Kara śmierci i inne absurdy IV RP
2006-08-06 19:39:23Nie ulega wątpliwości, że Polska bardzo wiele zawdzięcza Nowej Władzy. Trudy naszych prominentnych polityków sprawiły, że wizerunek III RP (a właściwie już IV) na arenie międzynarodowej zmienił się nie do poznania. Gwoli przypomnienia dodam, że w odczuciu większości Europejczyków, posiadających jakiekolwiek pojęcie o Polsce, nasz kraj to miejsce, w którym:
- gejom, lesbijkom, zielonym oraz innym feministkom Państwo mówi zdecydowane „NIE";
- najważniejszym medium służącym m.in. do ogłaszania politycznych deklaracji jest oglądana przez niewielu, a przez wielu krytykowana ultrakatolicka stacja telewizyjna i związane z nią radio;
- uczniowie nie cierpią Ministra Edukacji, zaś pozytywny wynik egzaminu dojrzałości zależy od jego widzimisię;
- władza nie wie, czym jest poczucie humoru, a zwykły żart może przyczynić się do kryzysu w stosunkach międzynarodowych (patrz: afera kartoflana, wywołana felietonem o braciach Kaczyńskich w "die tageszeitung")
- głównym narzędziem walki politycznej są Teczki. Przypominają one w działaniu magiczne różdżki, sprawiają bowiem, że delikwent niemal natychmiast znika... ze sceny politycznej.
Tę listę można by ciągnąć dalej, zwłaszcza że ostatnio znów wiele mówi się o nas w świecie. Przyczynkiem do kolejnych dyskusji stała się wyrażona publicznie przez Prezydenta „prywatna opinia" na temat kary śmierci. Trudno odmawiać Lechowi Kaczyńskiemu prawa do własnego zdania. Niemniej jednak po jego słynnej wypowiedzi nostalgię za znaną jeszcze z Kodeksu Hammurabiego zasadą „oko za oko, ząb za ząb" odczuli również inni politycy z PiS.
Na tym jednak nie koniec. Kiedy bowiem okazało się, że większość obywateli IV RP tak jak prezydent Kaczyński (oczywiście tylko prywatnie) w zasadzie też nie ma nic przeciwko odbieraniu życia zbrodniarzom, Samoobrona, która ostatnio wyspecjalizowała się w schlebianiu gustom potencjalnych wyborców, natychmiast zażądała ponownej dyskusji na temat przywrócenia kary śmieci.
A i to nie wszystko, bo do grona orędowników moralnej odnowy Narodu za pomocą elektrycznych krzeseł dołączyła również LPR. Prawdę mówiąc, trudno mi pojąć, dlaczego partia, która w pierwszych słowach preambuły do swojego programu stwierdza: „Działalność polityczną, zawodową i społeczną traktujemy jako służbę Bogu, Polsce i Narodowi", opowiada się za zabijaniem zbrodniarzy, skoro każde dziecko wie, że życzyć komuś śmierci jest nie po chrześcijańsku, a co dopiero wprowadzać to w czyn. Zresztą, to nie jedyny zaskakujący pomysł Ligi z ostatnich kilku dni. Niedawno głośno było o projekcie antyaborcyjnym LPR. Jest on tak kuriozalny, że nie ośmielę się go tutaj wyjaśniać, ufając, że znacznie lepiej zrobi to za mnie członek LPR - Wojciech Wierzejski: „Nie może być tak, jak jest teraz, że zagrożenie zdrowia kobiety jest używane jako precedens do zabijania istoty ludzkiej. Czasem istnieje możliwość, że w wyniku ciąży pogorszy się wzrok, i już kobiety chcą dokonywać aborcji. To jest niedopuszczalne. Trzeba to wyeliminować".*
Choć te pomysły nie maja zbyt wielkich szans na realizację, to jednak gdyby jakimś dziwnym trafem do tego doszło, wkrótce dla pozostałych Europejczyków staniemy się Narodem, w którym w imię prawa zabija się zabójców, a niewidome matki wychowują niechciane dzieci.
Monika Szafrańska (monika.szafranska@dlastudenta.pl)
*cytat za: http://serwisy.gazeta.pl/kraj/1,34397,3522809.html