| fot. Ruda |
I oto nastała jasność nad jasności i błogosławieni na ziemi, którzy.... ... Nie są głodni:) A co tam, jak się chce gadać, to chyba nie na pusty żołądek. W końcu może się to skończyć rewolucją pewnego organu wewnętrznego jak i protestem porównywalnym z tym, co to równość się nazywa. Może wiec mały męski, szowinistycznie trudny posiłek przyrządzimy. A więc kochane dzieciaczki Słuchać mnie jak my te kaczki I rzędem dziś konia temu Który z was zrobi po swojemu Moje danie do zakąsek I dla kaczek i dla gąsek.
Jajo sadzone. Składniki: Jajko w roli głównej, ale na wszelaki wypadek proszeni sa także dublerzy (jakby się jako stłukło i krwawić zaczęło) Sól- najlepiej z solniczki przywiezionej z Wieliczki, która dostaliśmy od malej księżniczki Pieprz - tego to nie musze tłumaczyć, ale należy wspomnieć o zabezpieczeniu. Bo w końcu może się nam księżniczka wystraszyć i słono zapłacimy za pieprz. Ziemia, – bo grunt to dobrze zacząć, a w szczególności, gdy pełna jest mikroelementów i nie nazbyt kwaśna. Nie mylić z tą okrągłą, co wiruje. Garnek- można kupić lub też „pożyczyć” od teściowej, jak się ma pecha lub od lokatorki jak się ma szczęście, albo ślicznej lokatorki jak się ma więcej niż szczęście...No ale nie przesadzajmy z tym szczęściem, bo w końcu mamy teraz zrobić jajko a nie...:P. Woda- zwana H2O - nie mylić z klubem - z definicji pachnie mi to jakąś substancją ciekłą, bezbarwna, do picia, bez zbędnych procentów, uściślając – to, co leci z kranu. Aczkolwiek używając tej z procentami otrzymamy wyskokowe jajko posadzone (oby nie za kierownicą i nie za kratkami) lub jajko przesadzone, objawiające się nadmiarem H2Ó i dość bardzo okazjonalnie wesołym samopoczuciem „żółtka”. Najważniejszy jest dobór jajka, szczególnie w fazie solenia i pieprzenia. Bo w końcu będzie wstyd jak księżniczka się dowie, że podarowała przyprawy do potrawy ze zbuka. Pomijając defekty przy produkcji ptasiej jak i grypę, dokonujemy zakupu czy też wymiany barterowej (pierz za jajko lub sól za jajko, lub tez siebie za wszystko dla pikanterii). Wracamy do domku z jakimś tam jajkiem. Ale żeby być w zgodzie z panującą nam władzą pomijamy te kacze, bo zawsze lepiej te, co gdacze, tzw. kurze. Kurze spod ogona nie wyszliśmy, więc każdy mężczyzna, zaś mniej kobiet z przyczyn biologicznych, wie jak wygląda para jajek. Nie powinno być zatem z tym problemów. A jeśli już to podczas kąpieli pozna sobie pokontemplować i poszukać jajka. Wyciągamy niewiadomo skąd piękny garnek. Sprawdzając czy jest on ulubieńcem naszej teściowej. I jeśli mamy to „szczęście” to go wykorzystujemy. Jeśli nie jest to jej najlepszy sprzęt, to odkładamy i szukamy tego the best garnka naszej „mamusi” w podeszłym wieku z miłym spojrzeniem na świat. Gdyż wedle zasady co jest najlepsze dla niej to jest dla nas, czyli co jej to moje, co moje to nie jej. Jeśli takiej odmiany nie ma, to szukamy czegoś na kształt garnka w najbliższym otoczeniu (najlepiej naszej pieprznej księżniczki). Garnek już mamy, wiec nienaruszone jajko umieszczamy w garnku. Poczym solimy je i pieprzymy dość długo z pomocą jakiej kobiety, tudzież dla zorientowanych inaczej z pomocą jakiegoś chłopaka. Po dokładnym pieprzeniu i soleniu jak i określeniu partnera do pomocy zaczynamy sypać ziemią, nie w oczy, lecz do garnka, chyba że pomocnik to wróg lub teściowa. Mały relaks nam nigdy nie zaszkodzi.
Wracając do czynności głównej, zasypujemy garnek ziemia i zalewamy wodą uważając, aby nie powstały nam grunty wodne. Można zawsze użyźnić ziemię broną, rozmiaru mini, ale musimy uważać, aby nie powstały nam grunty orne i żeby nie ścigał KRUS ze składką.
Poczym stawiamy garnek na parapet, czasami sami się jak on czując, i wu Ala :P Mamy jajko sadzone. Okres dojrzewania zależy od sumy poziomu intelektualnego osoby przygotowującej i wspieranej przez osobnika zorientowanego wedle zaleceń twórcy jajka sadzonego. Powodzenia moi mili Żebyście się też nie trapili Gdy jajeczko wam nie wyjdzie Za nim wiosna do was przyjdzie. Michał Gerus (michal.gerus@dlastudenta.pl) |