Białoruś – jest takie miejsce na ziemi...
2006-01-12 00:00:00Jest takie miejsce, gdzie spokojnie płynie Niemen, gdzie można usiąść przed grobem Jana i Cecylii i myśleć o swojej miłości, gdzie dźwięki folku narodowego porywają wszystkich do tańca, gdzie są szerokie ulice a słońce rozświetla wielkie budowle, takie miejsce gdzie ludzie się uśmiechają...
Jest takie miejsce, gdzie słonce zachodzi zanim zdąży wzejść nad horyzont, gdzie nie można śpiewać na ulicy, bo mogą cię zamknąć, gdzie spotkanie z grupą przyjaciół w rynku może zostać uznane za demonstrację przeciw władzy, gdzie zamiast godła państwa nad głową wisi portret przywódcy, gdzie w zakładach pracy prowadzone są szkolenia z ideologii państwowej...
Jest takie miejsce na ziemi. Nie na Dalekim Wschodzie, nie w Azji, ani Ameryce Południowej. To miejsce w Europie, tuż za Bugiem, tuż obok nas... Białoruś – farsa XXI wieku.
Białoruś – skąd się wzięła – czyli szczypta historii
Pierwsze
wzmianki o Białorusi datowane są na wczesne średniowiecze – wtedy po
raz pierwszy została użyta nazwa Biała Ruś,jako określenie krainy. Mniej
więcej od VIII wieku ziemie białoruskie zamieszkiwały plemiona
słowiańskie, a na przełomie VIII i IX wieku powstały pierwsze księstwa -
smoleńskie, turowskopinskie i połockie. Chrystianizacja Białorusi w
obrządku wschodnim miała miejsce w XI wieku. W XIV wieku Białoruś
znalazła się w granicach Wielkiego Księstwa Litewskiego, a za sprawą
unii personalnej z Królestwem Polskim, zaczynają na te tereny docierać
wpływy kultury zachodniej. Ziemie białoruskie są centrum WKL a językiem
urzędowym staje się język starobiałoruski. W XVIII wieku – po upadku RP
– ziemie białoruskie zostają włączone do imperium rosyjskiego. Po
Rewolucji Październikowej proklamowana została Białoruskia Republika
Ludowa – pierwsze państo białoruskie. Nie zostaje ono jednak uznane
przez społeczność międzynarodową. Rok 1920 przyniósł założenie
Białoruskiej Socjalistycznej Republiki, która w późniejszym okresie
staje się jednym z założycieli ZSRR.
Do czasu rozpadu Związku Radzieckiego Białoruś nigdy nie była państwem suwerennym.
Niezależność – początki
Odwilż w Związku Radzieckim zapoczątkowana przez Michaiła Gorbaczowa spowodowała pewne polityczne ruchy na Białorusi. W lipcu 1990 Najwyższa Rada Białoruskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej przyjęła deklaracje o suwerenności. W dokumencie tym mowa była m.in. o niezależności w stosunkach międzynarodowych oraz samodzielności władzy w republice. Była to istotna podstawa do reformy umowy związkowej. W sierpniu 1991 – po nieudanym przewrocie w Moskwie przeciw Gorbaczowowi – Rada Najwyższa BSRR zdecydowała w ustawie o powstaniu niepodległego państwa. W grudniu 1991 – niepodległa Republika Białoruś wraz z Ukrainą i Rosją, w dokumencie z Puszczy Białowieskiej, oświadczyła że ZSRR przestaje istnieć. Zadecydowano też o powstaniu Wspólnoty Niezależnych Państw.
Pierwsze demokratyczne wybory parlamentarne miały miejsce w maju 1995 roku – jednak wymóg 50% frekwencji, dla ważności wyborów, doprowadził do tego, że w dwóch turach wybrano zaledwie 119 deputowanych z ogólnej liczby 260.
Prezydent – białoruski problem
Po uzyskaniu niepodległości w republice Białoruś, rozpoczęto prace nad Konstytucją. Dokument miał charakter demokratyczny; wprowadzono procedury demokratyczne, wolności, zasadę pluralizmu politycznego, zasadę podziału i równoważenia władz (trójpodział).
Dyskusja nad ustawą zasadniczą zmierzała w kierunku silnej władzy prezydenta. Ostateczny kształt i moc najwyższego stanowiska w państwie zależeć miały od wybranej osoby na urząd prezydenta. Pierwsze składające się z dwóch tur wybory prezydenckie odbyły się w czerwcu i lipcu 1994 roku. Zwycięzcą został Aleksander Łukaszenko. Wybory nie były sfałszowane.W drugiej turze Łukaszenko uzyskał 80%. Na pytanie „dlaczego”, odpowiedzi udzielił Marek Karp (dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich) na łamach Gazety Wyborczej, w roku 2001:” Łukaszenko dał Białorusinom poczucie tożsamości. Dzięki Łukaszence Białorusini zyskali lidera. On był taki jak oni. (...) Od początku mówił: że jesteśmy Białorusinami, jesteśmy u siebie i nie musimy się już czuć, ani gorszymi Rosjanami, ani gorszymi Polakami, jak było we wcześniejszych dziesięcioleciach. Ponieważ był autentyczny, w tym tkwi tajemnica popularności”. Do dziś w niektórych reportażach z Białoruskiej wsi pojawiają się ludzie, którzy chwalą prezydenta za to właśnie, że „jest taki swój chłop”.
Szybko jednak okazało się, ze ten „nasz” nie jest do końca taki swojski. W sierpniu 1995 Łukaszenko wydał dekret, który stanowił zamach na wolność i prawa polityczne. Była w nim mowa o możliwości stosowania przez prezydenta „pewnych środków” na rzecz zapewnienia stabilności i porządku na Białorusi, co za tym idzie prezydent może kwestionować decyzje parlamentu oraz Sądu Konstytucyjnego. Tylko w 1995 roku, białoruski Sąd Konstytucyjny uznał za niezgodne z konstytucją 11 spośród 14 dekretów prezydenckich. A. Łukaszenko orzeczenie podważył.
Na
mocy dekretów prezydenckich parlament został pozbawiony realnej
władzy, prawa opozycji uległy znacznemu ograniczeniu, zlikwidowano
niezależność środków masowego przekazu, odsunięto od stanowisk ludzi
tzw. nielojalnych wobec prezydenta.
Aleksander Łukaszenko coraz bardziej rozszerza swoją władze wykorzystując aparat władzy i siłę.
Białoruś – „lider cywilizacji wschodnioeuropejskiej”
Badająca stopień przestrzegania praw człowieka na świecie Organizacja Freedom House,uznała Białoruś za jeden z najmniej liczących się z ludźmi kraj w Europie.
W czerwcu 2005 roku przyjęto nowe zmiany dotyczące stowarzyszeń i partii politycznych. Jeden z najbardziej antydemokratycznych nakazów, to przymus posiadania struktur partii politycznej w Mińsku i ponad połowie obwodów w kraju.Od początku 2005 roku spowodował on delegalizację ok. 80% lokalnych struktur partii. Ustanowiono też obowiązek posiadania siedziby w pomieszczeniach biurowych a nie w prywatnych mieszkaniach. To z kolei stanowi niemalże sprowadzenie w niebyt partii opozycyjnych, bo nikt nie chce im wynająć pomieszczeń.
Media niezależne są zawieszane a jeśli nawet chwilowo jeszcze pozwala im się działać, większość z nich dostaje upomnienia kiedy tylko pojawia w nich choćby cień krytyki jedynie słusznej władzy. Odpowiednia ilość upomnień równoznaczna jest z delegalizacją. Dziennikarze i twórcy niezależnych mediów są szykanowani. Znane są przypadki „zaginięć”, np.: Dymitra Zawadzkiego – operatora telewizyjnego i umorzenia śledztwa z powodu „nieodnalezienia osoby zatrzymanej”. Zdarzają się pobicia przez „nieznanych sprawców”.
Podobna wygląda sytuacja z przywódcami opozycji: Zacharenko, Gonczar, Lebiedźka, Możejka, Wioczorek. Najdokładniej opisano przypadek Anatola Lebiedźki – przywódcy Zjednoczonej Partii Ludowej – po pobiciu doznał wstrząsu mózgu, miał uszkodzone nerki i połamane żebra.
Utrzymywana jest w mocy kara śmierci, związki zawodowe są pod silną presją rządu, organizatorzy strajków i demonstracji są skazywani na więzienie, albo tzw. chemię. Chemia to kara przymusowej pracy głównie w zakładach chemicznych, gdzie warunki są szkodliwe dla zdrowia. Jest ona pomysłem z czasów bliskiego przyjaciela Stalina, Chruszczowa (jednego z najbardziej aktywnych działaczy komunistycznych w Związku Radzieckim, wieloletniego I sekretarza Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego i premiera ZSRR w latach 1958-1964)
Wprowadzono ideologie państwową – jak to pięknie brzmi. W przedsiębiorstwach i na uczelniach etaty dostali tzw. politrucy – czyli zastępcy kierowników do spraw ideologicznych. Ich zadania to wyjaśnianie (interpretowanie) bieżących wydarzeń na politycznych oraz prowadzenie warsztatów z „poliinformatyzacji”. „Ideologia państwa białoruskiego” – jest też przedmiotem obowiązkowym w szkolnictwie. To „sprawdzone rozwiązania” z czasów Związku Radzieckiego.
Postanowiono też kontrolować studia Białorusinów za granicą. Wielu młodych ludzi wyjeżdża z Białorusi, na zasadzie ucieczki. Wybierają Zachód, Polskę. Tutaj, choć nie są w domu, czują się swobodnie. Mogą się uczyć i działać w organizacjach bez obawy, ze będę kontrolowani i zastraszani. A co też istotne, mogą się uśmiechać. Wielu z nich nie wraca. Władze białoruskie postanowiły przeciwdziałać temu zjawisku. Wyjeżdżać mogą tylko studenci z uczelni, które podpisały kontrakt z władzą, ze młodzi ludzie wrócą na Białoruś. Postawę taką tłumaczy ministerstwo edukacji, które działa przeciwko handlowi ludźmi, który ponoć odbywa się na Zachodzie. Białoruska młodzież twierdzi, że jest to próba izolacji ich od demokracji, opuszczanie żelaznej kurtyny.
Europa i świat - co oni na to
„Unia
Europejska powinna wspierać białoruską opozycję demokratyczną,
studentów i obywateli, dla których Białoruś demokratyczna jest tożsama z
Białorusią europejską” – to wypowiedź Vaclava Havla na łamach Gazety
Wyborczej.
Organizacje międzynarodowe (Organizacja Narodów
Zjednoczonych, Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, Rada
Europy, Unia Europejska) wydały wiele rezolucji i dokumentów dotyczących
sytuacji na Białorusi. Na zmianę przyjmowane są rezolucje o stosunkach
między Unia Europejska a Białorusią: w kierunku przyszłego partnerstwa, z
różnego rodzaju tekstami dotyczącymi izolacji Białorusi. Odzew
białoruskich władz jest nikły. Wszelkie działania Europy i świata można
określić kolokwialnie jako „rzucanie grochem o ścianę”.
Przyszłość Białorusi wciąż stoi pod znakiem zapytania. Trudno w obecnej sytuacji wskazać jednoznacznie w jakim kierunku będzie podążać, Zapędy Łukaszenki są trudne do przewidzenia. A społeczeństwo jest podzielone. Między tych którzy stoją silnie za osoba przywódcy, tych którzy nie stawiają silnego oporu, ale nie dają się przekonać do łukaszenkowskiej ideologii, oraz tych, którzy uparcie wierzą i działają na rzecz demokratyzacji. Wydarzenia na Ukrainie i w Gruzji rzucają nowe światło dla tych, który chcą walczyć o normalność. Pytanie czy jest ich wystarczająco dużo, czy mają rzeczywistych sojuszników i czy mają w sobie silę i zaparcie.
***
I
tak się zastanawiam – nad niesamowitością tego reżimu. Nad tym, że w
XXI wielu uchowało się „takie cos”. Szkoda mi ludzi, szczególnie moich
znajomych, którzy nie wiedza co ze sobą zrobić. Którzy z jednej strony
chcą uciekać przed chorą rzeczywistością, a z drugiej na miejscu trzyma
ich serce, ich rodziny. Jedni chcą uczyć się na Zachodzie, by w
przyszłości móc działać na rzecz swojego kraju z tej perspektywy, drudzy
żmudnie pracują na miejscu na lepsze jutro.
A ja tylko coraz
rzadziej dostaję maile z tamtej strony Bugu i coraz częściej odbieram
informację, że moja wiadomość została cofnięta...
Agnieszka Kaniewska