Nie wybaczę Ci, Polsko...
2007-07-18 16:10:15Nie uciekałam przed Kaczyńskimi, bo jeszcze ich u steru nie było, gdy mnie przyszlo tu przyjeżdzać. Nie uciekałam przed zakazami aborcji, nienawiścią wobec Żydow, homoseksualistów i cyklistów. Żydowka ani lesbijką nie jestem, a na rowerze jeżdzę rzadko. Nie uciekałam nawet przed biedą, bo może i zarabiałam nędznie, ale zasuwając na dwa etaty jakoś tam wyrabiałam...
Byłam szczęściarą, że tę pracę miałam, i że miałam pomocnych rodziców. Ja nie uciekałam OD, ale goniłam DO. Do doktoratu, do kraju swoich marzeń, do nowości. Teraz już mało prawdopodobne, że wrócę, skoro mam szanse na lepsze życie tutaj. Poza tym okazuje się, że nie tylko swoje plany muszę brać pod uwagę - i kto wie, gdzie mnie jeszcze poniesie.
Trudno mi jest więc sobie wyobrazić desperację, która goniła depcząc po piętach setki tysięcy moich rodaków, którzy uciekali PRZED. Przed biedą zazwyczaj. Nikt mi nie wmówi, że wielu jest takich, co uciekli, "bo u nas biją pedałów". Takich jest garstka. Znakomita większość uciekła przed biedą, przed rażącym poniżeniem ludzkiej godności w postaci pracy za wartość dwóch par porządnych butów miesięcznie.
Ta znakomita większość to zwykli, prości ludzie, nie rozumiejący zawiłości ekonomicznych ani mów polityków. Ludzie, dla których ojczyzna to rodzice, kumple z woja, dzioucha najładniejsza z całej wsi, co obiecała poczekać, zapach cygańskiej czosnkowej kiełbasy, smak ogorków kiszonych i kufel Tyskiego. I tak znakomita większość uciekła i nadal ucieka z myślą, że zarobią na dom/wesele/samochód/lokatę i wrócą. Tymczasem wracać się coraz mniej opłaca, bo a to podatki każą płacić takie, że nic z zarobku nie zostanie, a to od nieudaczników zwymyślają, a to banki obniżyły oprocentowanie, a to czynsze urosły, samochód zdaje się taniej kupić tutaj, ino kierownicę ma nie po tej stronie...
I tak kiełbasy, piwo i dziewczyny, wyniuchawszy skąd i dokąd wieją wiatry, zamiast czekać - pojechały na Wyspy, tworząc mała namiastkę ojczyzny w całkowicie obcym kulturowo środowisku. Powyrywani ze swojej codzienności, tęskniący, ale i rozżaleni. Oni nie maja tej dogodności, jaką cieszą się wykształciuchy - międzynarodowego kodu komunikacyjnego, tym szerszego, im lepsze otrzymało się wykształcenie. Oni czują się obco - z biegiem lat i pokoleń zapewne wszyscy wrośniemy w lokalny krajobraz etniczno-kulturowy jako stały jego element. Ale teraz Polacy chorują z tęsknoty, a zarazem nienawiści. Mają wrażenie, że instytucja państwa polskiego wydarła im to, co było dla nich ojczyzna. Mowią z goryczą, niechecią i drwiną o Polsce, bo wierzą, że to wina państwa, że nie mogą tam być. Mowią też z przekąsem, niechecią i drwiną o Wyspach, bo nie mogą się tu do końca odnaleźć.
A czyja to naprawdę wina, że wyjeżdżają? Nie wiem. Raczej nie Kaczyńskich, jakkolwiek daleka jestem od bronienia obecnych rządów. Ich winą jest jedynie to, że nie potrafią zaproponować nic, co by tę sytuację zmieniło. I że robią wszystko, by nikomu, kto już wyjechał, nie chciało się wracać. Czego zatem nie wybaczy Polsce ów człowiek, który wysmarował ten napis na parkanie w Edynburgu? Tego, że musiał wyjechać. Tego, że nie może wrócić. Tego, że nie może się odnaleźć.
Chciałabym, żeby z czasem jednak wybaczył. Bo ma sensu pielęgnować żalu i nienawiści. Z Kaczyńskich się pośmiejemy, a potem oni sobie pojdą. A czosnkowa kiełbasa i kufel Tyskiego na zawsze pozostaną pokarmem bogów. Amen.
Tekst pochodzi z bloga ju.blox.pl/
Fot. www.edinburgh.com.pl/content/view/73/116/, autor - Radosław Gąsiorek.