To naprawdę nic ważnego
2007-07-17 09:38:07Nie będę tu oryginalny. W pełni zdaję sobie z tego sprawę i świadom jestem, że znajdzie się kilka osób, którym ten brak oryginalności się nie spodoba. Ale jak żyję nie udało mi się jeszcze każdemu dogodzić. Być może za słabo się staram.
Przejdźmy wiec do sedna, żeby niepotrzebnie nie przedłużać. Nikt mi za czas poświecony na pisanie nie płaci, za słowotok też złamanego grosza nie dostanę. Póki co.
Od jakiegoś czasu grzebię w sieci, różne felietony przy tym czytając i zauważyłem pewną prawidłowość. Jedna na kilka osób piszących, w przynajmniej jednym swoim tekście, zastanawia się nad sensem pisania felietonów, ich rolą, kształtem jaki powinny przybierać. Postanowiłem zrobić to samo. Pomyślałem sobie, czemu nie? Czasem niektóre wzorce warto powielać. I na swój sposób modyfikować.
Otóż razu pewnego jedna piszących kobiet (bynajmniej płeć nie ma tu nic do rzeczy) stwierdziła, że felietonista powinien pokazywać świat w krzywym zwierciadle. Inny mężczyzna z był zdania, że felieton jest forma czysto literacką i nie powinien mieć zbyt wiele wspólnego z rzeczywistością. Ktoś jeszcze apelował o komentarze życia społecznego, politycznego, kulturalnego. Itp., itd. Niby wszystko jasne, nie ma się nad czym rozwodzić. A jednak.
Przejrzałem wszystkie swoje poprzednie teksty. Postanowiłem sprawdzić, czy w ogóle odpowiednich rzeczy się chwytałem. Pisałem o szeroko (nie)rozumianej tolerancji. Pisałem o wpływie muzyki na młodych, a raczej o tego wpływu braku. Popełniłem szmirę o poszukiwaniach pracy. O kiczu też było, o tragicznym wypadku na Dworcu Głównym PKP we Wrocławiu i powrotach do domu słow kilka również napisałem. Czyli, bez zbytniego wybrzydzania, w jakichś tam ramach się mieszczę. Tylko o polityce w sumie ciągle mało. Ale tu jako dziennikarz wyłożyłem się na własne życzenie, bo przez słabą odporność i silne odruchy wymiotne przestałem śledzić kto, komu, co i za co zrobił. Jestem więc jednym z wielu, ginę w tłumie. Im bardziej próbuję się pokazać, tym mniej mnie widać. Frustracja? Być może. Ale przynajmniej wiem już o co w tej całej zabawie chodzi.
Drodzy Koledzy, kochane Koleżanki, my nie przekazujemy prawdy o świecie. My nie tworzymy coraz to nowej wizji świata. My mamy zabawiać tłum, kiedy się znudzimy, zastąpią nas inni. Nieustanna rotacja trwa. Gladiatorzy nowej ery, paradujący w strojach klaunów. Niektórzy z nas wierzą, że mają coś ważnego do przekazania, a tu proszę...
A może nie mam racji?
Łukasz Krzywda
(lukasz.krzywda@dlastudenta.pl)
Fot. Internet.