IV RP - mnie się to wcale nie podoba!
2006-05-15 00:00:00Wyjeżdżając z Polski na długi weekend, byłam świadoma, że jednym z szefów mojego państwa jest pan Lepper. Wielka hipokryzja braci Kaczyńskich i ich teamu stała się rzeczywistością już na moich oczach. Zacisnęłam zęby, rzuciłam parę lekceważących haseł i pojechałam.
Pobyt zakłóciły, a raczej rozśmieszyły, szczątkowe informacje o nowych liniach lotniczych LeppAir i biletach na wylot z IV RP. Inicjatywa ludzi z Polski wzbudziła moją wesołość i aprobatę. Rozkoszowałam się wolnymi dniami. Odpoczywałam od codzienności, nauki i polityki, która z racji moich studiów jest na porządku dziennym. Było cudownie.
Koszmar zaczął się po przekroczeniu granicy polsko-niemieckiej. Poranne wiadomości, 8:00 i kilka słów - nowi wicepremierzy i ministrowie w jednym, Lepper i Giertych. Co??
Chyba śnię!
Niestety urealniły się te obawy, które nawet nie mieściły się w mojej głowie. Jednymi z najważniejszych ludzi w państwie zostali kolejno prostak i przestępca oraz oszołom. Aż trudno uwierzyć, że klika Kaczyńskich mimo wszystko dopuściła się haniebnego czynu. To, co się stało, to nie tylko pogwałcenie zasad moralności, ale też kompromitacja władzy oraz samego państwa na arenie międzynarodowej. „Ten rząd stracił moralne prawo do rządzenia moją ojczyzną" - powiedział na konferencji prasowej Rokita. Zgadzam się. Wiem, że demokratycznie wybrany - tylko nikt nie zdawał sobie wtedy sprawy, że z dobrej wiary ludzi zrobi się kpinę.
Teraz z kolei słyszę, że prezesem TVP został Bronisław Wildstein - naczelny lustrator; pasjonat siania zamętu według ks. Bonieckiego; człowiek, który wg prof. Zolla, naruszył prawa człowieka. Decyzja zapadła nagle i w niejasnych okolicznościach. Nowy prezes stwierdził: „świat się zmienia". Racja panie prezesie, ale zapomniał pan dodać: „Polska się cofa".
Studenci - nie wracajcie do Wrocławia.
Wrocław rozpoczął kampanię nakłaniającą Polaków za granicą do powrotu do miasta. Nowe perspektywy, jakie daje miasto, to rzeczywista szansa. Jestem, a chyba raczej byłam, jedną z tych, która chciałaby zostać we Wrocławiu po studiach. Chciałabym tu żyć, pracować i, choć zabrzmi to górnolotnie, służyć miastu.
Po powrocie z długiego weekendu rękami i nogami podpisuję się pod czarnymi bilboardami na naszych ulicach „Pielęgniarki nie wracajcie z Hiszpanii", „Hydraulicy nie wracajcie z Francji".
Autonomiczne Kochane Miasto...
Kochane Miasto, piszę do Ciebie kilka słów.
Jesteś w moim sercu i chciałabym żyć w środku Ciebie tętniącego życiem. Chciałabym, abyś tak jak do tej pory było moim miejscem na ziemi; nie tylko na chwilę, ale na zawsze. Ale... przepraszam Cię, przepraszam. Nie potrafię jednak cieszyć się Twoją otwartością, pasją i różnorodnością. Przepraszam Cię, ale patrząc się na to, co dzieje się w kraju, najchętniej spakowałabym walizki i już nie wróciła. Przepraszam, ale nie będę namawiać przyjaciół na powrót do Ciebie.
Kocham Cię, ale tak dłużej się nie da! Dla swojego dobra - Kochane Miasto - odłącz się od tej chorej hybrydy populizmu, cynizmu, prostactwa i ptactwa. Autonomiczność Wrocławia, autonomiczność Dolnego Śląska - to jest szansa na przyszłość i normalne życie. Wtedy możnaby „być", a nie tylko „mieć".
Agnieszka Kaniewska (agnieszka.kaniewska@dlastudenta.pl)