież w tym momencie najważniejsze okazuje się być zachowanie spokoju i pozbycie się niepotrzebnych obaw. Wskazana byłaby również przytomność i racjonalność w połączeniu z odpowiedzialnością mediów. Instytucje kredytowe powinny informować konsumentów o swoich wynikach i formach zabezpieczeń.
Nie dajmy się ponieść emocjom i zachowajmy spokój. Nie pozwólmy, by "słowo na K" stało się naszym codziennym ulubionym, tłumaczącym wszystko sloganem. Bo tak naprawdę, to strach i panika może doprowadzić nas do prawdziwej, gospodarczej klęski.
Katarzyna Witak
(katarzyna.witak@dlastudenta.pl)