Partia Kobiet kobiecym okiem
2006-12-07 09:35:5316 listopada na łamach „Przekroju" pojawił się artykuł, w którym Manuela Gretkowska, czyli „Polka, matka, katoliczka i skandalista" w jednej osobie, nawołuje do utworzenia partii kobiet.
Jako Polka i kobieta (przynajmniej w tych dwóch kwestiach nie mam wątpliwości) postanowiłam się przyjrzeć temu nowemu na polskiej scenie politycznej zjawisku. Tyle że w odróżnieniu od mojego portalowego kolegi (vide: Marcin Gębicki, Polska jest facetem) z nieco innej, bo kobiecej perspektywy.
Z lotem błyskawicy
Pierwsza rzecz, która mnie uderzała, to fakt, że na odzew po artykule Manueli Gretkowskiej nie trzeba było długo czekać. Wkrótce ruszyła oficjalna strona internetowa promująca inicjatywę pisarki (http://www.polskajestkobieta.org/). Zgodnie z zamieszczonymi tam informacjami pomysł utworzenia partii poparły już: Kayah, Joanna Brodzik, Beata Tyszkiewicz, Anna Maria Jopek, Magda Stużyńska, Magda Mołek i Karolina Korwin-Piotrowska. Początkowo do tego grona należała również Justyna Pochanke, ale ze względu na charakter swojej pracy i konieczność zachowania obiektywizmu w kwestiach politycznych musiała się wycofać. Na internetowym forum (http://www.polskajestkobieta.org/forum/index.php) zainteresowane i zainteresowani (bo autorka inicjatywy apeluje również mężczyzn) wymieniają poglądy. To właśnie dzięki forumowiczom zaczęły powstawać ośrodki lokalne sympatyków tworzącej się właśnie partii.
Kiedy piszę te słowa, działają już placówki w dwunastu miastach, tam też zbierane są podpisy, które pozwolą zrejestrować Partię Kobiet*. Równocześnie trwa formułowanie statusu partii i postulatów. Zaangażowane w akcję panie szukają między sobą specjalistek z różnych dziedzin, które pomogą obliczyć koszt proponowanych zmian i podpowiedzą, skąd wziąć na nie pieniądze. Wprawdzie do wyborów zostały jeszcze trzy lata, ale zaangażowane w projekt osoby nie mają złudzeń, im szybciej zaczną działać, tym lepiej.
Pierwsze wrażenia
1 grudnia miałam okazję uczestniczyć w spotkaniu zorganizowanym przez wrocławski ośrodek. Wśród około 30 osób, które odpowiedziały na apel Iwony Wolnej (lokalnej koordynatorki) znalazły się (w przytłaczającej większości) kobiety oraz... trzej panowie. Szczerze mówiąc, na spotkanie szłam z mieszanymi uczuciami. Ale zamiast radykalnych feministek albo użalających się nad sobą kobiet, które chcą, żeby ktoś coś dla nich załatwił, spotkałam przedsiębiorcze panie, które wreszcie chcą wziąć palące sprawy we własne ręce. Większość przyszła „na zwiady" w imieniu swoim i koleżanek, które nie mogły przyjść, ale chciały się dowiedzieć, co to za partia.
Wśród zebranych dominowały samodzielne matki (jak się okazało w naszym kraju, w którym tyle mówi się o przyroście naturalnym, samotne kobiety obarczone dwójką lub trójką dzieci mają zawsze pod górkę). Nie było jednak biadolenia, tylko konkretne postulaty. Nie było też okrzyków typu „Precz z facetami!", bo wszystkim obecnym na spotkaniu paniom nie zależało na tym, by tworzyć V RP (tym razem babską), tylko zagwarantować kobietom i de facto także ich rodzinom to, co im się należy.
„Kobietony" i cyborgi?
Przygotowując się do napisania tego tekstu, miałam okazję rozmawiać z wieloma osobami na temat partii Manueli Gretkowskiej. Reakcja pań w większości przypadków była bardzo podobna - „Wreszcie!". Znacznie ostrożniejsi okazali się panowie. Na prośbę o opinię dotyczącą Partii Kobiet wielu mężczyzn nagle deklarowało całkowitą apolityczność, inni „chyba popierali" tę inicjatywę, a część traktowała to po prostu jak zwykły żart: „Bez przesady? To jakaś seksmisja, tak?". Powodem tych reakcji jest zapewne fakt, że obraz białogłów parających się polityką wciąż jeszcze nie mieści się w definicji kobiecości, której hołdują niektórzy panowie. Najbardziej jaskrawym przykładem może być tu wypowiedź Jacka Kurskiego wyemitowana przez stację TVN, który stwierdził, że do polityki „pchają się" kobiety, które nie są kobietami tylko „kobietonami", czyli „cyborgami" posiadającymi „cechy męskie". Pozwolę sobie tego nie skomentować...
I co dalej?
Kilka osób, z którymi miałam okazję dyskutować, wytykało partii Maueli Gretkowskiej brak szans na sukces, twierdząc, że partia polityczna, której postulaty skierowane są głównie do kobiet, nie ma szans na polityczny sukces. Ja jednak byłabym bardziej ostrożna z wygłaszaniem takich opinii. W końcu kobiety to ponad połowa polskiego społeczeństwa**, a do wyborów wciąż jeszcze daleko. Trudno więc zgadnąć, jakie szanse będzie miała Partia Kobiet za trzy lata. Warto zatem, żeby panie, których interesy przez wiele lat spychane były na plan dalszy, miały wreszcie okazje powalczyć o swoje.
Monika Szafrańska
(monika.szafrańska@dlastudenta.pl)
*Gwoli wyjaśnienia: „Polska jest kobietą" to jedynie hasło, na listach wyrażających popracie dla partii widnieje nazwa Partia Kobiet.
** W związku z tym nie tylko za sprawą gramatycznej końcówki, ale i statystycznie rzecz ujmując, Polska faktycznie jest kobietą.