Jezus Chrystus mieszka w Toruniu?
2007-10-08 16:49:19- Już nie raz pokazałeś nam ojcze dyrektorze, ojcze założycielu, jak chodzić po wodzie - powiedział na inauguracji roku akademickiego w toruńskiej Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej europoseł Witold Tomczak. Kogo tak opiewał? Tadeusza Rydzyka. Redemptorysta z Torunia jako Jezus Chrystus? Czy na sali jest lekarz?
Na ten smakowity cytat natrafiłem, w ramach redakcyjnych obowiązków szperając po sieci, na portalu gazeta.pl. Strona cytuje blog swojego toruńskiego korespondenta, Jacka Hołuba, który opisał uroczystość w WSKSiM.
O ojcu Rydzyku zapisano już tyle gazetowych stronic, że w zasadzie nie ma sensu pisać o nim kolejnego tekstu. Rydzyk i bez tego jest jedną z najczęściej opisywanych postaci polskiego życia publicznego. Nie ma się też co zżymać, że na inauguracji stawili się wysocy urzędnicy państwowi, jak wicepremier Przemysław Gosiewski, doradca prezydenta i były premier Jan Olszewski, szef wywiadu wojskowego Antoni Macierewicz czy minister ochrony środowiska Jan Szyszko. Prywatnych szkół wyższych w Polsce tysiące, do nich politycy na inauguracje nie jeżdżą - jasne. Tylko że te szkoły nie zostały założone przez Tadeusza Rydzyka, ideologicznego sojusznika PiS i rządu. Bez poparcia którego ani PiS, ani Lech Kaczyński w 2005 roku nie wygraliby wyborów...
Krytyka takich politycznych pielgrzymek i lizusowskiego zabiegania o względu ojca Rydzyka byłaby więc wyrazem skrajnej politycznej naiwności. Choć oczywiście nie bez racji można psioczyć, że akurat od takich praktyk politycy tej rangi - niezależnie od tego, jaki jest ich obóz polityczny - powinni unikać.
Martwi co innego. Otóż, ojciec Rydzyk ma spory udział w tym, że hasło PiS pt. "Polska solidarna" stało się pustym frazesem. Płomienne kazania redemptorysty i jad, który sączy do uszu swoich słuchaczy w Radiu Maryja, przyczyniły się do powstania zwartego radiomaryjnego obozu. Obozu, który dla wielu komentatorów i intelektualistów nosi znamiona religijnej sekty. Traktującej wszelkie odmienne poglądy czy postawy jako przejaw nie demokratycznej normalności, ale zła i zamachu na naród polski. W ten sposób Rydzyk - a za nim PiS, które stało się partią narodowo-katolicką, a nie konserwatywną - przyczynia się do dalszego dzielenia polskiego społeczeństwa na obozy, których nic nie łączy, a wszystko dzieli. Do tego dla tej drugiej połowy, nazwijmy ją umownie "Rydzykową", tylko ona ma prawo do nazywania siebie "Polakami", "katolikami" i prawowitymi obywatelami. Wszyscy inni, nie podzielający ich poglądów, zasługują co najmniej na reedukację i potępienie, w najgorszym na odebranie prawa do funkcjonowania na scenie publicznej.
- Jesteście moherowymi beretami i bądźcie z tego dumni. Nie dajcie się zgniłym liberałom i agentom - mówi Rydzyk. - Tu jest Polska - wtórował mu premier Kaczyński na niedawnej pielgrzymce Radia Maryja do Częstochowy.
Tymczasem nauki Chrystusa są zgoła odmienne (przy zachowaniu wszelkich proporcji; ojciec Rydzyk w jednym zdaniu z Jezusem Chrystusem może widnieć jedynie w ramach figury retorycznej). Szacunek dla bliźniego, dla jego godności i odmienności, dążenie do dialogu - to też płynie z chrześcijańskiego przesłania. Co wspólnego mają z tym rydzykowe i radiomaryjne seanse nienawiści, to dzielenie - w ramach "Polski solidarnej" kraju na pół niczym siekierą? Nie mam pojęcia.
Nie sądzę jednak, by polskie społeczeństwo w szybkich nowoczesnych czasach, stojące przed pilną potrzebą modernizacji i dopasowania do wymogów współczesnego świata, było stać na podtrzymywanie tak absurdalnego podziału.
Więc, panie pośle Tomczak, z tym chodzeniem po wodzie to można jednak było się nieco zastanowić...
Łukasz Maślanka
(lukasz.maslanka@dlastudenta.pl)