"Co, nieszczęście się przytrafiło...?"
2011-04-05 09:20:33Nie poczuwam się do tego, żeby oceniać dziewczyny i kobiety, które dokonały aborcji. Nie będę też zastanawiała się nad tym, czy owy zabieg powinien być w Polsce legalny, czy też nie. Istnieją jednak osoby, które powinny wypowiedzieć się na ten temat. Do jednej z nich udało mi się dotrzeć.
J. usunęła ciążę w wieku 25 lat. Poleciała do Anglii, gdzie z pomocą koleżanki znalazła klinikę aborcyjną. Zabieg kosztował ok. 700 funtów (3360zł). O swoich przeżyciach, reakcji chłopaka i tym, czy dzisiaj cofnęłaby czas, by zmienić swoją decyzję, J. zgodziła się nam opowiedzieć.
K: Powiedz nam, co czułaś, gdy zaszłaś w ciążę? Jakie było podejście chłopaka do zaistniałej sytuacji? Czy od początku wiedziałaś, że nie chcesz tego dziecka?
J: Pamiętam ten dzień, jak zrobiłam test. Całe życie przeleciało mi przed oczami. Nie byłam gotowa na dziecko, w sumie nigdy nie twierdziłam, że chcę mieć dzieci, wręcz przeciwnie. Byłam pełna obaw, jak damy sobie radę, czy On przypadkiem nie będzie uciekał do imprez, a cała odpowiedzialność spadnie na mnie. Jaka będzie reakcja rodziców. Byłam zaskoczona samą ciąża i nie, nie chciałam tego dziecka. Chociaż noc przed pytałam, czemu my nie chcemy naszego dziecka? On nie potrafił mi odpowiedzieć, jedyne co powiedział, to że chciałby zmienić samochód, pojechać gdzieś na wakacje, a z dzieckiem to tak nie bardzo. No i koszty utrzymania dziecka nie pozwolą mu na zmianę auta...
K: W jaki sposób została przeprowadzona aborcja? Ile tygodni mogło mieć dziecko? Czy miałaś ochotę zawrócić z drogi, którą obrałaś?
J: Aborcja chirurgiczna, pełna narkoza, około 12 tydzień ciąży. W dzień zabiegu poszłam na plac zabaw i wciąż się zastanawiałam: co ja robię? W ostatniej chwili nie chciałam tam wejść, ale bałam się reakcji chłopaka. Bałam się też samego zabiegu. Jak ja byłam (tam), anestezjologiem była Polka. Pamiętam, co powiedziała: "Co, nieszczęście się przytrafiło...?"
K: Co czułaś po dokonaniu aborcji? Ból, pustka, ulga?
J: Bólu specjalnego nie czułam, gdyż byłam na lekach przeciwbólowych. Po przebudzeniu z narkozy byłam w jakimś szoku. Chciałam już wstać i iść. Raczej pytanie, co ja zrobiłam i czy to było słuszne?
K: Dlaczego nie oddałaś dziecka do adopcji?
J: Hmm... Jednak nosisz dziecko przez 9 miesięcy, rodzisz i masz oddać? Wiem, że może to i jest jakieś wyjście, lepsze niż aborcja, ale my tego wyjścia nie braliśmy pod uwagę. Poza tym, co miałabym powiedzieć znajomym w pracy, że oddałam dziecko? Dla mnie to nie było wyjście.
K: Czy myślisz o dziecku, którego już nie ma? Zdarza Ci się żałować podjętej decyzji?
J: Często zdarzało mi się myśleć o dziecku, którego nie ma. Jaka płeć, jakie by było i jak by potoczyło się moje życie, jakbym jednak tam nie weszła... Tak, żałować zaczęłam bardzo szybko tej decyzji, na zawsze pozostaje jednak ślad w psychice. Wszędzie widziałam dzieci, kobiety w ciąży. Bardzo często płakałam, był to jakiś rodzaj depresji. Nie wiem, jak to nazywają, nie byłam w najlepszej formie psychicznej. Zero wsparcia w chłopaku, myślę, że cała sytuacja nas przerosła. Pewnie i ja, i On nie myśleliśmy, że to wszystko tak się potoczy.
K: Kobiety, które poddają się zabiegowi aborcji, powszechnie nazywa się morderczyniami. Czy czujesz się jedną z nich?
J:Nie, nie używam tego słowa.
K: Jakie jest Twoje stanowisko, jeśli chodzi o polemikę dotyczącą legalizacji aborcji w Polsce?
J: Tak, jestem za legalizacją aborcji. Z tego względu, że i tak odbywa się to w Polsce w podziemiach. Niekiedy w tragicznych warunkach kobiety narażają swoje zdrowie.
K: Co powiedziałabyś dziewczynom, które zastanawiają się nad dokonaniem zabiegu?
J: Powiedziałabym, aby tego nie robiły, bo będą żałować. Wiem, że istnieją kobiety, które "po" przechodzą do życia codziennego, bez żadnego "ale". Jednak jak już wspominałam, zostawia to ślad, ja tego nigdy nie zapomnę... Od siebie dodam, że zszokowała mnie jedna kobieta w klinice. Wybudzasz się w pokoju na leżaku, gdzie są też inne kobiety po, jedna się obudziła i mówi do drugiej: "Muszę zadzwonić do męża, żeby mnie odebrał". I jakaś dyskusja miedzy nimi, a ona, że zrobiła to już siódmy raz! Rozumiem, że można "wpaść", ale nie 7 razy!!! Wiem, że zrobiłam to samo co ona, ale nigdy więcej nie zdecydowałabym się na aborcję. Chyba że dziecko miałoby jakąś poważną wadę.
K: Jak wygląda Twoja sytuacja obecnie? Czy gdybyś mogła cofnąć czas, zrobiłabyś to?
J: Mam dziecko, ma 15 miesięcy. W ciążę zaszłam rok po aborcji, z tym samym chłopakiem. Podświadomie po zabiegu chciałam dziecka. Z ojcem dziecka nie jestem i jakoś dałam sobie radę. Za każdym razem myślę, że wtedy też bym dała, nie miałabym innego wyjścia. Jeśli mogłabym cofnąć czas, z całą pewnością nie zrobiłabym tego (zabiegu). Tamte wątpliwości przed wejściem do kliniki były słuszne, teraz to wiem. Ale czasu cofnąć nie mogę...
K: Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała: Kinga Barma
Źródło: Uniwersytecki Portal Studencki
J. usunęła ciążę w wieku 25 lat. Poleciała do Anglii, gdzie z pomocą koleżanki znalazła klinikę aborcyjną. Zabieg kosztował ok. 700 funtów (3360zł). O swoich przeżyciach, reakcji chłopaka i tym, czy dzisiaj cofnęłaby czas, by zmienić ostateczną decyzję, J. zgodziła się nam opowiedzieć.
K: Powiedz nam, co czułaś, gdy zaszłaś w ciążę? Jakie było podejście chłopaka do zaistniałej sytuacji? Czy od początku wiedziałaś, że nie chcesz tego dziecka?
J: Pamiętam ten dzień, jak zrobiłam test. Całe życie przeleciało mi przed oczami. Nie byłam gotowa na dziecko, w sumie nigdy nie twierdziłam, że chcę mieć dzieci, wręcz przeciwnie. Byłam pełna obaw, jak damy sobie radę, czy On przypadkiem nie będzie uciekał do imprez, a cała odpowiedzialność spadnie na mnie. Jaka będzie reakcja rodziców. Byłam zaskoczona samą ciąża i nie, nie chciałam tego dziecka. Chociaż noc przed pytałam, czemu my nie chcemy naszego dziecka? On nie potrafił mi odpowiedzieć, jedyne co powiedział, to że chciałby zmienić samochód, pojechać gdzieś na wakacje, a z dzieckiem to tak nie bardzo. No i koszty utrzymania dziecka nie pozwolą mu na zmianę auta...
K: W jaki sposób została przeprowadzona aborcja? Ile tygodni mogło mieć dziecko? Czy miałaś ochotę zawrócić z drogi, którą obrałaś?
J: Aborcja chirurgiczna, pełna narkoza, około 12 tydzień ciąży. W dzień zabiegu poszłam na plac zabaw i wciąż się zastanawiałam: co ja robię? W ostatniej chwili nie chciałam tam wejść, ale bałam się reakcji chłopaka. Bałam się też samego zabiegu. Jak ja byłam (tam), anestezjologiem była Polka. Pamiętam, co powiedziała: "Co, nieszczęście się przytrafiło...?"
K: Co czułaś po dokonaniu aborcji? Ból, pustka, ulga?
J: Bólu specjalnego nie czułam, gdyż byłam na lekach przeciwbólowych. Po przebudzeniu z narkozy byłam w jakimś szoku. Chciałam już wstać i iść. Raczej pytanie, co ja zrobiłam i czy to było słuszne?
K: Dlaczego nie oddałaś dziecka do adopcji?
J: Hmm... Jednak nosisz dziecko przez 9 miesięcy, rodzisz i masz oddać? Wiem, że może to i jest jakieś wyjście, lepsze niż aborcja, ale my tego wyjścia nie braliśmy pod uwagę. Poza tym, co miałabym powiedzieć znajomym w pracy, że oddałam dziecko? Dla mnie to nie było wyjście.
K: Czy myślisz o dziecku, którego już nie ma? Zdarza Ci się żałować podjętej decyzji?
J: Często zdarzało mi się myśleć o dziecku, którego nie ma. Jaka płeć, jakie by było i jak by potoczyło się moje życie, jakbym jednak tam nie weszła... Tak, żałować zaczęłam bardzo szybko tej decyzji, na zawsze pozostaje jednak ślad w psychice. Wszędzie widziałam dzieci, kobiety w ciąży. Bardzo często płakałam, był to jakiś rodzaj depresji. Nie wiem, jak to nazywają, nie byłam w najlepszej formie psychicznej. Zero wsparcia w chłopaku, myślę, że cała sytuacja nas przerosła. Pewnie i ja, i On nie myśleliśmy, że to wszystko tak się potoczy.
K: Kobiety, które poddają się zabiegowi aborcji, powszechnie nazywa się morderczyniami. Czy czujesz się jedną z nich?
J:Nie, nie używam tego słowa.
K: Jakie jest Twoje stanowisko, jeśli chodzi o polemikę dotyczącą legalizacji aborcji w Polsce?
J: Tak, jestem za legalizacją aborcji. Z tego względu, że i tak odbywa się to w Polsce w podziemiach. Niekiedy w tragicznych warunkach kobiety narażają swoje zdrowie.
K: Co powiedziałabyś dziewczynom, które zastanawiają się nad dokonaniem zabiegu?
J: Powiedziałabym, aby tego nie robiły, bo będą żałować. Wiem, że istnieją kobiety, które "po" przechodzą do życia codziennego, bez żadnego "ale". Jednak jak już wspominałam, zostawia to ślad, ja tego nigdy nie zapomnę... Od siebie dodam, że zszokowała mnie jedna kobieta w klinice. Wybudzasz się w pokoju na leżaku, gdzie są też inne kobiety po, jedna się obudziła i mówi do drugiej: "Muszę zadzwonić do męża, żeby mnie odebrał". I jakaś dyskusja miedzy nimi, a ona, że zrobiła to już 7. raz! Rozumiem, że można "wpaść", ale nie 7 razy!!! Wiem, że zrobiłam to samo co ona, ale nigdy więcej nie zdecydowałabym się na aborcję. Chyba że dziecko miałoby jakąś poważną wadę.
K: Jak wygląda Twoja sytuacja obecnie? Czy gdybyś mogła cofnąć czas, zrobiłabyś to?
J: Mam dziecko, ma 15 miesięcy. W ciążę zaszłam rok po aborcji, z tym samym chłopakiem. Podświadomie po zabiegu chciałam dziecka. Z ojcem dziecka nie jestem i jakoś dałam sobie radę. Za każdym razem myślę, że wtedy też bym dała, nie miałabym innego wyjścia. Jeśli mogłabym cofnąć czas, z całą pewnością nie zrobiłabym tego (zabiegu). Tamte wątpliwości przed wejściem do kliniki były słuszne, teraz to wiem. Ale czasu cofnąć nie mogę...
K: Dziękuję za rozmowę.
Kinga Barma