Wrocław kulturą obowiązkowego "hetero"?
2006-01-12 00:00:0027 listopada 2005, godzina piętnasta. Pod Pręgierzem na wrocławskim Rynku rozpoczął się marsz równości człowieka z człowiekiem. Zwolenników równości i tolerancji przybyło około 200.
Naprzeciwko ustawili się „biali nadludzie” – działacze Narodowego Odrodzenia Polski oraz garstka Młodzieży Wszechpolskiej. Pod kamienicami stali bierni obserwatorzy, ciekawi rozwoju sytuacji. Jedni trzymali kciuki za równych i tolerancyjnych (trochę po cichu, zapewne obawiając się młodych-radykalnych, zdrowych - heteroseksualnych jak Pan Bóg przykazał), inni wspierali poglądy strony przeciwnej. Rozpoczął się wiec. Wyzwoleni poczęli wznosić spontaniczne okrzyki - „Różni, ale równi”, „Wolność! Równość! Demokracja!”. W odpowiedzi usłyszeli: „Zboczeńcom nie!”, „Polska bez pedałów”, „Zrobimy z wami, co Hitler z Żydami” oraz inne, podobne hasła, utrzymane w poetyce nienawiści i fobii wszelakich.
Czy zwolennicy i w gruncie rzeczy propagatorzy idei demokracji, poszanowania praw drugiego człowieka, wolności osobistej, zebrani w jednym miejscu, otoczeni przez chuliganów, „kiboli” i neonazistów, znowu musieli się czegoś bać?
Pięknie wystylizowani politycy w drogich garniturach o demokracji, prawach człowieka, wolności potrafią mówić ładnie i mądrze. Z Wiejskiej, ze studia TVN 24, czy dla jedynkowych „Wiadomości”. Bezpiecznie.
A jaka jest demokratyczna praktyka ulicy w wielkim, polskim mieście?
Czy życie geja to przede wszystkim życie w podziemiu? W podziemiu trzymają swoje uczucia wobec partnera, nie okazują ich w miejscach publicznych, nie mówią nikomu spoza rodziny o tym, że mają przeciwną orientacje. Boją się przede wszystkim odrzucenia, ale też oplucia, czy prozaicznego pobicia na ulicy. Na obelgi powoli stają się odporni, przechodzą obok spuszczając wzrok. Obywatele konstytucyjnie równi innym.
We Wrocławiu z inicjatywą upowszechniania rzetelnej wiedzy o homosekstach oraz walki z homofobią wychodzą, między innymi, organizacje takie jak: Amnesty International Wrocław, czynnie działająca i poszukująca wolontariuszy Kampania Przeciw Homofobii (organizator wielu akcji np.: „Niech nas zobaczą”), czy Koło Naukowe Gender Studies „Nic tak samo”, który wraz z wyżej wymienionymi organizacjami współtworzył Trzecią Edycję Festiwalu Przeciw Uprzedzeniom „Lesbijki, Geje i Przyjaciele”, który odbył się 7-8 października. (1)
„Chcemy też pokazać samym sobie i Europie, że Wrocław naprawdę jest gotowy otworzyć się na Inność i występuje przeciwko wszelkim formom dyskryminacji (...) Żyjemy obok siebie, postarajmy się wiec nawzajem zaakceptować” (2)
Prawda to, czy fałsz? Czy jesteś gotowy otworzyć się na Inność? Czy jesteś gotowy zaakceptować widok przytulających się do siebie w parku zniewieściałych facetów?
Organizacje te są nam, Polakom, potrzebne. Uświadamiają nam, czym właściwie jest orientacja homoseksualna i jakie są jej prawdopodobne przyczyny. Obrazują społeczną skalę zjawiska - szacuje się, że w Polsce żyje około 2 milionów osób o pociągu fizycznym do tej samej płci. Tym bardziej, że większość Polaków doskonale zna się na medycynie (tu mam na myśli, mówiących, że homoseksualizm to choroba) i na prawie, mimo że z wykształcenia jest np.: technologiem żywności.
Czy organizacje takie są z kolei potrzebne gejom i lesbijkom? Niektórzy nawet o nich nie słyszeli. Część uważa, że upowszechnianie tzw. kultury gejowskiej szkodzi temu środowisku. Ktoś może stwierdzić, że to oni, a nie tak zwani „normalni” tak bardzo pragną odseparowania od społeczeństwa. Jednak, czy można się temu dziwić, skoro wychodząc na ulicę każdy z osobna może zostać zrównany z ziemią. Wybierają knajpy takie jak: Pink Inside, czy H2O - branżowe lokale. Z nieciekawą aranżacją wnętrz, na przykład z migającymi czerwonymi światełkami, czy piwnicą, w której postawili ławeczki i stoły – wystrój trochę wiejski. Jednak w H2O ludzi mnogo. Ogólny tłok, grają przestarzałe kawałki, miejsca do tańczenia nie za wiele. O Pink Inside nie można powiedzieć, że cieszy się aż taką popularnością. Przychodzi tam niewiele osób, a jedynym atutem lokalu, który można wyłowić z wypowiedzi homoseksualistów jest jego barmanka.
Są we Wrocławiu również lokale „gays friendly”. Przychodzą tam młodzi ludzie (w większości studenci) o otwartych umysłach. Nie rozpatrują opinii i stwierdzeń w świetle kilku przedstawionych argumentów, nie ulegają łatwo wpływom kilku mało znaczących słów, stawiają pytania. Ta część naszej wspólnoty studenckiej, wraz z resztą bywalców, tworzy w tych lokalach intrygującą atmosferę współistnienia. Takimi popularnymi i bardzo lubianymi miejscami są na przykład: kawiarnia Caffee Planet, Chill Out, Altana Pub oraz cieszący się coraz mniejszą popularnością Paradise Lost.
Gej zapytany o tolerancyjność w naszym mieście stwierdza, że nie jest źle i z trudnością przychodzi mu wymiana miasta, w którym jest lepiej. W końcu nie podaje jego nazwy.
Choć i tak bardzo często spotykają się z przykrymi komentarzami. Starają się nie wchodzić nikomu w drogę. Choć pragną żyć normalnie wiedzą, że jest to jeszcze nie do osiągnięcia. Współczują znajomym, którzy muszą się kamuflować w swoich nietolerancyjnych i wścibskich społecznościach małych miast i wsi.
Jednak szczęśliwie można już stwierdzić, że jest to pokolenie szczęściarzy. Mimo wszystko załapali się na pierwsze oznaki tolerancji, a za deklarację, że są homoseksualni nikt nie wsadza już do zakładu psychiatrycznego, nie funduje elektrowstrząsów, ani odsiadki.
Wrocław kulturą obowiązkowego heteroseksualizmu? Nie. Wrocław kulturą obowiązkowego myślenia! Uczestniczmy w niej wszyscy razem i każdy z osobna!
Martyna Fyda
martyna.fyda@dlastudenta.pl
1. www.nts.uni.wroc.pl
2. http://elama.pl/486,0,Lesbijki+geje+i+przyjaciele.html
06.01.2006