Nasze eurowybory
2009-06-06 13:35:25W niedzielę będziemy wybierać naszych przedstawicieli do Parlamentu Europejskiego. Frekwencja w eurowyborach zapowiada się na dramatycznie niską, do czego przyczyniają się również młodzi ludzie. Czy studenci identyfikują się w jakikolwiek sposób z kandydatami do Brukseli i pójdą głosować?
- Ja na pewno zagłosuję, ponieważ uważam, że jest to mój obowiązek. Na co dzień ludzie okazują niezadowolenie z życia w kraju, ale nie dostrzegają, że to dzięki państwowości społeczeństwo jest w jakiś sposób uporządkowane. Poza tym nic mnie to nie kosztuje - deklaruje Karol, student filologii.
Niestety, wśród społeczności studenckiej coraz mniej jest osób, które są takiego samego zdania jak Karol i nie zamierzają angażować się w życie publiczne. Powody ku temu są rozmaite - są niezainteresowani albo rozczarowani polityką czy wreszcie nie wierzą, że ich głos może cokolwiek zmienić.
- To, czy wezmę udział w wyborach, czy nie, nikogo tak naprawdę nie obchodzi. Męczą mnie te wieczne przepychanki i kłótnie na górze. Wolę usiąść sobie przy grillu. Przy okazji dementuję, jakoby rządy pewnej partii nauczyły mnie tej czynności - tak dystansuje się od całego euroszumu Tomek z administracji.
- Ja, będąc w Polsce, nie odczuwam pracy, którą wykonują europosłowie. Moim zdaniem najpierw powinniśmy uporządkować własne podwórko. Tak naprawdę wszystko jedno, kto tam pojedzie. Nawet gdybyśmy mieli tam sztab mędrców, wiele się nie zmieni - mówi Maurycy, student automatyki i robotyki, który mimo wszystko jednak weźmie udział w eurowyborach.
W swojej wypowiedzi Maurycy poruszył problem, który jest być może bardziej charakterystyczny dla wyborów niż niska frekwencja. Większość wyborców identyfikuje się raczej z działaniami popieranych przez siebie radnych i posłów. Gdy oddają głos na takiego człowieka, wiedzą wtedy, za co go rozliczyć po upływie kadencji. Nie da się jednak ukryć, że znajomość zasad funkcjonowania Unii Europejskiej i jej organów stoi na bardzo niskim poziomie. Ludzie nie orientują się, czym zajmowałby się kandydat wybrany przez nich do PE i w jaki sposób miałby być oceniany za rezultaty swojej pracy. Uwagę na to zwraca też Agnieszka z ekonomii:
- Posłów w Sejmie kontroluje się dużo łatwiej niż tych w Brukseli. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że większość polityków wybierających się do Parlamentu Europejskiego to polityczni emeryci, którzy chcą tylko zarobić. Dlatego też oddam najprawdopodobniej głos nieważny.
Podobnego zdania jest Monika z Wydziału Nauk Społecznych, według której zmianie powinna ulec ordynacja wyborcza w naszym kraju, tak aby można było głosować na konkretną osobę, a nie na listę:
- Nie jestem przekonana co do oddania głosu na jakąkolwiek partię, ale nikt do tej pory nie wynalazł lepszego ustroju niż demokracja. Przynajmniej mogę dzięki temu powiedzieć, że wpływam chociaż w minimalny sposób na życie w kraju - twierdzi Monika.
Wydaje się, że rozterki dziewczyny są podzielane większość młodych ludzi w Polsce. Czy nie lepiej jednak byłoby, gdybyśmy wzięli sprawy w swoje ręce i sami decydowali o swojej przyszłości, nie starając się zrzucać odpowiedzialności na innych? Ludzie starsi są przez nas niejednokrotnie wyśmiewani za skostniałe poglądy, ale nie można im zarzucić braku zdyscyplinowania, jeżeli chodzi o udział w wyborach.
W takim momencie warto też chyba zadać sobie pytanie, czy należy wprowadzić w Polsce obowiązek głosowania pod groźbą kary finansowej, tak jak jest to w Belgii. Przy pozornej celowości takiego kroku, nie jest to chyba najbardziej fortunne rozwiązanie. Tych, którzy nie interesują się życiem publicznym lepiej zostawić samym sobie niż edukować na siłę. Takie restrykcje mogłyby wręcz wypaczyć obraz zaangażowania politycznego narodu, tymczasem partie nadal muszą się obawiać, że zdobyty przez nich mandat od społeczeństwa wcale nie jest taki duży.
Wszystkim sceptykom można zatem doradzić przewrotną postawę, która również jest w stanie nakłonić do głosowania.
- Z chęcią postawię krzyżyk przy najbardziej nielubianym przeze mnie polityku, byle tylko wysłać go do Brukseli. Niech tam sobie zarabia więcej kasy, ale chcę jak najrzadziej oglądać jego gębę przez następne cztery lata - oświadcza Paweł z polonistyki.
Jerzy Ślusarski
(jerzy.slusarski@dlastudenta.pl)