Krwawe Monachium.
2006-01-31 00:00:00
Następuje koniec II wojny światowej, Alianci dzielą świat na strefy wpływów. Miał to być klucz do zadośćuczynienia uciskanym i podległym. W wyniku tych działań powstaje państwo Izrael - na wydzielonym terenie, gdzie autochtonami są Palestyńczycy. Już samo jego powstanie i początki trwania wiążą się z nagłym pogorszeniem stosunków Żydowskiej administracji z arabskimi sąsiadami. Pierwsza, główna przeszkoda na drodze ku pojednaniu sąsiadów, leży w różnym poziomie oceny wartości drugiej strony. Wioski Arabów są po prostu zrównywane z ziemią, a w ich miejscu powstają nowoczesne osiedla z wodą i ogrodami. Toczą się walki regularnej armii (Izrael) z niezorganizowanymi bandami partyzantów (Palestyńczycy). Kamienie przeciwko czołgom. Ostatecznie jednak to Izrael ma broń jądrową i potężne zaplecze mocarstw, m.in. Stanów Zjednoczonych. Przez zacofanie przemysłowe większości Palestyny, pogłębiła się nierówność szans w otwartym konflikcie. Dla niektórych walka, wojna, od II światowej jeszcze się nie skończyła. Ona trwa - wyzwolenia, okupacje, cały czas mają miejsce. Zjawisko obejmuje wszystkie kontynenty, również Europę. Pierwsze ataki Palestyńskiej partyzantki były wymierzone wyraźnie w grupę Żydowskiej administracji. Często precyzyjne (bez ofiar przypadkowych), z czasem trwania konfliktu i wzrostu liczebności armii zawodowej Izraela, zmieniły się w szaleńcze ataki w każdy, jeszcze niezabezpieczony, rejon wroga. Do walki zostały zaangażowane wszystkie pokolenia Palestyńczyków. Walka z sąsiadem stała się częścią kultury narodu. Mimo wielu strat, władze po obu stronach kontynuowały wzajemne wyniszczenie. Tylko dzięki śmiałym operacjom służb specjalnych Izraela – Mossadu – udało się zapobiec totalnej wojnie atomowej. Doszło wtedy do zniszczenia przez Izraelskie myśliwce obiektów technologii atomowej na terytorium Palestyny. Izrael posiadał już wówczas broń jądrową. W takiej atmosferze wzajemnej wrogości już całych narodów, dochodzi do aktu terrorystycznego, który zauważa wreszcie świat. Jest rok 1972. Olimpiada. Zmagania o laury wyższości na cywilizowanym poziomie. Żadnych ofiar śmiertelnych, ogólna atmosfera odprężenia i spokoju. Na czas igrzysk olimpijskich od tysiącleci wstrzymywano walki, cichły spory. Olimpijska drużyna Izraela, kładąc się spać feralnego wieczoru, musiała czuć odprężenie po przebytym dniu, jak i może stres związany kolejnym. Ta noc, czego zawodnicy nie mogli wiedzieć, zadecydowała o ich życiu. Stała się również brzemiennym w skutki wydarzeniem międzynarodowym. W rannych godzinach, które w historii obfitują w zamachy, dochodzi do pierwszych aktów dramatu. Poprzebierani w sportowe stroje napastnicy z grupy „Czarny Wrzesień”, włamują się do lokali zajętych przez Izraelczyków. Na samym początku ginie już dwóch z nich. W niewole zostaje wziętych dziewięciu zakładników. W budynku olimpijskim wybucha panika. Teren pustoszeje, na scenę wchodzą strzelcy wyborowi lokalnych służb specjalnych. Dochodzi do rozpoczęcia rozmów, z udziałem wysokiego urzędnika administracji niemieckiej, Hansa Genschera. Świat dowiaduje się, że terroryści są gotowi zginąć, lub wymienić zakładników, za wolność 200 palestyńskich więźniów. Po wielu godzinach pertraktacji dochodzi do porozumienia, w wyniku którego terroryści dostają helikopter i kierują się w stronę lotniska Fuerstenfeldbruck. Dochodzi do prób zestrzelenia helikoptera przez służby specjalne, ale kończą się one fiaskiem. W odpowiedzi napastnicy ostrzeliwują helikopter z zakładnikami, udaje im się wrzucić do niego granat. Po godzinie działań jednostek specjalnych podany zostaje komunikat, że wszyscy zakładnicy przeżyli, terroryści zginęli. Ostatecznie trzech obezwładniono, pięciu umarło. Zamordowanych zostało dziewięciu zakładników, pilot helikoptera i policjant. Cały ten dramat rozegrał się w przeciągu niespełna doby. Jego konsekwencje bezpośrednie, jak i kolejne, ciągnęły się latami. Niepowodzenie i kolejna porażka Mossadu, popchnęła podejmowane tam decyzje w stronę bardziej radykalną. Zostały podjęte działania, tożsame jedynie z tymi, stosowanymi wobec przestępców nazizmu. Każdy uczestnik miał zostać wyszukany i zlikwidowany. Niezależnie od kraju, w jakim się znajdował, jakim paszportem posługiwał. Film „Monachium” opowiada o krucjacie, prowadzonej przez Mossad przeciwko uczestnikom zamachu. Grupa wyspecjalizowanych oficerów agencji bezpieczeństwa wyrusza w świat, ciągnąc za sobą „mokre plamy”. Ginie wielu ludzi, w tym podejrzani. W końcu droga, którą kroczyli, objawia im głębsze aspekty całego przedsięwzięcia. Zadają sobie pytania o sens i konsekwencje swoich działań. Kolejne lata pokażą, że w przypadku takich konfliktów międzynarodowych, sprawdza się model spiralnej eskalacji. W pewnym momencie pytanie: „kto zaczął?” przestaje być ważne. Ludzie zadają sobie wtedy inne: „kto więcej?”, „kto okrutniej?”. Powoli chodzenie do kawiarni, czy bieganie po podwórku, zaczyna być uciążliwe z powodu odpowiednio – zamachów bombowych, ostrzałów artyleryjskich. Codziennie ktoś opłakuje swoich bliskich. Codziennie giną zupełnie niewinni ludzie - ojcowie, matki, dzieci. Wydaje się, że wszyscy tracą. Gdyby tak jednak było, stan nie utrzymałby się tak długo. Po obu stronach do głosu dochodzą ekstremiści, faszyści, skrajna prawica. Kwitnie rasizm, gnije poszanowanie życia. Przemysł zbrojeniowy kwitnie, setki milionów dolarów zasilają czyjeś konta. A gdzieś tam giną ludzie. Nie żołnierze, nie politycy. Chłopak z dziewczyną, siedzący na randce w kinie. Matka z dzieckiem, czekając na autobus. Student, jadący metrem na uczelnię. Po 5 września 1972, dniu zamachu i kolejnych, zszokowany świat stracił wrażliwość na metody stosowane wobec osób, które same nie wykazywały się wrażliwością. W Izraelu myślenie to funkcjonuje do dziś. Jej ostatnimi ofiarami byli Arafat i duchowy przywódca Palestyńczyków - szejk Ahmed Jassin. Z zawartych w filmie, najistotniejsze są rozważania związane z wymierzaniem sprawiedliwości, wartościami i równowagą. Zemsta – wiąże się z honorem. Obie strony wzięły sobie tę zasadę do serca, wstępując na drogę, z której nie ma odwrotu. Wtedy okrucieństwa, kłamstwa, manipulacje są metodami działania, a żaden środek nie jest zbyt wielki, by go poświęcić. W jakim stanie świadomości, przekonania o słuszności swojego działania, muszą być zamachowcy-samobójcy, idący na rzeź? Jaka ślepa posłuszność musi nimi kierować. Przeciwwagą tych tendencji mogą być akty nieposłuszeństwa obywatelskiego na Bliskim Wschodzie: w armii Izraela wyłoniła się grupa żołnierzy sprzeciwiających się ekspansywnym ofensywom dowódców. Może gdyby było więcej takich po obu stronach, konflikt sam by wygasł?
|