"NATO nie jest strukturą zimnowojenną!"
2006-12-15 17:18:48NATO nie jest strukturą zimnowojenną! - o ostatnim szczycie Sojuszu Północnoatlantyckiego i innych politycznych aktualnościach mówi konsul ds. politycznych i ekonomicznych Stanów Zjednoczonych w Polsce, Duncan Walker. Rozmawia Jakub Bogucki.
Jakub Bogucki: - Właśnie zakończył się szczyt NATO w Rydze. Które spośród jego postanowień - z amerykańskiego punktu widzenia - uznałby Pan za kluczowe dla globalnego bezpieczeństwa?
Duncan Walker: - Jeśli jednak zwrócić uwagę na oficjalne postanowienia, to z pewnością istotne jest zobowiązanie dotyczące wysłania sił wojskowych i zasobów pomocy do Afganistanu. Większe zaangażowanie Sojuszu w tym kraju z pewnością pomoże Stanom Zjednoczonym, pozwoli im częściowo przynajmniej odciążyć swoje wojska i zmniejszyć koszta działań. Nie można tu zapomnieć także o licznych porozumieniach nieformalnych, które pozwolą Sojuszowi sprawnie funkcjonować.
JB: - Pozostając przy temacie Sojuszu Północnoatlantyckiego, chciałbym spytać Pana o wizję jego dzisiejszej roli. Czy to struktura o charakterze atlantyckim, czy raczej globalnym? Czy NATO jest przestarzałe i jego zimnowojenną konstrukcję należy dostosować do współczesnych realiów?
DW: - NATO jest strukturą atlantycką. I wcale nie jest to struktura zimnowojenna! Sojusz w swym założeniu ma zbliżać Stany Zjednoczone z Europą. Czasem oczywiście nie wygląda to tak prosto. Jednakże to właśnie jest jego wielka rola, która zazwyczaj jest spełniana bez zarzutu. Mogę stwierdzić, że w warunkach współczesnych NATO funkcjonuje należycie - będąc przy tym pasjonującym obiektem stosunków międzynarodowych, przed którym stoją wielkie zadania.
JB: - A jak wobec jego atlantyckiego charakteru odczytać zamiary zaproszenia Gruzji do Sojuszu?
DW: - Nie zamykamy Gruzji drzwi, jeśli tylko spełnia wymagania NATO. Gruzja musi mieć możliwość doskonalenia się, rozwoju w kwestiach politycznych, demokratyzacji. Jesteśmy w stanie wspomagać ją w modernizacji jej struktur wojskowych. W przypadku krajów pozaeuropejskich NATO rozwija program partnerski. Zdobywamy licznych partnerów poza obszarem Sojuszu. To dotyczy także Gruzji i jest dla NATO wielkim wyzwaniem.
JB: - A wracając do głównych tematów szczytu - szeroko omawiana w Rydze misja w Afganistanie może się zapewne ustrzec wielu błędów, jeśli przy jej organizacji zostaną uwzględnione doświadczenia z Iraku. Chociaż operacja w Iraku nie jest misją NATO, pewne wnioski można wyciągnąć...
DW: - Właściwie to misja iracka powinna była uczyć się od afgańskiej, bowiem misja w Afganistanie była wcześniej. Charakterystyka obydwu jest zupełnie różna. Różnice między społeczeństwami obu krajów są bardzo poważne - na przykład Afgańczycy nigdy nie mieli silnej, centralnej władzy z prawdziwego zdarzenia. W Afganistanie mieliśmy do czynienia z lokalnymi klanami, wodzami, różnymi strukturami, które trudno było scalić w jednolite państwo. W Iraku z kolei mamy trzy zwarte grupy etniczne i trzy wyznania.
Z podobieństw wskazać można, że oba kraje miały za sobą trudne doświadczenia totalitarne, zarówno Husajn, jak i talibowie tworzyli w swych krajach sztuczną organizację. W Afganistanie na przykład, kraju od wieków niewdzięcznym dla najeźdźców - istniała tolerancja religijna. Przykładem tego mogą być istniejące tam przez wiele wieków posągi Buddy, zniszczone przez talibów. Te okoliczności należy wziąć pod uwagę.
Co do nauk jakie mogą być wykorzystane, tak przez amerykańskich dowódców, jak i przez siły Sojuszu - przede wszystkim należy operację militarną przeprowadzać szybko i przy odpowiedniej ilości sił, a następnie, jak najsprawniej, umożliwić rozwój struktur gospodarczych. Talibowie bowiem w swoim kraju rozpoczęli działania niejako od końca drogi. Należy myśleć o ekonomii i w tym celu zapewnić bezpieczeństwo.
JB: - Jednym z istotnych problemów szczytu ryskiego była także, szczególnie wrażliwa w Polsce, sprawa bezpieczeństwa energetycznego. Jak zapatrują się na nią Stany Zjednoczone?
DW: - Głównym partnerem gospodarczym Stanów Zjednoczonych jest Unia Europejska. Unia ma dobrze rozwiniętą sieć energetyczną, dobrą wspólną politykę w tej sprawie. Oczywiście rurociągi rosyjskie są sprawą problematyczną dla Europy, trudna jest sprawa rurociągu bałtyckiego, który omija Polskę. Unia Europejska musi się tu pokazać jako jedność, strzec swoich interesów ekonomicznych. W kwestii rosyjskiej nie mogą przeważać interesy poszczególnych państw.
JB: - W styczniu rozpoczyna się niemiecka prezydencja w Unii Europejskiej. Stosunki amerykańsko - niemieckie nie są tak dobre, jak, na przykład amerykańsko - brytyjskie. Jak zatem Stany Zjednoczone zapatrują się na rozwój stosunków z Unią?
DW: - No, cóż... Na świecie nie ma chyba krajów, które miałyby lepsze relacje niż Wielka Brytania i Stany Zjednoczone. To są stosunki, które można określić mianem specjalnych. Znam to z lat pracy w Białym Domu. Prezydent Bush i premier Blair są naprawdę bliskimi przyjaciółmi i to znajduje odbicie w charakterze współpracy między krajami. Zresztą, te związki datują się już od lat 20. XIX stulecia, od doktryny Monroe'go. Natomiast patrząc na niemiecką politykę, myślę, że nie można jednak iść zbyt daleko w ocenach. Nowa kanclerz Niemiec (Angela Merkel - przyp. red.) jest zupełnie różna od poprzednika. Niemcy są przewidywalnym krajem, członkiem NATO i nic nie wskazuje na jakieś utrudnienia w relacjach. Myślę, że zachowując się ze zrozumieniem, będzie nam się łatwo porozumieć.
JB: - Niedawno zakończyła się także wizyta papieża Benedykta XVI w Turcji. Europa znajduje się w fazie wielkiej debaty nad europejskimi aspiracjami tego kraju. Jak, Pana zdaniem, pielgrzymka papieża może pomóc relacjom Turcji z Europą?
DW: - Papież wyraził stanowisko popierające akcesję Turcji. Było to zaskoczeniem dla wszystkich bo wcześniej takie sygnały się nie pojawiały. Ze punktu widzenia Stanów Zjednoczonych Turcja jest demokratycznym i świeckim państwem z ogromną społecznością muzułmańską, co stawia ją w specyficznej pozycji w regionie i bardzo chcielibyśmy wzmocnić jej status, w sposób podobny, jak podczas przyjęcia Turcji do NATO przed kilkoma dziesięcioleciami. Ale decyzje o Unii należą do samych Europejczyków I nie usiłujemy na nikogo wywierać nacisku.
JB: - Pozwolę sobie jeszcze zadać pytanie ze sfery ekonomicznej. Jako konsul odpowiedzialny za sprawy gospodarcze często spotyka się Pan z amerykańskimi inwestorami w Polsce. Jakie ich zdaniem są główne problemy, które utrudniają działalność w Polsce?
DW: - Przede wszystkim kwestie prawne. Inwestycjom służy przewidywalność systemu prawnego. Jego stałość. A z tym w Polsce jest różnie. Procesy sądowe są długotrwałe, wiele decyzji niezrozumiałych. Prawo musi być przyjazne inwestorom. I to jest główny problem w Polsce. Ważne jest także zwrócenie uwagi na kwestie rynku pracy, jego regulacji. Gospodarka potrzebuje elastyczności, a liczne przepisy i decyzje komplikują działania z tym związane. Przestarzałe metody zatrudnienia sprawiają poważne kłopoty. Paradoksalnie od ochrony pracy do szkodzenia pracodawcy nie jest daleko. To relikt czasów komunistycznych w Polsce i wielu krajach europejskich.
JB: - Ostatnie pytanie chciałbym poświęcić lokalnym sprawom wrocławskim. Mniej więcej pół roku temu otwarty został American Corner - punkt informacji, spotkań i biblioteka amerykańska we Wrocławiu. Czy amerykańskie przedstawicielstwa w Polsce zadowolone są z jego działalności? Czy planują więcej podobnych instytucji na Dolnym Śląsku?
DW: - Uwielbiam American Corner i jestem bardzo szczęśliwy, że powstał właśnie we Wrocławiu. Ma znakomitą lokalizację i równie znakomite zbiory. Tworzenie takich instytucji jest jednym z najważniejszych założeń naszego programu dyplomacji kulturalnej. Tym bardziej cieszę się że znalazł się on w regionie tak dynamicznego rozwoju, jak Dolny Śląsk. Pozytywna energia ze strony władz miasta i regionu jest rzeczą, która inspiruje i staramy się ją wykorzystać jak najlepiej.
Rozmawiał Jakub Bogucki
- Wywiad przeprowadzono podczas konferencji pt. "Rola NATO w stosunkach międzynarodowych po 2001 r.", która odbyła się 4 grudnia w Instytucie Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Wrocławskiego.