Elity made in PRL
2006-04-30 00:00:00Kwiecień był miesiącem III Studenckiego Forum Dyskusyjnego, w tym roku pod hasłem TKM - „Tylko Kulturalnie i mądrze". Środowe spotkanie z cyklu TKM odbyło się z udziałem Roberta Mazurka - publicysty Przekoju. Tematem rozważań dziennikarza była kwestia obecnych elit w Polsce. Na początku swojego wywodu Mazurek przedstawił tezę, że ówczesne elity polityczne, kulturalne i zawodowe są zakorzenione w PRLu.
Pierwszy sekretarz
W filmie „Goodbye Lenin" jest scena z parkingowym. Ów jegomość był członkiem partii komunistycznej w Niemczech - pierwszym sekretarzem. Obecnie dorabia do emerytury jako wspomniany parkingowy. Według Mazurka, taki obraz w Polsce jest nierealny. Były pierwszy sekretarz jest u nas - w przeciwieństwie do Niemiec - właścicielem dużego parkingu. Realia polskie przedstawiają nieciekawą stronę sposobów dochodzenia do majątku, sukcesu. Sięgnięcie po władze pozwala na „dorabianie się", dzięki polityce można rozwinąć skrzydła. W Niemczech nastąpił proces dekomunizacji, o którym w Polsce ledwo się słyszy.
PRL jest w każdym
Polskie elity ekonomiczne wywodzą się z PRL. To ludzie, którzy płynnie i sprawnie zmieniali się z polityków w przedsiębiorców. Podobnie elity intelektualne wrośnięte są w realia Demokracji Ludowej. Nawet działacze polityczni, którzy odżegnują się od komunizmu i socjalizmu, tacy jak Tusk czy Kaczyński, ulepieni są z tej samej „ludowej gliny".
„Obecne polskie elity IV RP są głęboko zakorzenione w PRL, bo każdy, kto żył w tamtych czasach, jest naznaczony" - powiedział Mazurek. Ci, którzy szczycą się mianem elit, pochodzą z PRLu i są produktem PRL, niezależnie od tego, jak chcieliby tego uniknąć.
Reprodukcja elit
Kolejna teza red. Mazurka to dziedziczenie elit, a co za tym idzie, ich reprodukcja. Symptomem tego jest zamknięcie się wielu środowisk zawodowych, przekładanie bogactwa rodziców na dzieci. To, co dziedziczy się najlepiej w Polsce, to bieda. Nie będąc członkiem elity, nie można posłać dziecka do dobrej szkoły, pomóc mu w karierze.
Zabij albo giń
Są dwie drogi do wymiany elit. Jedna to rewolucyjna - powystrzelać wszystkich, powiesić. Rozwiązanie skuteczne, acz problematyczne i raczej niemoralne. Druga opcja to powolne zmiany w regulacjach państwowych oraz, co istotniejsze w świadomości ludzi, dokonanie tego tak, by zwiększyć ich aktywność, by mogli wymienić elity. To długi proces wymagający albo długowieczności, albo poświęcenia siebie, oraz wiary, że kolejne pokolenia stworzą prawdziwe elity.
Jakich elit potrzebuje Polska?
To jedno z ostatnich pytań do redaktora. A odpowiedź... „Każdy z nas powinien jej sobie udzielić, bo każdy z nas ma inną wizję" - skomentował Mazurek. Według jego poglądów Polsce potrzeba ludzi łączących w sobie liberalizm z konserwatyzmem. Ludzi, którzy modernizując kraj, robiliby to zgodnie z tradycją. Kończąc, Robert Mazurek dodał, że chciałby, żeby Polska była nudnym krajem europejskim - tak nudnym jak Wielka Brytania.
Bojówkarze...
Spotkanie traktujące o polityce. Nie mogło więc na nim zabraknąć młodzieżówek naszych polskich partii. Młodzi bojówkarze zapewne liczą, że mogą zastąpić obecne elity. Poszukiwali więc odpowiedzi u Pana Redaktora, jak to zrobić. Widocznie sami nie wiedzą, jak zabrać się za tę kwestię. Ciekawi mnie tylko, czy zmiana starych elit na bojówkarzy to nowa jakość czy ciąg dalszy tego, czego doświadczamy w dniu dzisiejszym. Obawiam się, że jest to raczej druga opcja. Członkowie młodych PiS, PO, PD przelewali swoje frustracje na dziennikarza. Starali się zarzucić mu, że nie prowokuje do dyskusji, że nie budzi młodych z zimowego snu. Mazurek skwitował, że propagandy uprawiać nie będzie, że jest publicystą, a nie politykiem. Zastanawiam się, czy naszym młodym pretendentom do foteli parlamentarnych, radnych, itp. zabrakło pary, by działać . Mogliby zając się konkretną działalnością, niekoniecznie polityczną, ale społeczną - jak na razie są tylko politrukami.
Agnieszka Kaniewska (agnieszka.kaniewska@dlastudenta.pl)