Polski Kościół wpadł na skałę. Co będzie dalej?
2007-01-08 15:41:01Arcybiskup Stanisław Wielgus nie będzie metropolitą warszawskim. Hierarcha zrezygnował ze stanowiska pod wpływem medialnych doniesień o jego współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa.
Nie są jasne kulisy decyzji abp. Wielgusa. Oficjalny komunikat Episkopatu Polski głosi, że była to jego własna inicjatywa. Spekuluje się jednak, że na dymisję Wielgusa naciskał sam Watykan. Za opcją watykańską przemawia fakt, że w oficjalnym komunikacie nuncjatury watykańskiej w Warszawie, dotyczącym rezygnacji abp. Wielgusa, przytoczony jest paragraf 2 artykułu 401 Kodeksu Prawa Kanonicznego: "Usilnie prosi się biskupa diecezjalnego, który z powodu choroby lub innej poważnej przyczyny nie może w sposób właściwy wypełniać swojego urzędu, by przedłożył rezygnację z urzędu".
Sprawa arcybiskupa Wielgusa poważnie naruszyła autorytet polskiego Kościoła, jak i papieża Benedykta XVI. Przed zatwierdzeniem kandydatury Wielgusa na stanowisko metropolity warszawskiego, papież rozmawiał z nim w Watykanie. Rozmowa ta miała charakter spowiedzi. Abp. Wielgus musiałby być człowiekiem wielce nierozsądnym, gdyby zataił przed nim informacje o swoich związkach ze specsłużbami PRL. Wątpliwe też, by Kościoł forsował duchownego na wysokie stanowisko, nie znając jego życiorysu.
Wygląda więc na to, że Benedykt XVI chciał - upierając się przy kandydaturze Wielgusa - wytrącić z rąk polskich lustratorów Kościoła oręż w postaci oskarżeń o agenturalność, mówiąc im: "Kościół jest autonomiczny i sam wybiera swoich hierarchów". Gdyby abp. Wielgus objął stanowisko, kolejne próby lustrowania ludzi Kościoła zapewne straciłyby swoją atrakcyjność, bo przechodziłyby bez echa. Możliwe też, że forsując Wielgusa, papież chciał nieco utemperować zapędy polskich władz i ukazać im bezzasadność mieszania się w kościelne kwestie personalne. Premier Jarosław Kaczyński podczas październikowej wizyty w Watykanie miał sugerować Benedyktowi XVI, by metropolitą warszawskim mianował abp. Sławoja Leszka Głodzia. To ponoć mocno zirytowało papieża i być może stąd także brał się tak mocny upór przy kandydaturze abp. Wielgusa.
Papież widać się nie spodziewał, że debata wokół dokumentów o Wielgusie będzie tak gorąca, a sprzeciw wobec objęcia przezeń stanowiska tak wielki. Ale kości zostały rzucone - jego autorytet został wystawiony na szwank, a Kościół w Polsce ma poważny problem. Światowe media piszą wręcz, że "polski Kościół stanął w obliczu największego kryzysu od upadku komunizmu". Po pierwsze, okazało się, że watykańska maszyna personalna szwankuje, a papież niezbyt sobie radzi z kierowaniem nią, skoro dopuścił do powstania ogromnego kryzysu w polskim Kościele. Po drugie, wycofanie nominacji abp. Wielgusa oznacza, że nic nie będzie stało na przeszkodzie, by oskarżać kolejnych księży o współpracę z bezpieką. A w takiej sytuacji Kościół zostanie postawiony w roli chłopca do bicia. Zapowiedź tego, co może czekać polski Kościół, już mamy W najnowszym wydaniu "Newsweek" donosi o rzekomo agenturalnej przeszłości wielu przyjaciół obecnego metropolity krakowskiego - a wcześniej długoletniego sekretarza papieża Jana Pawła II - kardynała Stanisława Dziwisza. Na kolejne sensacje zapewne nie trzeba będzie długo czekać. Nie ma na to rady - Kościół będzie musiał opracować metodę ujawniania prawdy o przeszłości księży. Chowanie głowy w piasek, udawanie, że nie ma sprawy i zamykanie się w oblężonej twierdzy nic nie da - to wystawi Kościół na kolejne razy dzikiej lustracji i pogłębi upadek jego autorytetu. Ale z drugiej strony, kościelne władze nie mogą sobie pozwolić na swobodne grzebanie w przeszłości księży i dyktowanie lustratorom, kto ma obejmować kościelne stanowiska, bo i to może poważnie nadwątlić zaufanie do Kościoła, a wręcz jego autonomię. - Jak uniknąć ciosów, nie narażając na szwank własnego autorytetu - ta łamigłówka będzie dla kościelnych luminarzy twardym orzechem do zgryzienia.
Ciekawy jest też inny wątek sprawy Wielgusa. Czy publikacja jego teczki ze źródeł IPN była dziełem przypadku? Czy też może w ujawnieniu tych dokumentów maczał ręce PiS? Partia ta od początku swoich rządów nie kryje się z tym, że ma pewne plany wobec Kościoła. Najpierw był ścisły alians z Radiem Maryja i częste wizyty prominentnych polityków tej partii w należącej do imperium ojca Rydzyka TV Trwam. Później doszły do tego symboliczne gesty wsparcia od prezydenta Lecha Kaczyńskiego dla ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego. Duchowny przez ostatnie miesiące prowadził kwerendę w archiwach IPN, a niedługo zostanie opublikowana książka z efektami jego poszukiwań księży-współpracowników SB. Za swoją lustracyjną działalność zbierał gromy od głów polskiego Kościoła - prymas Józef Glemp nazwał go nawet "nadubowcem" - liderzy PiS popierali jednak jego działania.
Czyżby brutalna eliminacja abp. Wielgusa była kolejną próbą przeciągnięcia przez PiS części polskiego Kościoła na swoją stronę? Dużo pytań, mało odpowiedzi. Nie ulega jednak wątpliwości, że kolejna odsłona tego spektaklu nastąpi niedługo. Mariaż tronu z ołtarzem niejednego śmiałka już skusił...
(fot. isr.org.pl)
Łukasz Maślanka
(lukasz.maslanka@dlastudenta.pl)