Student vs. policjant
2006-05-09 00:00:00Student ceni sobie wolność i nie lubi, gdy mu się mówi, co wolno robić, a czego nie. Zaś głównym zadaniem policjanta jest ochrona bezpieczeństwa i zapewnienie spokoju w miejscach publicznych. Gdzie jest granica tolerancji, której przekroczenie powoduje konflikt?
Aby dowiedzieć się, co studenci myślą o Policji i jakie mieli dotychczas z nią doświadczenia, korzystam z kilku źródeł. Wieczorem proszę kilku przyjaciół z różnych uczelni, aby przeprowadzili krótkie ankiety wśród swoich znajomych. Mają oni za pomocą trzech przymiotników określić Policję, lub po prostu krótko wypowiedzieć się na temat stróżów prawa. Rano włączam komputer i loguję się na stronie grono.net, wkraczając tym samym w "internetową społeczność przyjaciół". Wysyłam wiadomości do znajomych studentów i zakładam dwa tematy na najbardziej popularnych forach studenckich. Mam nadzieję na spory odzew, tymczasem wychodzę na uczelnię. Ankietować.
Rejon placu biskupa Nankiera, ulicy Kotlarskiej i Uniwersyteckiej zdominowany jest przez studentów. Zdawać by się mogło, że to jakieś studenckie miasteczko; jest tu kilka wydziałów Uniwersytetu i dlatego na ulicach sami młodzi ludzie. Pewnie również dlatego, że jest ciepło i słonecznie. Wraz z koleżanką podchodzę do grupki dziewczyn.
Moim zdaniem...
- Policja? Ee, nie mam zbyt dobrego zdania. - mówi szatynka. - Uważam, że zajmuje się błahymi sprawami, nie ma jej tam, gdzie powinna być.
Z kolei jej koleżanka jest innego zdania:
- Ja właśnie myślę, że jest bardzo pomocna. Jest ich sporo na ulicach. Mimo, że z centrum miasta do domu mam około 500 metrów, to gdy wracam z imprezy, zawsze widzę co najmniej 2 patrole. Czuję się bezpiecznie.
- Grubiańscy, fałszywi, nadużywają władzy - wylicza podniesionym głosem Mateusz, mój kolejny rozmówca. Jego zdanie podziela Michał - No i nie zawsze są w porządku. Kiedyś przy zwykłym spisywaniu dostałem dwa razy pałką. Myślę, że czują się bezkarni. Poza tym tak naprawdę to policjanci są zastraszeni, boją ścigać się prawdziwych przestępców, więc sobie odreagowują. I nic nie wiedzą o narkotykach, te ich szkolenia jak rozpoznać dilera i jakiego slangu używa takie środowisko, są śmieszne.
Idziemy dalej. Na rynku zagadywani studenci nie chcą się zatrzymywać, biorąc nas zapewne za wolontariuszy jakiejś akcji charytatywnej, więc wracamy. Zatrzymuję grupkę studentów dziennikarstwa. Paweł twierdzi, że nie przepada za Policją, na jego twarzy pojawia się grymas.
- Są zbyt wycofani i opieszali. Może to kwestia wyszkolenia, doboru kadry... Brakuje im zdecydowania, szybkiego reagowania, może po prostu boją się bandziorów. Ale trzeba przyznać, że w naszych studenckich, drobnych wykroczeniach, zachowują się bardzo fair, potrafią rozmawiać z taką młodzieżą.
- Nie miałem zbyt wielu kontaktów z Policją - przyznaje Bartek. - Kilka razy mnie zatrzymywali, bo szedłem osiedlem koło trzeciej w nocy. Z dwa razy spisali mnie za browarka na ławce. Ale trafiałem na funkcjonariuszy, którzy byli naprawdę spoko, przymykali oko, wtedy nie dostałem mandatu. Przeszukując mój portfel żartowali, pytając się, czy naprawdę każdy student musi mieć tysiąc niepotrzebnych papierów i taki bałagan w portfelu.
Kilkanaście osób twierdziło, że Policja jest skorumpowana, pomocna, wyrozumiała, czepia się, pojawiały się również takie określenia jak bojaźliwość, brak wykształcenia, zapewnianie bezpieczeństwa.
A za picie piwa...
Na razie tyle studenci. Z placu Nankiera jadę tramwajem na Łąkową. Jestem tam umówiony z Arturem Falkiewiczem z Biura Prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji. Komisarz okazuje się sympatycznym człowiekiem, który chętnie i wyczerpująco odpowiada na moje pytania. Na początek chcę się dowiedzieć, co Policja sądzi o studentach. Artur Falkiewicz uśmiecha się i szuka słów:
- Policja nie ma negatywnego stosunku do studentów. - mówi. - Są specyficzną grupą społeczną, odbieramy ich raczej pozytywnie. To luzacy, często inteligentni młodzi ludzie, którzy dobrze wiedzą, czego chcą. To grupa, która stanowi koloryt miasta.
Poruszając temat drobnych wykroczeń, takie jak wskazywane przez moich rozmówców kulturalne picie piwa w parku, komisarz twierdzi, że Policja stara się być wyrozumiała.
- Często za spożywanie alkoholu w miejscach publicznych lepszym rozwiązaniem jest rozmowa i pouczenie, niż kara pieniężna.
W tym momencie przypomniała mi się historia, którą opowiedział mój znajomy:
- Siedzieliśmy sobie spokojnie z browarkiem na podwórku na ówczesnym placu 1 maja, kiedy nagle wpadł dwuosobowy patrol, który tego wieczora rutynowo kontrolował okolicę. My byliśmy grzeczni, panowie spokojnie nas przeszukali. A że był to czas wyborów prezydenckich, zapytali nas o nasze poglądy polityczne, o to czy jesteśmy zadowoleni z wyników do Sejmu i Senatu. Sprawdzili nasze telefony i powiedzieli, żebyśmy wyrzucili puszki do kubłów i jeśli już bardzo chcemy pić, to żebyśmy poszli do jakiegoś pubu. Obyło się bez mandatu. Dało się z nimi pogadać, to na pewno lepsze niż "stówka" w plecy.
Wielu ankietowanych osób określało policjantów jako czepialskich i szukających dziury w całym. Jednak Artur Falkiewicz mówi zdecydowanie, że Policja rozumie, że młodość ma swoje prawa, jednak ich zadaniem jest utrzymanie porządku i pilnowanie, aby prawo było respektowane.
I rzeczywiście, na stronie intrnetowej Komendy Głównej Policji jako główne zadania policjantów, wymienione są m.in. "ochrona życia i zdrowia ludzi oraz mienia przed bezprawnymi zamachami naruszającymi te dobra, ochrona bezpieczeństwa i porządku publicznego, kontrola przestrzegania przepisów porządkowych i administracyjnych związanych z działalnością publiczną lub obowiązujących w miejscach publicznych". Zatem na kulturalne picie piwka po ciężkim dniu zajęć również znajdzie się paragraf i powód, by zostać zatrzymanym przez policjantów.
Współpraca z Politechniką
Komisarz chętnie opowiada o porozumieniu, jakie Policja zawarła z Politechniką Wrocławską. Ściślej mówiąc, jest to porozumienie zawarte 5 października 2004 roku ęłęópomiędzy Rektorem Politechniki Wrocławskiej prof. dr hab. inż. Tadeuszem Lutym a Komendantem Wojewódzkim Policji we Wrocławiu insp. Andrzejem Matejukiem. Dotyczy ono "przeciwdziałania narkomanii, zagrożeniom terrorystycznym oraz wszelkim formom łamania prawa karnego na terenie Politechniki Wrocławskiej jak i jej ośrodków zamiejscowych". Policja może wejść na teren uczelni bez zgody rektora w przypadku bezpośredniego zagrożenia życia ludzkiego, katastrofy żywiołowej lub w przypadku uzasadnionego podejrzenia, że na terenie uczelni przebywa osoba posiadająca lub rozprowadzająca narkotyki. O obecności takiej osoby Policję informuje Straż składająca się z władz uczelni lub po prostu sami studenci.
Jak mówi Artur Falkiewicz, do tej pory Policja sześć razy interweniowała jeśli chodzi o narkotyki. 27 stycznia zatrzymano dilera, w którego mieszkaniu Policja znalazła 100 porcji marihuany, gotowych do sprzedaży. A co z posiadaniem "zioła na własny użytek"? Artur Falkiewicz twierdzi, że studenci często nie postrzegają posiadania niewielkiej ilości marihuany jako wykroczenia.
- Nie zdają sobie sprawy z powagi sytuacji. - mówi. - I z tego, że ograniczenie wolności na rok lub dwa lata oraz wpisanie w Centralny Rejestr Skazanych znacznie utrudnia późniejsze znalezienie pracy.
Słysząc nieraz niewiarygodne opowieści moich znajomych o imprezach, które odbywają się w domach studenckich, ciekaw jestem, czy Policja często interweniuje właśnie w akademikach. Komisarz mówi, że standardowo zdarzają się zakłócenia ciszy nocnej, rzadziej bójki. Jak przekonuje, Policja interweniuje i będzie interweniować, bo jej celem jest zapewnienie spokoju oraz niedopuszczenie do tego, aby budynki akademickie i wynajmowane mieszkania były zamkniętymi enklawami, w których bywa łamane prawo.
- Zdarza się - mówi - że w okresie sesji dzwonią do nas sami studenci, prosząc o interwencję, bo piętro wyżej głośna impreza nie pozwala uczyć im się do egzaminów.
Prawda leży...
Wieczorem sprawdzam skrzynkę pocztową, wiadomości na gronie, przeglądam odpowiedzi na forach. Dostałem też kilka wypowiedzi i ankiet od znajomych z różnych uczelni. Opinie niemal identyczne z tymi, jakie rano usłyszałem od pytanych przeze mnie studentów. Czepianie się, zajmowanie się mało ważnymi sprawami, brak kultury, korupcja i nadużywanie władzy to najczęstsze zarzuty pod adresem stróżów prawa. Z drugiej strony: wyrozumiali, jest ich sporo na ulicach, mili, skuteczni, pomocni ("odwieźli mnie do domu jak byłam pijana!").
Grzesiek z Politechniki Wrocławskiej wspomina niedawną historię: "Stałem w nocy z kumplami na przystanku na Jedności Narodowej i czekaliśmy na 251. Wcześniej wypiliśmy trochę alkoholu, ale byliśmy spokojni. W pewnym momencie mój kumpel zerwał plakat wyborczy, widocznie policjanci musieli to widzieć, bo później zatrzymali autobus i wyciągnęli nas z niego. Zabrali nam telefony i powiedzieli, że nadajemy się na izbę wytrzeźwień. Nie mieliśmy możliwości skontaktowania się z nikim, do czego mamy przecież prawo, poza tym okazało się, że ilość alkoholu w wydychanym powietrzu była zbyt mała, żeby nas tam zamknąć". Tomek z pierwszego roku Akademii Ekonomicznej również nie ma dobrego zdania o Policji: "Nie grzeszą inteligencją - mówi. - Kiedyś kumplowi wypisali mandat: picie alkoCHolu w miejscu publicznym". A z drugiej strony... Damian, student medycyny: "Myślę, że dobrze, że Policja w ogóle jest. Zawsze trafiam na policjantów, z którymi nie mam kłopotów, nawet za piwko darowali. To są ludzie, więc nasze podejście do nich warunkuje ich reakcje. Tak więc ogólnie Policja jest niezbędną instytucją, jak każda inna w Polsce słabo dofinansowaną, więc siłą rzeczy skorumpowaną. Ale suma sumarum jestem na tak".
...pośrodku?
O wyrażenie zdania na temat Policji poprosiłem studenta dziennikarstwa, warszawskiego rapera Pana Duże Pe, który wraz z DJ-em Spox tworzy Ciszę&Spokój. Duże Pe twierdzi, że wiedzie raczej spokojne życie i doświadczenia z tym organem ma nikłe, choć przyznaje, że gdy przechodzi koło patrolu policyjnego, czuje się jakby przechodził koło napakowanych typów w innych "mundurach", np. "mundur" pod tytułem dres, albo solarka i skóra. "Jedni i drudzy mogą absolutnie nic mi nie zrobić, poproszeni o pomoc mogą mi pomóc, a jak mają złe chęci to mogą w ten lub inny sposób zrobić mi krzywdę. Myślę, że tak jak w innych grupach społecznych: jeden policjant na dziesięciu to dobry człowiek, dwóch jest z natury złych, siedmiu to różne odcienie przeciętności..." Dodaje również: "Niestety sądzę, że jak w innych zawodach, w których władzę do ręki dostają nie zawsze kompetentni ludzie, w miarę upływu czasu i zmęczenia, "szaremu" robi się znacznie bliżej do czarnego, niż do białego".
Marzena, studentka prawa, jest z kolei większą optymistką:
- Ja mam bardzo dobre doświadczenia z Policją i mam nadzieję, że to się nie zmieni. Oczywiście w każdej grupie znajdzie się lepszy lub gorszy pracownik, ale większość jest naprawdę spoko. Najczęściej wystarczy ich traktować jak ludzi, wtedy tak samo potraktują was". I zaraz dodaje żartem: "To samo dotyczy wszystkich, nawet pań z dziekanatu".
Jacek Kalinowski (jacek.kalinowski@dlastudenta.pl)