Jurne chłopaki z Samoobrony
2006-12-05 14:59:38KOMENTARZ
Andrzej Lepper i Stanisław Łyżwiński to politycy z ludu. Prości panowie, którzy w polityce zrobili karierę w stylu "od pucybuta do milionera". Zwłaszcza Lepper, który z prostego zarządcy PGR-u doszedł do posady wicepremiera RP. Prości panowie, to i proste reguły - czemu by więc nie mieli proponować seksu za pracę?
Aneta K., która zdecydowała się opowiedzieć swoją historię dziennikarzowi "Gazety Wyborczej", twierdzi, że Łyżwiński przedstawił jej proste oczekiwania - dostanie pracę w jego biurze poselskim, jeśli zgodzi się na współżycie. Zgodziła się i błyskawicznie została wicedyrektorem biura poselskiego Łyżwińskiego w Tomaszowie Mazowieckim. Dodaje, że poseł jest ojcem jej dziecka, czego potwierdzeniem ma być złożony przez nią w sądzie wniosek o uznanie ojcostwa i alimenty. Podobno - jak mówi K. - na jej wdzięki miał też się skusić sam Andrzej Lepper.
Cóż dodać... Sytuacja, w której politycy wykorzystują swoją pozycję do seksualnych ekscesów, nie jest niczym nadzwyczajnym. Pamiętamy przecież o aferze z "cygarami", której głównymi bohaterami byli prezydent USA Bill Clinton i stażystka w Białym Domu, Monica Lewinsky. Przesłuchania Clintona przed specjalną komisją Kongresu gromadziły wtedy przed telewizorami więcej widzów niż najlepsze reality show. Niedawno w Stanach robiła też furorę książka pewnej asystentki w Kongresie, w której opisywała pikantne szczegóły intymnego życia amerykańskich polityków. Z kolei na naszym rodzimym politycznym podwórku swego czasu sporą karierę zrobiła niejaka Anastazja P., nocna gwiazda hotelu sejmowego.
Można by więc rzec: zdarza się. Ale jeśli zarzuty się potwierdzą, panowie Lepper i Łyżwiński - jeśli są ludźmi honoru - powinni zrezygnować z polityki. Zresztą premier Jarosław Kaczyński otwarcie zapowiada:
- W żadnym razie nie widzę możliwości współpracy z osobami, które dopuściłyby się takich czynów.
Polska scena polityczna nie jest na tyle zdegenerowana, by gościć występy panów, którzy mają problemy z opanowaniem własnej chuci, a funkcja publiczna jest im przydatna do bałamucenia kobiet. Panowie, są odpowiednie przybytki, stali klienci mogą liczyć na rabat - może warto tam zaspokajać swoje potrzeby seksualne? Może drożej wyjdzie, ale po co Polskę kompromitować?
A swoją drogą... Żona Stanisława Łyżwińskiego, Wanda, poproszona o komentarz do sprawy odparła: - To dobrze. To znaczy, że są chłopami dobrymi, że jeszcze mogą.
Posłanka Łyżwińska będzie więc miała powód do radości - jej mąż mimo wieku ciągle jest sprawny w alkowie. To dobrze wróźy na dalsze pożycie małżeńskie. I jak mąż przestanie politykować, to i więcej czasu będzie miał dla swojej połowicy. Jak widać, same plusy.
I tylko Anety K. szkoda...
Łukasz Maślanka
(lukasz.maslanka@dlastudenta.pl)
(fot. fotosejm.pl)