Polityka bez ściemy - Naszym zdaniem

List motywacyjny Obamy

2009-02-27 11:20:10

 Pierwsze orędzie Baracka Obamy przed połączonymi izbami Kongresu, formą przypominało mowę inauguracyjną, treścią - przemówienia z czasów kampanii wyborczej.

Gdy Barack Obama trzy lata temu podjął decyzję o kandydowaniu na prezydenta, mógł zakładać, że będzie to zajęcie znacznie łatwiejsze i bardziej przyjemne. Objął jednak swój urząd w najgorszym możliwym momencie, dodając do gorzkiego dziedzictwa prezydentury George'a W. Busha, kryzys gospodarczy na globalną skalę.

W sprawach gospodarczych retoryka przynosi mało wymierne efekty - minęły czasy, gdy wypowiedź Alana Greenspana mogła uratować kraj przed recesją.  Dzisiaj jedynym zwrotem, który wydaje się przynosić (chwilowe) efekty, są decyzje o rządowej pomocy dla kolejnych gałęzi przemysłu. Każda taka decyzja pociąga za sobą natychmiast litanię próśb ze strony innych producentów. Dodatkowo, trzeba też pamiętać o odbiorze społecznym takich decyzji, a także o możliwości politycznego ich zaakceptowania.

Tutaj akurat przydaje się dar przekonywania, choć groźby prezydenta pod adresem Senatu chyba były skuteczniejsze niż polityka miłości i liczenia na dobrą wolę parlamentarzystów. Liczyć to owszem, senatorowie potrafią: ale głównie głosy swoich wyborców i pieniądze sponsorów ich kampanii wyborczych.

Barack Obama - prezydent musiał więc porzucić formę przemówień Obamy - kandydata i częściej niż do emocji, odwoływać się do rozumu. Dawać nadzieję, ale ostrożnie. Nie wypisywać jej na sztandarach, ale dyskretnie - na proporczykach. Pesymizm mógłby okazać się jeszcze groźniejszy, zasiać panikę.

Dlatego w swoim pierwszym orędziu do Kongresu, Barack Obama wybrał fortel rodem z eseju kwalifikacyjnego do college'u: połączenie toposu American Dream z historyzmem i feerią potencjalnych korzyści. Był to wzorowo skonstruowany list motywacyjny.

Socjolog Dan McAdams dowiódł, że kandydaci na studia wyższe, którzy przedstawiają swoje działania ku temu zmierzające w konwencji punktów ramowych "amerykańskiego snu", są przyjmowani w pierwszej kolejności. Kluczowym zagadnieniem jest przezwyciężenie trudności. Osoba, która pokonała przeszkody, by dojść do celu, jest warta więcej, niż osoba, która do celu przyszła po czerwonym dywanie.

Tak rzecze i Obama: Ameryka odniesie sukces, przezwycięży trudności. Rozwój będzie tym większy, tym lepszy jakościowo, bo okupiony wyrzeczeniami i ciężką pracą. Aby uwiarygodnić ten przekaz, prezydent powołał się na swoich wielkich poprzedników: Lincolna i Roosvelta. Oni również rządzili krajem w sytuacji, wydawałoby się, beznadziejnej. Jednak kraj przetrwał, co więcej - urósł w siłę, a wielkie dziedzictwo tych prezydentów jest ciągle żywe.

Barack Obama wymienił też całą listę ważnych spraw i reform, które w najbliższym czasie mają być realizowane przez jego rząd. Oprócz kwestii czysto gospodarczych, prezydent wymienił też wymóg stworzenia "dostępnej dla każdego Amerykanina służby zdrowia" czy potrzebę możliwie szybkiego uniezależnienia się od importowanych surowców, głównie przez rozwój alternatywnych źródeł energii.
Oprócz projektów mogących podobać się Demokratom, Obama miał też dobrą wiadomość dla przeciwników interwencjonizmu państwa: pomimo ogromnych wydatków z budżetu na ratowanie gospodarki, prezydent obiecał zredukowanie deficytu o połowę jeszcze przed końcem swojej pierwszej kadencji. Jego doradcy ekonomiczni znaleźli też potencjalne możliwości oszczędzania, co w ciągu dziesięciu lat da sumę ponad dwóch bilionów dolarów.

Barack Obama mówił też o koniecznych reformach w edukacji, wolnych od opodatkowania kontach oszczędnościowych czy alternatywnego rozwiązania kwestii funduszy inwestycyjnych dla emerytów.

"Mój budżet nie próbuje rozwiązać każdego z tych problemów. Rzeczywistość zmusza każdego z tu obecnych, zarówno Demokratów, jak i Republikanów, do poświęcenia części priorytetów ze względu na pustą kiesę. Priorytety poświęcić muszę także ja" - powiedział prezydent.

Tłumaczyłoby to po części brak konkretów - działań, dat czy szacunkowych liczb przy propozycjach przedstawianych w orędziu.

Samo przemówienie tego typu też ma głównie charakter programowy. Należy jednak odróżnić program od obietnic. Program to nie tylko sam cel, ale też możliwe do realizacji sposoby jego osiągnięcia. Obietnice natomiast sam cel, nie tylko słabo zdefiniowany, ale nie do końca uwzględniający rzeczywiste możliwości. Co więcej, składając obietnice, nie trzeba liczyć się z możliwym sprzeciwem. Natomiast przedstawiając program - trzeba być tego świadomym. O ile kandydat na prezydenta może składać obietnice, prezydent powinien przedstawiać założenia programowe.

Barack Obama w swoim przemówieniu podkreślił też, że ratując banki, nie stracił konktaktu z hasłami, pod którymi startował w wyścigu o Biały Dom. "Nie ratujemy banków, ratujemy ludzi". Mając na uwadze trudności natury politycznej, z jakimi spotkało się uchwalenie planu ratunkowego dla gospodarki,

Barack Obama jeszcze raz zaapelował o ponadpartyjną współpracę w godzinie próby. Natomiast wszystkich Amerykanów prosił o zaufanie, że działa dla dobra ich kraju i dla dobra ich samych.

"Wszystkie oczy są dziś zwrócone na nas i czekają, byśmy rzeczywiście objęli przywództwo" - powiedział Obama, odnosząc się do roli Stanów Zjednoczonych na arenie międzynarodowej. Dodał, że Ameryka musi być przykładem dla świata.

Przemówienie Baracka Obamy spotkało się z żywym przyjęciem obecnych na sali parlamentarzystów. List motywacyjny zrobił wrażenie. Pora wziąć się do roboty - w końcu to codzienna praca najlepiej weryfikuje wartość każdego pracownika - z prezydentem włącznie.

Magdalena Górnicka


Artykuł ukazał się na portalu PSZ.PL

Słowa kluczowe: Barack Obama USA prezydent polityka kryzys gospodarczy przemówienie Obamy
Komentarze
Redakcja dlaStudenta.pl nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.
Zobacz także
Wybory prezydenckie 2015. Polacy będą głosować dla żartu?
Wybory prezydenckie 2015. Polacy będą głosować dla żartu?

"Spodziewam się, że w czasie wyborów prezydenckich będziemy mieli wiele przypadków głosowania psotnego".

Nowa partia Janusza Korwin-Mikkego ma nazwę. Nie zgadniecie jaką
Nowa partia Janusza Korwin-Mikkego ma nazwę. Nie zgadniecie jaką

Poznaliśmy nazwę nowej partii założonej przez Janusza Korwin-Mikkego.

W niedzielę wybory. Kto wygra w twoim mieście? [OSTATNIE SONDAŻE]
W niedzielę wybory. Kto wygra w twoim mieście? [OSTATNIE SONDAŻE]

„Gazeta Wyborcza” opublikowała ostatni przedwyborczy sondaż. Jak się okazuje, faworytami w wyścigu o tytuł prezydenta miasta są dotychczasowi gospodarze.

Polecamy
Ostatnio dodane
Wybory prezydenckie 2015. Polacy będą głosować dla żartu?
Wybory prezydenckie 2015. Polacy będą głosować dla żartu?

"Spodziewam się, że w czasie wyborów prezydenckich będziemy mieli wiele przypadków głosowania psotnego".

Nowa partia Janusza Korwin-Mikkego ma nazwę. Nie zgadniecie jaką
Nowa partia Janusza Korwin-Mikkego ma nazwę. Nie zgadniecie jaką

Poznaliśmy nazwę nowej partii założonej przez Janusza Korwin-Mikkego.

Popularne
20 miejsc, które musisz zobaczyć, zanim umrzesz
20 miejsc, które musisz zobaczyć, zanim umrzesz

Zobaczcie najpiękniejsze miejsca na świecie, do których pojedziecie, jak już będziecie mieli mnóstwo szmalu!

Brak zdjęcia
Cyganie, jacy są, każdy wie

Każde dziecko wie, że Cyganie nie mają swojego państwa, na tym jednak zazwyczaj nasza wiedza się kończy.

Nie-muzułmańskie kobiety muzułmanów
Nie-muzułmańskie kobiety muzułmanów

Czy związek nie-muzułmanki z muzułmaninem ma prawo bytu? Czy wystarczy, iż obie ze stron włożą w ten związek nie tylko uczucia, dobre chęci, ale obustronny szacunek do siebie nawzajem, jak i do tradycji, religii i swoich rodzin, otwarty umysł, gruntowną wiedzę?