Władza a telewizja - spotkanie z Durczokiem
2006-04-10 00:00:00Spotkanie z Kamilem Durczokiem i Marcinem Mellerem odbyło się 7 kwietnia na Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu. Zainteresowanie było bardzo duże, na wykład przybyła rzesza studentów z wielu uczelni, zapełniając dwie duże sale nowego budynku Akademii. Goście odpowiadali na pytania, poszerzając je i uzupełniając o własne przemyślenia. Moderatorem dyskusji był Marcin Meller, zaś gwiazdą spotkania – Kamil Durczok, redaktor, jeszcze do niedawna Wiadomości TVP, teraz Faktów TVN. Nie jest pierwszym redaktorem przechodzącym do prywatnej stacji telewizyjnej, zapewne nie ostatnim. Co mogło wpłynąć na taką decyzję? Władza a telewizja publiczna Tradycja kontrolowania mediów publicznych przez rząd, tak silna za czasów PRL, dziś jeszcze nie przeminęła. Z relacji redaktora Durczoka wynika, że jeszcze niedawno, za panowania SLD, pojawiały się naciski, czy wręcz wtrącenia całych gotowych elementów Wiadomości. Można by wnioskować, że skuteczność takich wpływów zależy od odporności psychicznej konkretnych osób podejmujących decyzję na temat ramówki. Te osoby, które miały kontakt z tego rodzaju manipulacjami, bardzo często odchodziły, lub też po prostu miękły, stawały się tubami propagandy. Taki stosunek władz do telewizji publicznej i radia nie jest niczym niezwykłym, każdy polityk stara się wykorzystać wszystkie możliwe środki dotarcia do wyborców, czy też szeroko pojętej opinii publicznej. Tworzą fakty medialne, manipulują, wszystko w celu zdobycia, bądź utrzymania władzy. Czy jednak na pewno naciski są powodem zmian ramówek? Na ostatnim przykładzie wycinania z czasopism niekorzystnych dla władz artykułów widać, że to często inicjatywa tych posiadających środki medialne prowadzi do manipulacji opinią publiczną. Przez swoją chęć zademonstrowania poddaństwa, szefowie dzienników telewizyjnych i wydawnictw prasowych nadgorliwie przekazują publiczności informacje, które w ich domyśle zadowoliłyby rząd, co tym samym stworzyłoby przyjazny grunt pod późniejszą współpracę tych dwóch podmiotów. Wprowadzane w mediach zmiany często są tłumaczone względami etycznymi. Taka taktyka zapewnia politykom PiS szansę na obwołanie wszystkich przeciwników niemoralnymi. W dyskusji pojawił się głos poddający w wątpliwość postawy moralne samych polityków, którzy to pierwsi rzucają kamień. Pod obstrzałem legł poseł Dorn, który według obiegowej opinii nie dawał dobrego przykładu współparafianom, obcując z kobietą, która później stała się jego trzecią żoną, podczas małżeństwa z drugą. Hipokryzja jednak w polityce zyskuje walor skutecznej i pożytecznej metody dochodzenia do zwiększenia elektoratu. Redaktor Durczok widzi media, jako ten obszar, w którym wszystkie kłamstwa i oszczerstwa powinny być tłumaczone i ujawniane. W jego opinii w ostatnim czasie, podczas kampanii wyborczej z tego zadania wywiązały się zadawalająco, piętnując te elementy agitacji, które były oczywistą farsą. Proponując metodę przedstawiania programu partii z kolejnym zderzeniem go z rzeczywistością, Kamil Durczok celuje w oczyszczenie i wprowadzenie transparentości do polityki polskiej. Jako długoletni obserwator dostrzegł, że rodzima polityka ma jeszcze do pokonania długą drogę, by zrównać się jakościowo z tą występującą w krajach Europy Zachodniej. Jako jaskrawy przykład podał sposób podejścia tamtejszych polityków do swojej pracy, który mocno kontrastuje z tym występującym w Polsce. Bycie posłem, deputowanym, senatorem to dla nich służba, co na tle naszych karierowiczów i tych, co kandydowali tylko po to, by zarobić, daje obraz przepaści wciąż dzielącej nasz naród od reszty cywilizowanego świata. Podejście parlamentarzystów do mediów publicznych obrazuje również forma wypowiedzi i prowadzenia dyskusji w programach stałych Telewizji Polskiej, takich jak Forum. Redaktor Durczok ubolewał, że posłowie traktują takie programy jak przedłużenie debat sejmowych, gdzie prowadzą monologi na przez siebie ustalony temat, często w ogóle nie związany z tym nadrzędnym, w celu omówienia którego debata w ogóle się odbywa. Wielką trudność stanowi dla nich również odpowiadanie wprost na trudne pytania, z dziedzin krytycznych dla funkcjonowania państwa. Realizują swój plan marketingu politycznego, zaznaczając odpowiednie frazy tak, by przekaz był jak najbliższy temu, który wymyślili specjaliści od PR. Tacy doradcy są ostatnio wyjątkowo aktywni, a i politycy chętnie korzystają z ich usług. Szkoda jednak, że nie wykorzystuje się tych technik do przekonania społeczeństwa do ciężkich reform, lecz do złych zamiarów i charakterów przeciwników ze sceny politycznej, co zostało obwołane mianem czarnego PR. Odmiennie przedstawia się w oczach Kamila Durczoka sytuacja w mediach prywatnych. Zapewniają one redaktorom prowadzenie autorskich reportaży i mocny wpływ na to, co ostatecznie pojawi się na antenie czy na stronach gazet. Zapewnia to według niego niezbędny pluralizm, który umożliwia wydobycie prawdy z kłębowisk informacji, którymi zarzucają nas politycy. Jedna z takich informacji – o podziale na Polskę liberalną i „solidarną” stała się gwoździem do trumny PO w kampanii wyborczej, szczególnie prezydenckiej. Z taką manipulacją próbował walczyć Kamil Durczok i wielu innych dziennikarzy. Czy jednak im się udało? Diada ta jednak nadal funkcjonuje, przynajmniej we frazeologii polityków PiS. Może być to spowodowane faktem, że informacja żyje własnym życiem, a komentarz do niej niejednokrotnie nie trafia do tych, którzy już są przekonani o jej prawdziwości. Bardzo negatywnie ocenił redaktor Durczok kompetencje wielkiej rzeszy posłów i senatorów. Zaznaczając istnienie wyjątków zgodził się, że przerażająca większość parlamentarzystów w ogóle nie ma predyspozycji, by piastować tak ważne urzędy. Czy Polska potrzebuje zatem rządu technokratów? Dla dobra interesu narodowego, na pewno. Jego rozumienie niestety jest różnie pojmowane, co widać po wynikach wyborów. To my, wyborcy, decydujemy o tym, kto się znajduje lub nie w sejmie, senacie, kto zostaje prezydentem. Na razie poklask znajdują populiści, politykierzy. Może czas następnych kampanii wyborczych pokaże, w którym kierunku zaprowadzą nas nasi politycy. Bartłomiej Kuśnierz (bartlomiej.kusnierz@dlastudenta.pl) |
|