Zbyt głośna śmierć
2006-11-24 13:10:55Górnicza tragedia zabrała z tego świata 23 osoby. Prezydent ogłosił żałobę narodową. Tylko dlaczego mnie to nie przybija?
Nie ma watpliwości – wydarzyła się tragedia, a dokładniej 23 osobne tragedie, z którymi bliscy ofiar będą próbować radzić sobie przez całe życie. W momencie gdy zawaliły się stropy, zawaliło się ich życie. Nie sposób opisać bólu, straty i pustki, które wypełnią serca rodzin górników.
Dużo łatwiej ubrać w słowa refleksje odnośnie reakcji na wypadek w “Halembie”. Były one natychmiastowe. Media zasypały społeczeństwo górą faktów i produktów emocjonalnych. Informacje były wyczerpujące, każdy stał sie momentalnie ekspertem od górniczych tragedii. Dokładnie tak, jak każdy stawał się znawcą ataków terrorystycznych, odśnieżania hal targowych, czy skoków narciarskich...
Kilka lat temu od doświadczonej dziennikarki usłyszałem, że jej gazeta ma już teczkę materiałów przygotowanych na ewentualną śmierć papieża. Czy podobnie było z kopalniami? Skoro media “przewidziały” tsunami, równie dobrze mogły mieć przygotowane materiały o katastrofach górniczych. Dzięki temu już kilkadziesiąt minut po zawale, mogliśmy przeczytać o największych górniczych tragediach w historii...
Jeszcze szybciej portale internetowe zmieniły kolorystykę, zamieściły specjalne działy poświęcone “Halembie”. Zrobiły to, co przewiduje “procedura potragediowa”. Ciężko mi się bowiem oprzeć wrażeniu, że media nauczyły się przeżywać żałobę, że jest to pewien element rutyny. Model ubolewania w dużej części “stworzyła” śmierć papieża. Teraz jego stosowanie jest miarą stosowności.
Widać nikt nie chce być niestosowny, bowiem lawina ubolewań potoczyła się nadspodziewanie szybko. Funkcjonowanie zawiesiły dyskoteki, instytucje kulturalne; odwołano wydarzenia festiwalowe. Skąd to współczucie, w jaki sposób właściciele tych podmiotów solidaryzują się ze zmarłymi? Śmiem twierdzić, że w żaden. Solidaryzują się z innymi podmiotami, które przecież wstrzymały funkcjonowanie.
Nie mówię, że ich właściciele to ludzie bezduszni, niewrażliwi. Śmierć jest elementem życia – w mediach w dodatku nadreprezentowanym. Dlaczego więc nie ubolewamy codziennie? Właściwie kłódki nie powinny znikać z drzwi – tyle zła się dzieje. Czy chodzi jedynie o liczbę ofiar? Jeśli tak, to jest to smutna konstatacja.
Może jednak górnik to zawód specjalnej troski, niańczony w PRL-u przez władzę, a teraz zaniedbany. Przywileje, społeczne uznanie i etos. Jak napisał Łukasz Warzecha rąbanie węgla nie jest misją, ale zwykłą pracą. Ale władza wie swoje, ulega żądaniom, ubolewa nad tragediami, które w górnictwie są nieuniknione.
A jeśli jeszcze pracuje się w kopalni, która dawno powinna zostać zamknięta, bo nie spełnia norm bezpieczeństwa... Wiadomo, siła związków zawodowych i ich troski o pracowników. Troska nie zawsze kończy się jednak dobrze, partykularne interesy najczęściej uderzają w innych. We wtorek uderzyły siłą kilkuset ton.
Prezydent ogłosił żałobę narodową. Naród jednak nie czuje wielkiego smutku. Zginęli górnicy, tam jest niebezpiecznie, tragedia – cóż więcej można powiedzieć. Jaka ma być moja więź emocjonalna z ofiarami i ich rodzinami? Humanizm? Nie znalazłby tyle łez by być jego wyznawcą bez skazy. Zamknięte kino nie pogłębi mojej zadumy, śląska tragedia jest dla mnie małym punkcikiem, na który jeśli skieruję wzrok to zadumam się i wyciszę. Nie potrzebuję przesłaniać “Halembą” całego świata. Punkt wystarczy.
Nie wiem czy nauczymy się radzić sobie ze śmiercią. Polskie społeczeństwo informacyjne jest w fazie tworzenia. Póki co korzysta ze wzorców, zamazując łzami całą przestrzeń informacyjną. Marzy mi się takie społeczeństwo, które narysuje punkt i powie: “patrz”.
Marcin Gębicki
Redaktor Naczelny
Nie ma watpliwości – wydarzyła się tragedia, a dokładniej 23 osobne tragedie, z którymi bliscy ofiar będą próbować radzić sobie przez całe życie. W momencie gdy zawaliły się stropy, zawaliło się ich życie. Nie sposób opisać bólu, straty i pustki, które wypełnią serca rodzin górników.
Dużo łatwiej ubrać w słowa refleksje odnośnie reakcji na wypadek w “Halembie”. Były one natychmiastowe. Media zasypały społeczeństwo górą faktów i produktów emocjonalnych. Informacje były wyczerpujące, każdy stał sie momentalnie ekspertem od górniczych tragedii. Dokładnie tak, jak każdy stawał się znawcą ataków terrorystycznych, odśnieżania hal targowych, czy skoków narciarskich...
Kilka lat temu od doświadczonej dziennikarki usłyszałem, że jej gazeta ma już teczkę materiałów przygotowanych na ewentualną śmierć papieża. Czy podobnie było z kopalniami? Skoro media “przewidziały” tsunami, równie dobrze mogły mieć przygotowane materiały o katastrofach górniczych. Dzięki temu już kilkadziesiąt minut po zawale, mogliśmy przeczytać o największych górniczych tragediach w historii...
Jeszcze szybciej portale internetowe zmieniły kolorystykę, zamieściły specjalne działy poświęcone “Halembie”. Zrobiły to, co przewiduje “procedura potragediowa”. Ciężko mi się bowiem oprzeć wrażeniu, że media nauczyły się przeżywać żałobę, że jest to pewien element rutyny. Model ubolewania w dużej części “stworzyła” śmierć papieża. Teraz jego stosowanie jest miarą stosowności.
Widać nikt nie chce być niestosowny, bowiem lawina ubolewań potoczyła się nadspodziewanie szybko. Funkcjonowanie zawiesiły dyskoteki, instytucje kulturalne; odwołano wydarzenia festiwalowe. Skąd to współczucie, w jaki sposób właściciele tych podmiotów solidaryzują się ze zmarłymi? Śmiem twierdzić, że w żaden. Solidaryzują się z innymi podmiotami, które przecież wstrzymały funkcjonowanie.
Nie mówię, że ich właściciele to ludzie bezduszni, niewrażliwi. Śmierć jest elementem życia – w mediach w dodatku nadreprezentowanym. Dlaczego więc nie ubolewamy codziennie? Właściwie kłódki nie powinny znikać z drzwi – tyle zła się dzieje. Czy chodzi jedynie o liczbę ofiar? Jeśli tak, to jest to smutna konstatacja.
Może jednak górnik to zawód specjalnej troski, niańczony w PRL-u przez władzę, a teraz zaniedbany. Przywileje, społeczne uznanie i etos. Jak napisał Łukasz Warzecha rąbanie węgla nie jest misją, ale zwykłą pracą. Ale władza wie swoje, ulega żądaniom, ubolewa nad tragediami, które w górnictwie są nieuniknione.
A jeśli jeszcze pracuje się w kopalni, która dawno powinna zostać zamknięta, bo nie spełnia norm bezpieczeństwa... Wiadomo, siła związków zawodowych i ich troski o pracowników. Troska nie zawsze kończy się jednak dobrze, partykularne interesy najczęściej uderzają w innych. We wtorek uderzyły siłą kilkuset ton.
Prezydent ogłosił żałobę narodową. Naród jednak nie czuje wielkiego smutku. Zginęli górnicy, tam jest niebezpiecznie, tragedia – cóż więcej można powiedzieć. Jaka ma być moja więź emocjonalna z ofiarami i ich rodzinami? Humanizm? Nie znalazłby tyle łez by być jego wyznawcą bez skazy. Zamknięte kino nie pogłębi mojej zadumy, śląska tragedia jest dla mnie małym punkcikiem, na który jeśli skieruję wzrok to zadumam się i wyciszę. Nie potrzebuję przesłaniać “Halembą” całego świata. Punkt wystarczy.
Nie wiem czy nauczymy się radzić sobie ze śmiercią. Polskie społeczeństwo informacyjne jest w fazie tworzenia. Póki co korzysta ze wzorców, zamazując łzami całą przestrzeń informacyjną. Marzy mi się takie społeczeństwo, które narysuje punkt i powie: “patrz”.
Marcin Gębicki
Redaktor Naczelny