| fot. Ruda |
Kiedyś patrzyłam tylko na niego, dziś tylko na niego staram się nie patrzeć, i co? Wszyscy mi mówią, że i tak podejrzewają mnie o to samo.... bo, na ironię racją miłości jest miłość, jak pisał de Saint- Exupery. A racją szaleństwa jest się wdzierać w dusze artystów... W dusze, ach jakże pełne pragnień, namiętności, cierpień i przyjemności. Szalona dusza, to ta, która kocha, ta która nie potrafi zapomnieć, która szuka przebaczenia, przebaczenia w człowieku, w instrumencie, w farbie, w glinie, na papierze, a ten na szczęście zniesie wszystko... Szaleniec będąc obok marzeń, dalej marzy, tylko z innej strony, tym razem z boku, tym razem tworząc Koncert potrójny C- dur op.56...
Na ironię żyją tacy ludzie, którzy, cholera naprawdę potrafią antyszaleńcem być. Jonasz Kofta mawiał o nich „faceci jak dzieci, wszyscy jak te bogi mają ręce i nogi, kopem bronią, co łapą zachapią”... Myślę, że nie wiedzą co znaczy być pierwszy raz dotkniętym ustami w policzek, a potem tuż obok, po czterech latach słowami z tych samych ust spoliczkowanym...Nie wiedzą, co znaczy w rozpaczy ucinać sobie ucho, strzelić w głowę, zaćpać się na śmierć... Kochają i tworzą, płacą za to niezwykle wysoką cenę, jaką jest miano szaleńca i choć w społeczeństwach pierwotnych szaleństwo ulega swoistej sakralizacji, to w naszym świecie artysta- szaleniec czy zakochany – szaleniec zostaje skazany na wykluczenie, bez różnicy na to, czy tego chce czy też nie.
Byłam wczoraj w filharmonii, na ironię ruchy smyczków przypominały trzepotanie serca, które mówi, że kocha, wiolonczele unieruchamiały swoją anielskością, tak jak unieruchamia nas bliskość tego, kogo pragniemy, a basy wprawiały w drżenie, drżenie jakie nachodzi myśli zakochanych... Na ironię, zakochanym zdiagnozować można wszystko zaczynając od urojeń kończąc na myślach samobójczych, a co ciekawsze tylko nieliczne diagnozy będą mijały się z prawdą. Bo szaleniec zawsze zostanie przegłosowany, tak jak zawsze wyklęty zostanie prawdziwy artysta.
Muzyka rodzi się w miłości, miłość pieczętują łzy, a filharmonia jest krainą opętaną przez namiętności zakochanych. Myślę, że nie ma piękniejszej rzeczy na świecie niż pasja, pasja, która nadaje życiu barwę. I choć w szarej rzeczywistości barwa oznacza pogranicze wariactwa, to czyż nie pięknie jest popychać świat do przodu? To szaleńcom, dziwakom i zakochanym zawdzięczamy, że nie ma nas już na drzewach, to ludzie z pasją tworzą ramy każdej epoki, to ludzie z pasją - tym, którzy spełniają więcej kryteriów normy umilają życie.
Anioł rozpostarł skrzydła nad mistrzami...Przewracam dzieła Nikifora, w radio słyszę Frediego, na moim biurku zdjęcie wiecznie żywego Morrisona, i w głowie słowa Nietschego „ulubieńcy bogów umierają młodo, żeby potem żyć wiecznie w ich towarzystwie”. Dlatego póki jest jeszcze czas, pędzę po bilety na Stonesów...
ewam (ewam@dlastudenta.pl) |