Grażynka i Rysiek kontra Brooke i Ridge, czyli rzecz o polskich serialach
2007-09-30 23:06:10Dawno, dawno temu, za oceanem - „Moda na sukces", odcinek 5624. Nie tak dawno temu w Polsce - „M jak Miłość", odcinek 498. Rodzime seriale to sztampa i nuda, przewidywalny scenariusz i kiepska gra aktorska. Co z tego, jeśli każdego wieczora gromadzą przed ekranami telewizorów miliony widzów, a odtwórcy głównych ról stają się nowymi idolami nastolatek?
W wyrazie „serial" nie ma już nic pogardliwego. Bo telewizyjna produkcja nie musi być operą mydlaną czy telenowelą, lecz, jak pokazują przykłady zza oceanu - może stać się arcydziełem małego ekranu z misternym scenariuszem, niezłą obsadą i zdjęciami, których nie powstydziłaby się niejedna kinowa produkcja. Przykłady można mnożyć - począwszy od „Prison Break'a", poprzez „Rzym", „Gotowe na wszystko", skończywszy zaś na „Brzyduli Betty".
W Polsce przykłady seriali też można mnożyć. Szkoda, że tylko przykłady. Bo telewizyjnych produkcji, które wciągają, czy choćby - choć trochę interesują jest jak na lekarstwo. Telewidzom zdaje się to nie przeszkadzać. W poniedziałki i wtorki o 20 „M jak miłość" gromadzi przed ekranami telewizorów ponad 10 milionów ludzi. Niewiele gorszym wynikiem mógł poszczycić się serial „Magda M.", który wyniósł na szczyty popularności Joannę Brodzik i Pawła Małaszyńskiego.
Brad Pitt kontra Maciej Zakościelny
Kuba Wesołowski, Joanna Jabłczyńska, bracia Mroczek, wszyscy oni uśmiechają się z okładek kolorowych magazynów, jeżdżą w „Tańcu na lodzie" i pląsają w „Tańcu z gwiazdami". Wydawcy tabloidów postanowili odstawić potyczki słowne Tuska i Kaczyńskiego na boczny tor, gdy dowiedzieli się, że Małgorzata Kożuchowski przestanie być Hanką Mostowiak z „M jak Miłość" i przeprowadzi się do polsatowskiego... „Tylko miłość". Serialowi aktorzy stają się rodzimymi celebrities, ściganymi przez bulwerową prasę i uwielbianymi przez publiczność.
Aktorskiej poprzeczki nie stawia im się zbyt wysoko. Polskie produkcje telewizyjne to tasiemce - kolejną serię kręci się, jeśli poprzednia zgromadziła przed ekranami odpowiednią liczbę widzów. Im nie przeszkadza, że serialowa Magda M., prawniczka o mentalności 12-latki, dzieli życie między zakupy, jedzenie lodów z popcornem i rozpaczanie za Piotrem Korzeckim. Akceptują dialogi przypominające te z podrzędnych Harlquinów, problemy godne uzczniów podstawówki („Czy on się do mnie uśmiechnął?") i zerową wiarygodność serialu.
Bez wielkich ambicji
Na potwierdzenie wystarczy przytoczyć wyniki plebiscytu Telekamery, wyłaniającego najpopularniejsze postaci telewizyjne. Wśród tegorocznych laureatów znaleźli się oczywiście Paweł Małaszyński i Joanna Brodzik, Złotą Telekamerą został zaś nagrodzony serial „M jak miłość".
Dwa tygodnie temu w Los Angeles rozdano nagrody Emmy, odpowiednik rodzimych Telekamer. Wśród wyróżnionych seriali był m.in. debiut producencki Salmy Hayek - „Brzydula Betty"; „Chrirurdzy" i „Rodzina Soprano". „Moda na sukces" żadnej statuetki nie otrzymała.
Kasia Cichopek na obiad
To odwieczne prawo ekonomii - popyt kształtuje podaż. Jeśli polski telewidz nie stanie się bardziej wymagający, rodzime stacje wciąż będą serwować mu codziennie to samo danie - Kasia Cichopek na śniadanie, bracia Mroczek na obiad, Paweł Małaszyńśki na podwieczorek i Kuba Wesołowski na kolację. Polska kultura masowa nie musi się przecież zamykać w rodzinie Mostowiaków, Lubiczów czy problemach zblazowanej Magdy M.
Na razie jednak nic nie zapowiada, że Grażynka przestanie mawiać do swoich dzieci „Umyjcie rączki", nawet jeśli pociechy osiągną pełnoletność, tak jak nie zanosi się, że Brooke przestanie usidlać kolejnych Forresterów. Tasiemce zawsze przyciągały widzów. Czy naprawdę nie ma wśród nich nich takich, którzy obejrzeliby polski serial z ambicjami?
Małgorzata Kaczmar
(malgorzata.kaczmar@dlastudenta.pl)