Reportaż - Naszym zdaniem

Natalia i zielonooka zagadka

2008-01-02 09:56:13

 Natalia ma 16 lat. Ciemne włosy do ramion i niebieskie oczy, w których raz po raz pojawia się przykuwający uwagę błysk. Nie za wysoka, szczupła. W drobnym ciele - mnóstwo energii. Ręce stale gestykulują, usta się nie zamykają, głowa kipi od pomysłów. Mama Natalii śmieje się, że córka jest nadpobudliwa, bo nie umie usiedzieć na miejscu. Codziennie w biegu, codziennie gdzieś się spieszy.

Kuba ma 6 lat. Śliczny blondynek o zielonych oczach, trochę zamyślonych, nieobecnych. Zazwyczaj jego buzia promienieje uśmiechem. Jego mama mówi o swoim synku, że jak na swój wiek jest bardzo wyrośniętym chłopcem.

Kuba ma autyzm.

„Czy lubisz dzieci?"

Wszystko zaczęło się rok temu, w jeden ze słonecznych wakacyjnych dni, od zakupów w osiedlowym sklepie. Na drzwiach wisiało ogłoszenie: "Zapraszamy do wzięcia udziału w programie terapeutycznym. Poszukujemy wolontariuszy, którzy lubią dzieci, są pogodni, energiczni i pozytywnie nastawieni do życia, mogą poświęcić kilka godzin w tygodniu do pracy z naszym autystycznym synkiem. Nie wymagamy referencji i kwalifikacji, nauczymy cię metod terapii, która pozwoli wyleczyć naszego synka".

Ogłoszenie było nienaruszone. Nikt nie oderwał karteczki z numerem telefonu. Natalia oderwała. Schowała do kieszeni. Postanowiła zadzwonić. Przecież nie zaszkodzi spróbować... Wolontariat mógłby okazać się ciekawym doświadczeniem. Od dawna interesowała się psychologią, pomagała w kilku szkolnych akcjach charytatywnych.

Szybko okazało się, że Kuba to znacznie więcej niż ciekawe doświadczenie.

Dwa światy

Telefon odebrała pani o miłym głosie. Okazało się, że to Jola, mama Kubusia. W kilku słowach opowiedziała, jakiej pomocy potrzebuje, zaprosiła na spotkanie. Natalia zabrała więc bilety na autobus do sąsiedniego miasta, discmana, swoją niepewność i następnego dnia pojechała do Kubusia i jego rodziców.

- Trochę bałam się, że nic z tego nie wyjdzie - wspomina - Myślałam, że jestem na to za młoda, że nie nadaję się do takiej pracy. Tak naprawdę nie miałam pojęcia, co miałabym robić.

Przywitała ją Jola z całkiem sporym stosem książek, poradników i broszur. Wszystko dotyczyło metody, jaką jest leczony Kuba. Nazajutrz Natalia wyjechała na kilka dni wakacji. Z plecakiem pełnym lektury. Kiedy wróciła, o autyzmie wiedziała już więcej.

-
Sposób leczenia autyzmu został opracowany w Stanach Zjednoczonych - tłumaczy Natalia - W dużym skrócie, chodzi o pełną akceptację dziecka, naukę normalnego życia poprzez zabawę. Rodzice, opiekunowie mają czuć się z dzieckiem komfortowo w każdej sytuacji, nic nie powinno ich dziwić i przerażać. Jeżeli ta metoda będzie prowadzona systematycznie, Kuba zacznie wchodzić w normalny świat, ale na to potrzeba dużo czasu, wiele godzin treningu.

Początkowo Natalia przyglądała się pracy innych wolontariuszek. W końcu przyszła pora na pierwsze spotkanie z Kubusiem.

Lęk, zmieszanie, niepewność. Kuba siedzi na podłodze, bawi się. Co robić, ak się zachować? Natalia podchodzi do niego, podaje mu rękę. Moment zawahania... Kuba odwzajemnia gest, na jego buzi pojawia się rozbrajający uśmiech. Nagle wstaje i zaczyna biegać po pokoju. Natalia, zgodnie z zaleceniami terapii,  robi to samo. Teraz oboje biegają po pomieszczeniu, krzyczą, śmieją się. Natalii przypomina się jej własne dzieciństwo, czuje się jak kilkuletnia dziewczynka.

Wchodzi w świat Kubusia. Kubuś próbuje wejść w jej świat.

Świat Kubusia

"Autyzm jest zaburzeniem funkcji mózgu, które utrudnia społeczne przystosowanie i komunikowanie oraz ogranicza rozwój normalnego sposobu myœlenia" - czytam w jednej z broszur Natalii - "Upośledza mechanizmy przekazywania wrażeń zmysłowych, wskutek czego dotknięte nim osoby zbyt silnie reagują na pewne bodźce, a na niektóre zaś - zbyt słabo. "

Mama Kubusia tłumaczy, że takie reakcje są spowodowane strachem dziecka przed zmianami. Obce bodźce powodują chaos i dlatego dziecko odpływa w swój świat, aby zrównoważyć wnętrze.

Mówi się, że oczy są zwierciadłem duszy. Zwierciadło Kuby jest zamazane, a dusza głęboko ukryta. Nawiązanie kontaktu wzrokowego jest jednym z głównych zadań terapii chłopca i jednym z trudniejszych. Banalna rzecz, wydawałoby się, a jednak trzeba poświęcić jej wiele godzin cierpliwej pracy. Natalia przez kilka pierwszych spotkań nie wiedziała, jakiego koloru są oczy Kuby. Skrzyżowanie spojrzeń to oznaka zainteresowania, zauważenia obecności drugiej osoby, wreszcie - nieśmiałego wyjścia ze świata autyzmu, ostrożnego i tylko na chwilę, ale jednak. Błysk zainteresowania w zielonych oczach Kuby, uœmiech na jego buzi, poczucie nawiązanego kontaktu...

- Nie zrozumiesz, póki sama nie doświadczysz - mówi Natalia.

Kuba poznaje Natalię w swój własny sposób. Zdarza się, że dziewczyna ma na ciele kolorowe siniaki.

- To jest jego sposób komunikowania się ze mną - uśmiecha się Natalia - Sprawdza moje reakcje. Inaczej nie potrafi.

Czasem Kubuś ma gorsze dni. Jednak w takich właśnie momentach obecność drugiej osoby jest najpotrzebniejsza. Jestem świadkiem takiego zdarzenia. Kubuś jest zdenerwowany, szczypie Natalię. Jak ja bym się zachowała, jak zachowałby się ktokolwiek inny? Natalia siedzi spokojnie na podłodze, rączki Kuby zaciśnięte na jej ramieniu: "Kubusiu, zostaw mnie, teraz muszę być troszkę dalej, bo możesz mi zrobić krzywdę, a bardzo bym tego nie chciała".

Świat Natalii

Lekcje w szkole niemal codziennie do trzeciej, raz w tygodniu basen i korepetycje z matematyki. Trzy razy w tygodniu po trzy godziny - taniec. Natalia stanowczo potrząsa głową, kiedy mówię, że ma dużo obowiązków.

- Nie potrafiłabym siedzieć w domu i przez całe życie oglądać telewizji - śmieje się Natalia.

Tańczy od czasu, gdy jako kilkuletnia dziewczynka razem z koleżankami założyła podwórkowy zespół. Lalki i wózki poszły w kąt, a mała Natalka zaczęła tańczyć, gdzie tylko było to możliwe, a czasem i niemożliwe - na podwórku, placu zabaw, osiedlowej ulicy. Przez dwa lata zajmowała się tańcem towarzyskim, ale jej prawdziwą miłością okazał się taniec nowoczesny - hip-hop. Swój zespół nazywa rodziną.

O Kubusiu mówi, że jest jej pasją, jej fascynacją. To on nauczył patrzeć ją na świat w całkiem inny sposób. Zaczęła dostrzegać coś więcej niż tylko wygląd zewnętrzny i zachowanie. Pytam, czy ktoś wie o jej pracy. O wolontariacie nie mają pojęcia ani nauczyciele w szkole, ani jej klasa.

- Osoby, które nie znają mnie dobrze - mówi Natalia - dziwią się, kiedy dowiadują się o Kubie: taka energiczna dziewczyna, wszędzie jej pełno, a w taki sposób spędza swój czas.

Wie rodzina i najbliższe przyjaciółki. Mama Natalii w pełni popiera córkę. Nie próbuje przeszkadzać jej w spotkaniach z Kubą, ponieważ wie, że daje to Natalii wiele radości. Koleżanki są z niej dumne.

- Rzadko się zdarza, by młoda dziewczyna podejmowała tak odpowiedzialne zajęcie - mówi Kamila - Czasem zdarza się, że na imprezę idziemy bez Natalii, która jedzie akurat do Kubusia.

Kubuś sprawił, że istnieją dwie Natalie.

Kuba uwielbia pestki z dyni. I chyba trochę lubi Natalię.

„Kubuś, pobawimy się?"

Niedawno u Kuby pojawiła się nowa wolontariuszka. Dziewiętnastoletnia dziewczyna myślała, że opieka nad chłopcem to nic trudnego. Przed wejściem do pokoju chłopca zaczęła się denerwować, zanim otworzyła drzwi była już nie na żarty przestraszona. Kubuś jest bardzo wrażliwy, wyczuł to. Dziewczyna zrezygnowała z wolontariatu zanim jeszcze zaczęła. Nie ona jedna. Regularnie Kubę odwiedza tylko Natalia. Wchodzi do pokoju chłopca i z uśmiechem na twarzy pyta: "Kubuś, pobawimy się?"
 
Jeść, pić, jechać, lalka, piłka, dynia.
Kubuś zaczyna mówić. Terapia powoli przynosi rezultaty. Chłopcu udaje się coraz częściej nawiązać kontakt wzrokowy, uśmiecha się, zaczyna rozumieć, co się do niego mówi. Mało? Dla matki, która przytulając swoje dziecko często nie spotyka odwzajemnienia, to wiele. Dla matki, która z ust swojego dziecka nigdy nie słyszała słowa mama, to bardzo wiele.

Niedawno Natalia złamała na lekcji tańca rękę. Złamanie było poważne, z przemieszczeniem. Nie pojawiała się u Kuby przez miesiąc. Kiedy w końcu pozbyła się gipsu, przyjechała do chłopca. Weszła do jego pokoju. Gdy Kubuś zobaczył ją, uśmiechnął się. Podszedł. Objął ją. Długo siedzieli wtuleni w siebie.

Termin autyzm pochodzi od greckiego słowa autσs - sam. Kuba ma autyzm, ale nie jest sam. On mógłby powiedzieć o pracy Natalii najwięcej. Kiedyś powie.

Powie na pewno.

Katarzyna Górniak
(katarzyna.gorniak@dlastudenta.pl)



Słowa kluczowe: autyzm terapia reportaż Katarzyna Górniak
Komentarze
Redakcja dlaStudenta.pl nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.
  • Witam!!! [0]
    Aga
    2011-10-15 17:01:03
    Też mam syna autystycznego też ma na imię Kuba.Wiem co to znaczy zajmować się takim chorym dzieckiem.To jest bardzo trudne zadanie.Podziwiam tą młodą dziewczynę i chciałabym aby więcej było takich ludzi jak Natalia.
  • Wspaniały człowiek-NATALKA [0]
    doti
    2010-06-30 15:43:29
    Czytajac ten artykuł-rozpłakałam sie.To taka wzruszajaca opowiesc!!!!!!!!!!!11Brak słow! Natalka jestes wspaniała osoba.Mam corke-Sandre za 2tyg. skaczy 7lat.Nie widzi i ma aztyzm-jestem wiec w temacie. POWODZENIA NATALKO -TAKICH JAK TY TO SZUKAC ZE SWIECZKA!
  • Pelna podziwu! [0]
    Agnieszka
    2009-07-08 14:14:14
    Jestem pełna podziwu dla Natalii. Historia jest pieknie opisana i wydusila lzy z moich oczu. Sama chcialabym pomagac dla takich ludzi jakim jest Kubus. Niestety w moim malym miescie nie ma takich propozycji ktore dawalyby mi szanse zapoznac sie z dziecmi chorymi na autyzm badz jakas inna chorobe. Lubie przebywac z dziecmi i przekazywac im wiele czulosci ktorej napewno potrzebuja. Pozdrawiam Agnieszka
Zobacz także
Jak Polacy Niemcom Żydów mordować nie pomagali
Jak Polacy Niemcom Żydów mordować nie pomagali

Odważna i ambitna próba obalenia mitu Polski Niewinnej czy upiorne pomówienie wszystkich Polaków?

Studia w Indiach. Nie tak straszne jak je malują
Studia w Indiach. Nie tak straszne jak je malują

"Nigdy nie widziałem kraju, który zawierałby w sobie tyle kontrastów. Przepych, piękno i nieskazitelność z jednej strony, z drugiej bardzo łatwo przeradza się w straszną biedę i syf.".

Zdjęcie ślubne z Auschwitz
Zdjęcie ślubne z Auschwitz

„Moja kochana, kochana Margo, tulę Cię namiętnie do siebie i życzę Ci na święta wszystkiego najlepszego. Na zawsze Twój R. Co porabia mój mały uparciuch. Pisz mi dużo o nim. Moc ucałowań dla Was obojga!”.

Polecamy
Ostatnio dodane
Jak Polacy Niemcom Żydów mordować nie pomagali
Jak Polacy Niemcom Żydów mordować nie pomagali

Odważna i ambitna próba obalenia mitu Polski Niewinnej czy upiorne pomówienie wszystkich Polaków?

Studia w Indiach. Nie tak straszne jak je malują
Studia w Indiach. Nie tak straszne jak je malują

"Nigdy nie widziałem kraju, który zawierałby w sobie tyle kontrastów. Przepych, piękno i nieskazitelność z jednej strony, z drugiej bardzo łatwo przeradza się w straszną biedę i syf.".