Kończ już, pajacu
2011-10-06 14:40:46Kiedyś nawet lubiliśmy Kubę Wojewódzkiego. Była druga połowa lat 90., a on był jednym z prowadzących program "Halo-Gramy". Wydawał się być bardzo błyskotliwym prowadzącym, pełnym wiedzy muzycznej, który co chwila sypie śmiesznymi żartami.
CZYTAJ TEŻ: 10 NAJBARDZIEJ DENERWUJĄCYCH OSOBISTOŚCI TV
Mieliśmy wtedy jakieś 10 lat i uważaliśmy, że Wojewódzki jest bardzo spoko i mógłby być nawet naszym idolem. Czas jednak mijał, dorastaliśmy i przestaliśmy już zbierać karteczki do segregatora oraz wycinać zdjęcia piłkarzy z gazet. Zmienił nam się gust, ale nie zmieniał się Kubuś. Rósł w siłę - został jurorem w "Idolu" i poszła fama, że oto pojawił się człowiek kontrowersyjny i opiniotwórczy, jakiego do tej pory w Polsce brakowało. Wojewódzki zaś uwierzył w to, że ma do powiedzenia coś więcej niż w rzeczywistości ma do zaoferowania, a spirala wokół niego kręciła się dalej - prowadził swój show w Polsacie i TVN, był jurorem kolejnych programów i stał się nawet publicystą w pewnym tygodniku opinii. Z nie do końca niezrozumiałych przyczyn stał się jednak także autorytetem i przede wszystkim, o zgrozo, głosem młodego pokolenia. Facet, który dzisiaj ma 48 lat wypowiada się w imieniu ludzi w wieku 18-24 lat i uczy ich, jak mają myśleć! Przecież to absurd.
I to właśnie do ludzi w tym wieku kieruje Wojewódzki swój "powszechny alert" w poniedziałkowym "Wprost" (który swoją drogą prowadzony jest przez kolejnego niezwykle "obiektywnego" redaktora, który zrobił z tego czasopisma symbol propagandowego badziewia). Nie chce nam się cytować wynurzeń zwykłego hipokryty, dziwi nas jedynie fakt, jak ktokolwiek może się na to nabierać. Jak ktoś może nie zauważyć, że facet, który wyrósł na krytyce establishmentu, w gruncie rzeczy jest jego cichodajką? Sorry, ale trzeba mieć 10 lat, jak my, gdy śmialiśmy się z czerstwych, ciągle tych samych żartów Wojewódzkiego (jeśli akurat nie znaliśmy ich wcześniej, bo Kuba zwykł dumnie przedstawiać teksty, które przeczytaliśmy na Bashu jako własne). Czy ktoś pamięta jeszcze, jak po wizycie Adama Michnika w swoim programie musiał natychmiast udać się na wizytę do proktologa, zeby wyciągnąć swoją głowę z tyłka naczelnego Gazety Wyborczej? Nie mamy żadnych złudzeń co do tego, że Wojewódzki robi z siebie w tym tygodniu jeszcze większego błazna niż jest, tylko i wyłącznie z własnego partykularnego interesu. Facet dostał mnóstwo kasy za jawne poparcie rządu - przy jego zmianie nikt mu raczej nie obstawi prowadzenia kolejnego wartego tysiące złotych widowiska dla uczczenia polskiej prezydencji w UE ("Proszę się nie martwić, przecież mamy prezydencję" - Grzegorz Miecugow, przepraszam, nie umiałem się powstrzymać przed tym cytatem). Ktoś w Esce czy TVN mógłby również zdecydować, że jego suchary w konkretnej sytuacji politycznej mogą jednak bardziej zaszkodzić niż pomóc stacji i jej wizerunkowi, co zakończy się bezceremonialnym wykopaniem na bruk.
Jego show nie oglądaliśmy już od ładnych kilku lat, dość wcześnie wyrabiając sobie opinię na jego temat. Wojewódzki zawsze był wyjątkowo chaotyczny, czepiał się bzdur i zawsze stosował te tandetne seksualne aluzje, które pomimo poważnego wieku zawsze uchodziły mu płazem, pewnie ze względu na fizjonomię piętnastoletniego chłopca w krótkich spodenkach. Już wtedy nie miał za grosz dystansu do siebie i jak ktoś go pojechał (co swego czasu bez finezji, ale jednak skutecznie uczyniła Doda), to piana mu się toczyła z ust niemal jak tak "uwielbianemu" przez niego Jarosławowi Kaczyńskiemu. Kubuś nie zwykł się też przygotowywać do rozmów i zawsze liczył na to, że gość, który przyszedł do jego programu, będzie tak naprawdę lansował osobę prowadzącego - czasem jednak zdarzało się, że ktoś rzucił coś bardziej inteligentnego od jego dowcipów (co zbyt trudne specjalnie nie jest), a Wojewódzki robił zawsze to samo: minę kretyna z oczekiwaniem na wsparcie publiczności, bo sam przez kilkanaście sekund nie wiedział, co powiedzieć. Tak było jeszcze na wysokości 2004-5 roku. Czasy się zmieniają, ale pan zawsze jest w komisjach. Po kilku latach do swojego repertuaru dorzucił jeszcze prymitywny antyklerykalizm, który jego tępym wyznawcom ma uświadamiać, że oto ich idol uczy ich samodzielnego myślenia i walki z głupimi Polaczkami. Uczy ich jedynie frajerstwa, co w radiu uskutecznia z jedną z najbardziej żałosnych postaci polskich mediów XXI wieku - Michałem Figurskim.
Wojewódzki to katarynka, która od lat jedzie na tym samym - wyśmiewaniu Polski i naszej rzekomej zaściankowości na tle całego świata. Oczywiście nikt mu nie powie, że to właśnie ten zaściankowy kraj go wypromował i dzięki niemu zrobił karierę - i nie bójmy się, on dobrze o tym wie, "jest przecież taki inteligentny", jak mówią jego zwolennicy. Wojewódzki w swoim dennym indoktrynowaniu na poziomie Palikota idzie oczywiście dalej: nieustannie przymila się do widza, wywiera na nim wrażenie, że uczestniczy w czymś kontrkulturowym, by później forować swoje tezy o Polsce jako pośmiewisku oraz cywilizacyjnym zadupiu. Do mentalnych dziesięciolatków to trafi - oni z rechotem będą wkładać flagę w gówno za swoim "postępowym", "europejskim" i "nowoczesnym" idolem i kupią każdy żart, jeśli znajdą się w nim słowa "dupa, penis, cipa, PiS, Jarosław Kaczyński". Nie widzą, że sami stają się bezwiednym pośmiewiskiem przez typa, który tak bardzo lubi innym pokazywać obciach, a sam jest królem szmiry. I wiecie co? Jeśli przez następne 4 lata mamy nie oglądać gęby tego cwaniaczka (czego tak bardzo się obawiał w swoim wtorkowym programie) i nie usłyszeć od niej ani jednego suchara, to my nawet jesteśmy skłonni zagłosować na ten PiS.
Jerzy Ślusarski
(jerzy.slusarski@dlastudenta.pl)
prowadzącym, pełnym wiedzy muzycznej, który co rusz sypie śmiesznymi żartami. Miałem wtedy jakieś 10 lat i uważaliśmy, że Wojewódzki jest bardzo spoko i mógłby być nawet naszym
idolem. Czas jednak mijał, dorastaliśmy i jprzestaliśmy już zbierać karteczki do segregatora oraz wycinać zdjęcia piłkarzy z gazet. Zmienił nam się gust, ale nie zmieniał się
Kubuś. Rósł w siłę - został jurorem w "Idolu" i poszła fama, że oto pojawił się człowiek kontrowersyjny i opiniotwórczy, jakiego do tej pory w Polsce brakowało. Wojewódzki zaś
uwierzył w to, że ma do powiedzenia coś więcej niż w rzeczywistości ma do zaoferowania, a spirala wokół niego kręciła się dalej - prowadził swój show w Polsacie i TVN, był
jurorem kolejnych programów i stał się nawet publicystą w pewnym tygodniku opinii. Z do końca niezrozumiałych przyczyn stał się jednak także autorytetem i przede wszystkim, o
zgrozo, głosem młodego pokolenia. Facet, który dzisiaj ma 48 lat wypowiada się w imieniu ludzi w wieku 18-24 lat i uczy ich, jak mają myśleć! Przecież to absurd.
I to właśnie do ludzi w tym wieku kieruje Wojewódzki swój "powszechny alert" w poniedziałkowym "Wprost" (który swoją drogą prowadzony jest przez kolejnego niezwykle
"obiektywnego" redaktora, który zrobił z tego czasopisma symbol propagandowego badziewia). Nie chce nam się cytować wynurzeń zwykłego hipokryty, dziwi nas jedynie fakt, jak
ktokolwiek może się na to nabierać. Jak ktoś może nie zauważyć, że gościu, który wyrósł na krytyce establishmentu, w gruncie rzeczy jest jego cichodajką? Sory, ale trzeba mieć
10 lat, jak my, gdy śmialiśmy się z czerstwych, ciągle tych samych żartów Wojewódzkiego (jeśli akurat nie znaliśmy ich wcześniej, bo Kuba zwykł dumnie przedstawiać jako własne
teksty, które przeczytaliśmy na bashu). Czy ktoś pamięta jeszcze, jak po wizycie Donalda Tuska w swoim programie musiał natychmiast udać się na wizytę do proktologa, zeby
wyciągnąć swoją głowę z tyłka szefa Platformy? Nie mamy żadnych złudzeń co do tego, że Wojewódzki robi z siebie w tym tygodniu jeszcze większego błazna niż jest tylko i
wyłącznie z własnego partykularnego interesu. Facet dostał mnóstwo kasy za jawne poparcie rządu - przy jego zmianie nikt mu raczej nie obstawi prowadzenia kolejnego wartego
tysiące złotych widowiska dla uczczenia polskiej prezydencji w UE ("Proszę się nie martwić, przecież mamy prezydencję" - Grzegorz Miecugow, przepraszam, nie umiałem się
powstrzymać przed tym cytatem). Ktoś w Esce czy TVN mógłby również zdecydować, że jego suchary w konkretnej sytuacji politycznej mogą jednak bardziej zaszkodzić stacji i jej
wizerunkowi niż pomóc, co zakończy się bezceremonialnym wykopaniem na bruk.
Jego show nie oglądaliśmy już od ładnych kilku lat, dość wcześnie wyrabiając sobie opinię na jego temat. Wojewódzki zawsze był wyjątkowo chaotyczny, czepiał się bzdur i zawsze
stosował te tandetne seksualne aluzje, które pomimo poważnego wieku zawsze uchodziły mu płazem, pewnie ze względu na fizjonomię piętnastoletniego suchoklatesa. Już wtedy nie
miał za grosz dystansu do siebie i jak ktoś go pojechał (co swego czasu bez finezji, ale jednak skutecznie uczyniła Doda), to piana mu się toczyła z ust niemal jak tak
"uwielbianemu" przez niego Jarosławowi Kaczyńskiemu. Kubuś nie zwykł się też przygotowywać do rozmów i zawsze liczył na to, że gość, który przyszedł do jego programu, będzie tak
naprawdę lansował osobę prowadzącego - czasem jednak zdarzało się, że ktoś rzucił coś bardziej inteligentnego od jego dowcipów (co zbyt trudne specjalnie nie jest), a Wojewódzki
robił zawsze to samo: minę kretyna z oczekiwaniem na wsparcie publiczności, bo sam przez kilkanaście sekund nie wiedział, co powiedzieć. Tak było jeszcze na wysokości 2004-5
roku. Czasy się zmieniają, ale pan zawsze jest w komisjach. Po kilku latach do swojego repertuaru dorzucił jeszcze prymitywny antyklerykalizm, który jego tępym wyznawcom ma
uświadamiać, że oto ich idol uczy ich samodzielnego myślenia i walki z głupimi Polaczkami. Uczy ich jedynie frajerstwa, co uskutecznia z jedną z najbardziej żałosnych postaci polskich mediów XXI wieku - Michałem Figurskim.
Wojewódzki to katarynka, która od lat jedzie na tym samym - wyśmiewaniu Polski i naszej rzekomej zaściankowości na tle całego świata. Oczywiście nikt mu nie powie, że to właśnie
ten zaściankowy kraj go wypromował i dzięki niemu zrobił karierę - i nie bójmy się, on dobrze o tym wie, "jest przecież taki inteligentny", jak mówią jego zwolennicy. Wojewódzki w swoim dennym indoktrynowaniu na poziomie Palikota idzie oczywiście dalej: nieustannie przymila się do widza, sprawia wrażenie, że uczestniczy w czymś kontrkulturowym, by później forować swoje tezy o Polsce jako pośmiewisku oraz cywilizacyjnym zadupiu. Do mentalnych dziesięciolatków to trafi - oni z rechotem będą wkładać flagę w gówno za swoim "postępowym", "europejskim" i "nowoczesnym" idolem i kupią każdy żart, jeśli znajdą się w nim słowa "dupa, penis, cipa, PiS, Jarosław Kaczyński". Nie widzą, że sami stają się bezwiednym pośmiewiskiem przez typa, który tak bardzo lubi innym pokazywać obciach, a sam jest królem szmiry. I wiecie co? Jeśli przez następne 4 lata mamy nie oglądać gęby tego cwaniaczka (czego tak bardzo się obawiał w swoim wtorkowym programi) i nie usłyszeć od niej ani jednego suchara, to ja już zagłosuję na ten PiS.
Jerzy Ślusarski
(jerzy.slusarski@dlastudenta.pl)