Nasze komentarze - Naszym zdaniem

Rzecz o służbie zdrowia, czyli syndrom pacjenta.

2005-12-17 00:00:00

 

Zdarzyło się ostatnio, że zmuszona zostałam do udania się do przychodni lekarskiej. Służba zdrowia jaka w Polsce jest każdy wie… i właściwie nic nie trzeba na ten temat pisać. Jednak postanowiłam zabrać głos, by omówić bardzo ważną kwestię, którą tegoż dnia dostrzegłam. Mam na myśli SYNDROM PACJENTA.

Otóż Moi Mili.. Kto przychodzi do lekarzy? Banalne pytanie prawda? No to przecież jasne, że chorzy. Haa.. I tu Was mam. Ci, którym coś dolega to jakieś 80% bywalców wspomnianego przybytku cierpienia. Reszta.. To stali bywalcy. Ludzie cierpiący na Syndrom Pacjenta. W skrócie SP.
 
Cóż to jest? Już wyjaśniam. Wchodzę któregoś pięknego, słonecznego poranka do mojej rejonowej przychodni lekarskiej, która fachowo zwie się Obwód Lecznictwa Kompleksowego. Grzecznie udaję się do rejestracji Poradni Dziecięcej. Tak, dobrze widzicie. DZIECIĘCEJ. Dziecięciem już od całkiem ładnego kawałka czasu nie jestem, a to, że moja kartoteka leży nie tam gdzie powinna to dowód zorganizowania naszej służby. Ale cóż tam. Przerywając pani w okienku picie kawy (prawie mnie wzrokiem zamordowała) bardzo grzecznie poprosiłam o wizytę u mojej pani doktor tak zwanej rodzinnej..  Okazało się, że o dziwo… nie ma żadnej kolejki. Kiedy wchodziłam do gabinetu usłyszałam za sobą tylko zajadły szept  Pani Z Sąsiedniej Kolejki. Pani mocno posunięta w latach była.. Ale oczywiście elegancja musi być.. Wymalowana jak obrazy Picassa.. Spoglądając na brak kolejki przed moim gabinetem i na ogonek przed tym, do którego ona zmierzała podzieliła się z sąsiadami budującą uwagą..”A widzi? Taka F*** (nazwisko mojej pani doktor) to nic nie robi.. A piniądze to brać.. A pacjentów to ani na lekarstwo.. By się wziena do roboty…” No tak.. Pierwszy objaw SP.. Prawdziwy Pacjent zawsze narzeka. Otrzymawszy wszelkie upragnione skierowania udałam się raźnym (jeszcze) krokiem do pracowni rentgenowskiej celem strzelenia fotki mym płucom. Po drodze wysłuchałam kłótni Pani z Okienka z tabunem Pań W Poważnym Wieku (czyli babć kolejkowych). Usiłowały zmusić PzO do natychmiastowego zarejestrowania ich do pewnego pana doktora, który właśnie ma urlop. Nie udało się im wyjaśnić, że ów lekarz jest nieobecny. To ŻADEN argument. Prawdziwy Pacjent musi chcieć niemożliwego. Po sesji zdjęciowej podreptałam do laboratorium, gdzie pijawy od strzykawek wyssały mi krew do analizy produkując przy okazji pięciocentymetrowy siniec. Oczywiście okraszone było to narzekaniem Kolejki, że niedelikatne i że tyle trzeba na te wyniki czekać.. (no faktycznie, do odbioru są tego samego dnia po południu.. To aż tyle czasu… całe 8 godzin..). Po laboratorium powlokłam się przed gabinet specjalisty chirurga.. Raźny krok jakoś przestał mi towarzyszyć.. Przed drzwiami doktora.. Tłum babć kolejkowych.. Od razu wiadomo, że to stałe bywalczynie przychodni. Rodzinna atmosfera, wszyscy się znają. Przycupnęłam z boku troszkę przerażona… Ponieważ nie miałam nawet książki, by umilić sobie oczekiwanie na spotkanie oko w oko z lekarzem siłą rzeczy musiałam posłuchać rozmowy Kolejki. Zaczęło się od pani bardzo słusznych rozmiarów, która to okazała się znawcą wszelkich chorób stawów.. Urządziła w kolejce półgodzinny wykład na temat swych dolegliwości reklamując jednocześnie pewien żel, który to ma być lekiem na całe zło.. Następnie pałeczkę przejęła inna pani, podobnie w latach posunięta, jednak typ sportowy, bo odziana w wielgachne adidasy.. Ze szczegółami objaśniła kolejce swa chorobę, cały przebieg łącznie z bardzo szczegółowym opisem wszelkich badań per rectum jakie na niej przeprowadzono…W ciągu następnej godziny wysłuchałam jeszcze: litanii pewnej pani do chirurga, wyklinania Matki Rodziny na jej zakład pracy, łapówkarstwo, wstrętną młodzież i niewygodne buty, przestróg Pana Który Wiedział na temat jakiejś operacji, której Inny Pan ma sobie nie pozwolić zrobić bo go na pewno ci rzeźnicy zabiją.. I wieeeelu innych.. Wszyscy ci państwo znają na wyrywki nazwiska lekarzy wszelkich specjalizacji. Byli już wszędzie. Narzekali i klęli pod wszystkimi drzwiami w przychodni (a jest ogromna, muszę przyznać..). Większość z nich cechuje się całkiem niezłym zdrowiem i dobrze rozwinięta hipochondrią.. Ale życie towarzyskie w przychodni kwitnie.. A także łatwo poszerzyć tam umiejętności medyczne. Nie wiesz co ci jest? Stali bywalcy Kolejki Do Specjalisty postawią diagnozę w trzy minuty („ Ręka paniom boli? To zapalenie stawu na pewno. Pani se zapoda te tabletki Iks.. Niech on (w domyśle lekarz) je pani przepisze. Wiem co mowie to samo miałam.. Inaczej paniom nie puści. Bolało bedzie.. i niech se pani nie da w gips wsadzić nie? Bo ino napsujom..”) Szukasz współczucia? Znajdziesz je w kolejce.. („Taka młoda i już z kościami ma problemy.. To na pewno osteroporoorooza.. czy to jak to tam.. bo mówio że to młode na to chorujom.. Pewnie to.. amoroskje miała czy jak.. i tera ma.. A taka młoda patrz pani..”)
Nic tak nie podnosi na duchu jak Stali Bywalcy. Wtedy do gabinetu zamiast w nerwach wchodzi się z szerokim uśmiechem, że Kolejka została za drzwiami..
Tak Moi Mili.. Wizyta w Przychodni może być fascynującym tematem do badań dla psychologa społecznego (czyli mnie po studiachJ). I cóż.. Nie posłuchałam rad Pacjentek… Natomiast posłuchałam lekarza.. Zadziwiająco miłego i delikatnego jak na Przychodnię.. A na wspomnienie doświadczeń z Kolejki na twarzy wykwitł mi uśmiech. Mimo traumy jaką przeżyłam. Mimo spojrzeń jakimi mnie zmierzono, gdy wymęczona wyszłam z gabinetu. I mimo gipsu na mojej zmaltretowanej ręce. (I to jednak nie osteroporororoza czy jakoś.. i nie amoroksja.. tylko zwykłe przeciążenie i zapalenie stawu.. )

PS. Zadziwiająco dobrze radzę sobie jako jednoręki bandyta.. Ten tekst został wyklepany jedną ręką. Fakt, że sporo czasu mi to zajęło, ale ile satysfakcji..  Nawet pranie można zrobić jedną ręką.. Pozdrawiam i macham zdrową kończyną…

Marta Mielczarek
(
marta.mielczarek@dlastudenta.pl)

Komentarze
Redakcja dlaStudenta.pl nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.
Zobacz także
Komunistyczne pomniki mają się w Polsce dobrze
Komunistyczne pomniki mają się w Polsce dobrze

Czy niszczenie paskudnych reliktów przeszłości zasługuje na miano przestępstwa?

Max, nie daj się
Max, nie daj się

Mariusz Max Kolonko znienawidzony przez media głównego nurtu, bo skłania ludzi do myślenia.

Naród idiocieje na potęgę
Naród idiocieje na potęgę

Już wkrótce nazwisko Wołodyjowskiego poznamy z pieśni na meczach siatkówki, a Soplicę skojarzymy tylko z nazwą wódki.

Ostatnio dodane
Komunistyczne pomniki mają się w Polsce dobrze
Komunistyczne pomniki mają się w Polsce dobrze

Czy niszczenie paskudnych reliktów przeszłości zasługuje na miano przestępstwa?

Max, nie daj się
Max, nie daj się

Mariusz Max Kolonko znienawidzony przez media głównego nurtu, bo skłania ludzi do myślenia.