Czytelnia - Naszym zdaniem

Lekcja Bronisława Geremka

2008-09-22 10:17:59

 Siedemnaście lat, które dzielą niedawne wznowienie wywiadu-rzeki Jacka Żakowskiego z Bronisławem Geremkiem od jej pierwszego wydania, były w Polsce czasem szalenie dynamicznych zmian. Powinny być także okresem głębokiej refleksji nad wydarzeniami, które tak szczególowo opisuje profesor Geremek. Powinny - ale jednak nie były. Nawet więcej, ostatnie siedemnaście lat można nazwać wszystkim, tylko nie twórczą refleksją. A z  pomocą w odpowiedzi na fundamentalne pytanie, dlaczego tak się stało, służy na kartach książki sam Bronisław Geremek.

„Geremek odpowiada, Żakowski pyta" mimo, że traktuje wprost o przemianach osiemdziesiątego dziewiątego i dziewięćdziesiątego roku, to dla  wielu nieprzychylnych była  przyczynkiem nie tyle do oceny wydarzeń choćby Okrągłego Stołu, co próby organizacji sądu kapturowego nad pochodzeniem, charakterem i osobistą rolą profesora Geremka. Widać to szczególnie wyraźnie teraz, po tragicznej śmierci Profesora: ocenia się głównie jego samego, a nie ogrom pracy, także tej analitycznej, którą Bronisław Geremek poświęcił współczesnej Polsce. Jest to, moim zdaniem, nawet nie nadużycie, co zlekceważenie wyjątkowej lekcji filozofii politycznej, która płynie z relacji, uwag i analiz Bronisława Geremka.

Ocena wydarzeń Okrągłego Stołu jest podzielona. Zwolennicy wspominają o historycznym kompromisie, sile racjonalnych argumentów, bezkrwawej rewolucji w małym kraju, która zmieniła oblicze świata. Przeciwnicy mają zdecydowanie mniej argumentów, ograniczają się głównie do werbalnych projekcji własnych frustracji i obsesji: zdrada, agenci w „Solidarności", zmowa elit i wszechobecna manipulacja Służby Bezpieczeństwa. Zarówno jedna, jak i druga strona, argumentu porozumień Okrągłego Stołu używa w partykularnym kontekście: jedni chcą zbić - albo raczej utrzymać - polityczny kapitał na sukcesie tamtego kompromisu. Drudzy natomiast - szansy swojego politycznego przeżycia upatrują w bezprzykładnym ataku nie tyle na same porozumienia, co na osoby z nimi utożsamiane,  między innymi Bronisława Geremka. Obie te postawy, co stwierdzam jedynie dla porządku, były Geremkowi fundamentalnie obce.

Na początku lat dziewięćdziesiątych  rola Bronisława Geremka, jako przewodniczącego Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego i jednocześnie doradcy Lecha Wałęsy, była w polskiej polityce ogromna. Był w dużej mierze, obok Lecha Wałęsy i Tadeusza Mazowieckiego, symbolem przemian osiemdziesiątego dziewiątego roku. I mimo tej oczywistej przewagi, ocena tamtych wydarzeń dokonana profesora Geremka okazuje się rzeczowa, wolna od apologetycznego patosu, szalenie krytyczna. Przede wszystkim wobec siebie, „Solidarności", Lecha Wałęsy, i własnego obozu politycznego, czego do dzisiaj nie mogą wybaczyć mu prawicowi politycy pokroju choćby Jarosława Kaczyńskiego czy Antoniego Macierewicza.

Kluczem do lekcji filozofii politycznej Bronisława Geremka, jest zrozumienie roli szacunku i kompromisu, jako narzędzi tworzenia polityki.  Szacunek jako otwarcie względem przeciwników, nawet wrogów, jako zawieszenie własnych, często racjonalnych, uprzedzeń w imię zrozumienia przekonań swojego przeciwnika i przyszłego wspólnegoo porozumienia. Polityczny i ideowy szacunek, którego orędownikiem był profesor Geremek nie oznacza, jak chcieliby „rewolucyjni" fanatycy pokroju Krzysztofa Wyszkowskiego czy Andrzeja Gwiazdy, uległej postawy i rezygnacji z własnego stanowiska, tylko wytworzenie takiej atmosfery, która umożliwi przyjęcie obustronnego porozumienia.

Mimo własnych, szalenie traumatycznych doświadczeń z różnymi totalitaryzmami, Geremek w swojej relacji unika groteskowego  triumafilizmu tak silnie obecnego wsród innych działaczy dawnej „Solidarności",  ani razu też nie użył inwektywy, pogardliwego sformułowania wobc kogokolwiek z aparatu komunistycznego. Profesor Geremek miał świadomość, że koniec epoki PZPR jest nieuchronny, widział i wiedział, że realny socjalizm nie ma szans ani w skali polskiej, ani ogólnej, europejskiej, ale miał przy tym świadomość, że z ludźmi aparatu trzeba dojść do porozumienia. Nie stały za tym jakiekolwiek koniunkturalne założenia, tylko zwykły szacunek dla człowieka, także członka KC, i nade wszystko bezustanna potrzeba zbudowania w Polsce normalności.

Postacie komunistycznego reżimu, jak Czesław Kiszczak, Wojciech Jaruzelski, Mieczysław Rakowski czy Józef Czyrek wśród działaczy gigantycznego ruchu obywatelskiego, jakim była ówcześnie „Solidarność", wywoływały w dużej mierze co najmniej niepokój, pogardę, często nienawiść. Co mógł czuć profesor Geremek, szef intelektualnego zaplecza Lecha Wałęsy, siadając w Magdalence naprzeciwko szefa służb mundurowych PRL, Czesława Kiszczaka?

Czuł potrzebę społecznej i politycznej zmiany, nie rozstrzelania. Poszukiwał takiej formuły wielkiej zmiany, która odsunęłaby (najpierw stopniowo) PZPR od niepodzielnych rządów w Polsce, wprowadzając jednocześnie do polskiej praktyki społecznej takie pojęcia, jak demokracja, pluralizm, wolność słowa, wolność prasy. Z perspektywy blisko dwudziestu lat demokracji w Polsce, gdzie każdy z niewielkim trudem może założyć własną partię, swobodnie opublikować właściwie każdą myśl, a o totalitaryzmie nie może być mowy, takie stanowisko może wydawać się zbyt uległe. I pewnie wydaje się tak tym wszystkim, którzy nigdy nie stanęli przed realnym wyborem, jak zmieniać Polskę? Iść do konfrontacji z dwumilionowym zapleczem działaczy PZPR, tysiącami milicjantów, żołnierzy, i agentów Służby Bezpieczeństwa? Czy może jednak  szukać kompromisu, często z autorami własnych dramatów?

Wywiad Jacka Żakowskiego pokazuje i podkreśla absolutny fenoment tamtych czasów - ponad partyjny, ponad kulturowy kompromis, który dał początek wielkiej dekonstrukcji żelaznej kurtyny. Nie była to zmiana przeciw komuś, tylko wspólna zmiana dla Polski, gdzie będzie miejsce i dla Wałęsy i dla Kiszczaka. Bronisław Geremek jest jednym z symboli tego kompromisu, twardego stanowiska, potrzeby zmiany systemu, a jednocześnie elementarnego szacunku wobec tych, który za reżim komunistyczny odpowiadali. 

Krytyczna wobec Geremka prasa, pomiędzy antysemickimi pomyjami, często zarzucała mu zbytnią uległość czy wręcz poufałość z PZPRowskimi dygnitarzami, rozmowa Żakowskiego z Geremkiem obala także ten mit. Spora jej część poświęcona jest bardzo osobistej refleksji nad etycznym dramatem, którym dla Geremka była konieczność racjonalnych rozmów z komunistami. Oddawał im sprawiedliwość wtedy, kiedy podczas rozmów wykazywali się dobrą wolą, ale nigdy nie pozwalał, by zapomniano choćby najmniejszą ze wszystkich przewin, jakich się dopuścili. Geremek wielokrotnie podkreślał: System komunistyczny był złem. Ale trzeba było to zło jakoś zwyciężyć, KOR i później „Solidarność" nie miały ani czołgów, ani więzień, miały za to wielką wolę wolności, intelekt i charyzmę swoich liderów. Ta wydawałoby się banalna kombinacja wobec siły przekonywania, jaką posiadają czołgi i prokuratura totalitarnego państwa, dała początek rozpadowi całego bloku komunistycznego.

Zwykło się powtarzać, że przełom osiemdziesiątego dziewiątego roku był wyzwaniem i w konsekwnecji także zwycięstwem moralnym, był jeszcze - o czym nie wolno zapominać - także wyzwaniem intelektualnym. W opowieści profesora Geremka widać doskonale oba te aspekty. Porozumienie zawarte przy Okrągłym Stole prócz wymiaru ideowego, miało, ba, musiało mieć również wymiar pragmatyczny: ile miejsc w kontraktowym Sejmie dla opozycji a ile dla Partii, kiedy relegalizacja „Solidarności", kiedy uwolnienie więźniów politycznych, i całe mnóstwo innych ważnych szczegółów dotyczących przede wszystkim stanu gospodarki.

Geremek opowiadając o dziesiątkach rozmów, w których brał, pokazuje fascynującą ewolucję od twardego starcia z przedstawicielami panującego od kilkudziesięciu lat  reżimu, aranżowania korzystnej atmosfery do rozmów, przez żmudny proces przedstawiania własnych racji, aż po historyczny moment, w którym działacze PZPR uznali, że ich, że jakikolwiek monopol na władzę nie ma już racji bytu. Bez czołgów i publicznych egzekucji, tylko konsekwencja, rozsądek i głębokie wsłuchanie się w argumenty drugiej strony. Można, jak myślę, bez cienia wątpliwości stwierdzić, że Bronisław Geremek był katalizatorem tych przemian: z jednej strony hamował nie zawsze przemyślane posunięcia Lecha Wałęsy, a z drugiej - nieustannie, ale merytorycznie, naciskał na przedstawicieli Partii. Tworzył intelektualną podstawę i merytoryczny klimat do rozmów.

Ogromnie ważna w rozmowie Bronisława Geremka z Jackiem Żakowskim jest sekwencja wydarzeń, które nastąpiły po zwycięskich dla obozu „Solidarności" porozumieniach Okrągłego Stołu. Była to dla Bronisława Geremka próba politycznej wytrzymałości, ale już nie w starciu z komunistami, tylko z dotychczasowym zapleczem, skoncentrowanym głównie wokół Lecha Wałęsy. Ukonstytuowanie się Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego z profesorem Geremkiem na czele i niedługo później objęcie funkcji szefa rządu przez Tadeusza Mazowieckiego, oba te wydarzenia okazały się ponad siły przyszłego prezydenta. Lech Wałęsa zagubiony w nowej rzeczywistości i jednocześnie coraz bardziej świadomy umykania mu władzy przez istnienie demokratycznych instytucji, których przez lata był orędownikiem, rozpoczął przygotowania do „wojny na górze".

Prymitywne, z pewnością nie do końca przez Wałęsę przemyślane wypowiedzi i posunięcia, były bardzo bolesne dla Bronisława Geremka. Mimo tego, mimo całej antyinteligenckiej, momentami też antysemieckiej, kampanii zainicjowanej przez Wałęsę i jego dwór, a skierowanej głównie w  Geremka, Mazowieckiego i Michnika, profesor nigdy się od Wałęsy nie odwrócił. Radykalna postawa Wałęsy była dla Geremka powodem do zmartwień, była też, jak myślę, w odczuciu profesora jego osobistą porażką: nigdy z Wałęsą nie rywalizował,  zawsze starał się Lecha Wałęsę wspierać, czuł się do niego politycznie przywiązany. Ani razu, a obiektywnych powodów miał przecież wiele, nie dołączył do rosnącego w siłę obozu wrogów Lecha Wałęsy, składającego się w dużej mierze z jego dawnych sprzymierzeńców. Krytykował, próbował prowadzić cywilizowany dialog, nie unikał tak ważnego dla demokracji sporu politycznego, ale nigdy się od Wałęsy nie odwrócił. To kolejny element tak ważnej lekcji Bronisława Geremka - dojrzały patriotyzm. Dla Geremka Wałęsa pozostawał przede wszystkim historycznym przywódcą rewolucyjnego ruchu, koniecznym elementem przemian, utożsamiał „Solidarność" jako najważniejszy element krajobrazu politycznego z osobą Wałęsy. Geremek nie dał się sprowokować Wałęsie, ale też uniknął konieczności funkcjonowania w ramach nienawistnej i populistycznej retoryki, którą posługiwali się  jego przeciwnicy, był przywiązany do przywódcy, do idei „Solidarności". Patriotyzm Geremka, który tak doskonale widać w tej książce, jest wyjątkowy także z tego powodu, że za podstawę ma ginący inteligencki etos, a nie zestaw partykularnych interesów przykrywanych pustymi gestami. 

***

Moment wznowienia przez „Gazetę Wyborczą" książki „Geremek odpowiada, Żakowski pyta" jest znaczący nie tylko z powodu niedawnej śmierci Profesora. Rozmowa subtelnego intelektualisty-polityka z wybitnym dziennikarzem jest także gorzką pigułką dla wszystkich obecnie zasiadających w rządzie i Sejmie polityków. Etos, którego współtwórcą był Bronisław Geremek, potępiał zarówno hipnotyczne wpatrywanie się w sondaże poparcia, jak i maniakalną skłonność do eskalowania własnych obsesji.  Premiował coś zupełnie innego, rzeczową argumentację własnych przekonań, służbę państwową, otwartą i rzeczową debatę, krytycyzm wobec historii i własnych działań, oraz nade wszystko polityczną tolerancję. Można jeszcze dodać dla porządku: szacunek, rozsądek, kompromisowość i przemyślany patriotyzm, słowem - wszystko to, czego wyraźnie brakuje obecnym elitom politycznym.

Niestety, nic nie wskazuje na to, by ktokolwiek z rządzących miał zamiar lekcję profesora Geremka odrobić.

Jacek Żakowski, "Geremek odpowiada. Żakowski pyta. Rok 1989", Wydawnictwo Agora, Warszawa 2008.

Łukasz Andrzejewski
(lukasz.andrzejewski@krytykapolityczna.pl)


Słowa kluczowe: Żakowski pyta Geremek odpowiada recenzja Agora Polityka
Komentarze
Redakcja dlaStudenta.pl nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.
Zobacz także
Z Polską i Ukrainą jest jak z barszczem
Z Polską i Ukrainą jest jak z barszczem

Ukraiński borszcz jest gęstszy, bardziej wyrazisty i bardziej sycący. Jest mieszanką wszystkiego, co najlepsze i wszystkiego, co akurat znajdzie się pod ręką. Jak sama Ukraina – zaskakująca mieszanka narodowa, historyczna i tożsamościowa.

"System Białoruś" Andrzeja Poczobuta
"System Białoruś" Andrzeja Poczobuta

„Państwo to JA!” - mawiał Ludwik XIV, absolutny władca Francji i Francuzów. Podobnie może mówić dziś o sobie Aleksander Łukaszenka, prezydent, władca i „baćka” Białorusi od 1994 roku.

"Obłęd'44" - nowa książka Piotra Zychowicza
"Obłęd'44" - nowa książka Piotra Zychowicza

Czyli jak Polacy zrobili prezent Stalinowi, wywołując Powstanie Warszawskie.

Ostatnio dodane
Z Polską i Ukrainą jest jak z barszczem
Z Polską i Ukrainą jest jak z barszczem

Ukraiński borszcz jest gęstszy, bardziej wyrazisty i bardziej sycący. Jest mieszanką wszystkiego, co najlepsze i wszystkiego, co akurat znajdzie się pod ręką. Jak sama Ukraina – zaskakująca mieszanka narodowa, historyczna i tożsamościowa.

"System Białoruś" Andrzeja Poczobuta
"System Białoruś" Andrzeja Poczobuta

„Państwo to JA!” - mawiał Ludwik XIV, absolutny władca Francji i Francuzów. Podobnie może mówić dziś o sobie Aleksander Łukaszenka, prezydent, władca i „baćka” Białorusi od 1994 roku.

Popularne
20 miejsc, które musisz zobaczyć, zanim umrzesz
20 miejsc, które musisz zobaczyć, zanim umrzesz

Zobaczcie najpiękniejsze miejsca na świecie, do których pojedziecie, jak już będziecie mieli mnóstwo szmalu!

Brak zdjęcia
Cyganie, jacy są, każdy wie

Każde dziecko wie, że Cyganie nie mają swojego państwa, na tym jednak zazwyczaj nasza wiedza się kończy.

Nie-muzułmańskie kobiety muzułmanów
Nie-muzułmańskie kobiety muzułmanów

Czy związek nie-muzułmanki z muzułmaninem ma prawo bytu? Czy wystarczy, iż obie ze stron włożą w ten związek nie tylko uczucia, dobre chęci, ale obustronny szacunek do siebie nawzajem, jak i do tradycji, religii i swoich rodzin, otwarty umysł, gruntowną wiedzę?