Widmo faszyzmu przeszło przez Wrocław
2007-03-22 19:19:59W środę świat obchodził Międzynarodowy Dzień Walki z Rasizmem i Nietolerancją. We Wrocławiu uczczono go szczególnie. Przez Rynek przemaszerowali... narodowcy, skandujący rasistowskie i faszystowskie hasła. Przeciwnicy rasizmu zgromadzenia nie zgłosili i zostali wypchnięci poza Rynek.
I tak, w dzień walki z rasizmem, w samym centrum Wrocławia - miasta szczycącego się mianem najbardziej otwartego i europejskiego w Polsce - mieliśmy pokaz skrajnie faszystowskich haseł i ekspozycję nazistowskich symboli. Narodowcy, zebrani pod hasłem "Uczczenia Międzynarodowego Dnia Ochrony Czarnych", pojawili się w Rynku ze swastykami na transparentach (prawda, że sprytnie zamaskowanymi, bo namalowanymi po skosie), mieli też transparent z hasłem "Europa dla białych, Afryka dla HIV". Narodowcy skorzystali też z wizerunku Kameruńczyka Simona Moleke-Mola, oskarżonego o celowe zarażenie wielu Polek wirusem HIV. Mianowali go też zgodnie "antyfaszystą roku".
Żeby wrażenia wizualne wzmocnić, przygotowali też krzykliwe hasła, w rodzaju "Nasza święta rzecz, czarni z Polski precz", "Mieszanie ras jest zbrodnią przeciwko porządkowi natury. Każdy naród musi wypracować elementy samozachowawcze" czy "Polska jest krajem cywilizacji chrześcijańskiej i łacińskiej; krajem cywilizacji Białego Człowieka. Nie pozwolimy, by nasze dziedzictwo zastąpiła kultura buszu i bambusa."
A co z kontrmanifestantami? Nie mieli okazji, by zaprezentować swoje hasła. Pokrzyczeli tylko "Każdy inny, wszyscy równi", "Precz z faszyzmem" czy "Hip, hop, j....ć NOP". Policja, w trosce o majestat prawa (przy akompaniamencie faszystowskich i rasistowskich haseł, oczywiście zabronionych przez kodeks karny), wobec braku zgody na manifestację spychała ich poza Rynek. Pod siedzibą Banku Zachodniego antyfaszyści zostali otoczeni szczelnym kordonem i wyrzuceni na plac Solny. Tam policjanci - widać przestraszeni złą renomą środowisk lewicowych - utrzymali szyk, uzbrojeni w tarcze, pałki i broń gładkolufową. Dwóch kontrmanifestantów zostało zatrzymanych za czynną napaść na policjanta.Przechodnie na pl. Solnym byli zdegustowani tym, co widzieli na Rynku. "Skandal", "Pełzający faszyzm", "Banda rasistów" - tak kwitowali slogany narodowców.
I faktycznie - to, co stało się w środę we Wrocławiu, jest skandalem. Miasto, które z takim zapałem i mozołem stara się budować wizerunek przyjaznego, otwartego i tolerancyjnego, pozwoliło, by w centrum rozległy się faszystowskie i rasistowskie hasła. A argument, że narodowcy zgłosili manifestację i maszerowali legalnie, nie wytrzymuje żadnej krytyki. Po pierwsze, zgodnie z ustawą o zgromadzeniach, władze mają prawo odmówić zgody. Pamiętamy, że swego czasu ówczesny prezydent Warszawy, Lech Kaczyński, odmówił zgody na przeprowadzenie Marszu Równości. Po drugie, kontekst manifestacji (dzień walki z rasizmem) nakazywał - w imię zdrowego rozsądku - odmówić akceptacji wiecu narodowców. Bo wiadomo było, czego się można po tym środowisku spodziewać. Lub ewentualnie odgrodzić od siebie narodowców i antyfaszystów, pozwalając na obie manifestacje.
Ponadto, podczas samej manifestacji można było nakazać jej rozwiązanie. Głoszenie haseł faszystowskich, nawołujących do nienawiści narodowej czy rasowej, jest przecież zakazane przez konstytucję RP. Tymczasem policja przysłuchiwała się biernie, a żaden uczestnik manifestacji narodowców nie został zatrzymany. Tym bardziej skandaliczny wydaje się fakt, że - o czym mówił wojewoda dolnośląski, Krzysztof Grzelczyk - władze Wrocławia odrzuciły wniosek policji o wydelegowanie osoby odpowiedzialnej za jej przebieg na miejscu, w Rynku. Czyli, mówiąc bez ogródek, włodarze miasta dali zgodę i umyli ręce. Zwyczajnie przyzwolili na pospolite gloryfikowanie rasizmu i faszyzmu.
Dzień po manifestacji, wojewoda Grzelczyk zwołał konferencję prasową. I nie przebierał w słowach, gdy oceniał to, co zdarzyło się na wrocławskim Rynku. - Wczoraj we Wrocławiu doszło do złamania prawa - skwitował. I poinformował, że zwrócił się do prezydenta miasta, Rafała Dutkiewicza, z prośbą o pilne wyjaśnienia. Grzelczyk wysłał też wniosek do prokuratury okręgowej o wyjaśnienie sprawy i ściganie z urzędu głoszących faszystowskie hasła uczestników manifestacji.
Nie doszło do bijatyki. To jedyny plus wczorajszej manifestacji. Pozostałe wydarzenia to zwyczajny skandal i odpowiedzialni za to powinni ponieść konsekwencje. A szef biura promocji Wrocławia, Paweł Romaszkan, powinien chyba przygotować solidną porcję leków na uspokojenie. Włożył naprawdę sporo pracy w wykreowanie takiego wizerunku Wrocławia, jakim się on cieszy, zarówno w Polsce, jak zagranicą. Ale wczoraj to samo miasto schowało głowę w piasek, gdy głoszono faszystowskie hasła. Taką plamę na wizerunku bardzo ciężko będzie zmazać.
Bo owszem, demokracja pozwala na posiadanie różnych, choćby i bardzo skrajnych poglądów. Ale gdy pojawiają się hasła nawołujące do nienawiści rasowej, wtedy kończy się wolność słowa, a zaczyna kodeks karny. Włodarze miasta w środę o tym zapomnieli.
Wrocław miastem spotkań? Wrocław najbardziej europejskim miastem? Po środowych wydarzeniach to - mimo wszystko - nadal aktualne hasła. Ale wypowiedzenie ich przychodzi mi ze sporym trudem...
Łukasz Maślanka
(lukasz.maslanka@dlastudenta.pl)
Galeria zdjęć ze środowej manifestacji - ZOBACZ