Polityka bez ściemy - Naszym zdaniem

Czerwiec 1956 r. - pamiętamy...

2006-06-27 14:37:32

 W czerwcu 1956 roku doszło do zamieszek, których ofiarą padło prawie 60 osób. Komunistyczna władza nie zawahała się wysłać żołnierzy na protestujących poznaniaków. Jaka była natura tych protestów? Czy był to protest wyłącznie wobec pogarszających się warunków socjalnych i ekonomicznych Polaków, czy też może chodziło o coś więcej? Zbliża się 50. rocznica poznańskich zajść, warto więc poświęcić tym wydarzeniom chwilę uwagi.


Historia nigdy nie szczędziła Polsce tragicznych wydarzeń. Od końca XVIII w., gdy Rzeczpospolita padła ofiarą agresji sąsiadów i na 123 lata zniknęła z mapy Europy, walka o wolność i niepodległość stała się przeznaczeniem wielu pokoleń Polaków. Gdy w 1918 r. Polska odzyskała suwerenność, historia znów nie pozwoliła zbyt długo cieszyć się wymarzoną wolnością. Przez nasz kraj przetoczył się okrutny walec II wojny światowej. Polacy w zdecydowanej większości podjęli walkę z niemieckim okupantem i mimo, iż ich walka pomogła ostatecznie pokonać nazistowskich zbrodniarzy, to i tak okazało się, że marzenia o wolnej Polsce znów pozostaną niezrealizowane. Rzeczpospolita dostała się bowiem po wojnie do radzieckiej strefy wpływów.

Co było nietrudne do przewidzenia, życie w państwie socjalistycznym i mroczne uroki stalinowskiego aparatu bezpieczeństwa szybko dały się większości Polaków we znaki. Pogorszyły się znacznie i tak trudne warunki życia robotników, nie został zreformowany system zarządzania gospodarką, zaś związki zawodowe zostały ściśle przyporządkowane partii. Szerzyło się marnotrawstwo dóbr, biurokracja i korupcja osiągnęły niebotyczne rozmiary. Od 1955 roku w społeczeństwie zaczęła narastać nieufność do sprawującej niepodzielnie rządy PZPR.

Sytuację w Polsce kwestionowała też inteligencja. Szczególną rolę odgrywali zwłaszcza członkowie powstałego w październiku 1955 r. Klubu Krzywego Koła. Dyskutowali oni na temat polityki, gospodarki. Rozpatrywali możliwość zastosowania w Polsce wariantu jugosłowiańskiego, czyli szukania własnej drogi do socjalizmu. Jednocześnie kształtowali w społeczeństwie świadomość, że sytuacja w Polsce może wyglądać zupełnie inaczej. 14 lutego miało zaś miejsce przełomowe wydarzenie. Na XX Zjeździe Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego Nikita Chruszczow wygłosił słynny referat pt. „O kulcie jednostki i jego następstwach", w którym rozliczał się z wypaczeniami epoki Stalina i ze skutkami stalinowskiego „kultu jednostki". Choć ów referat był tajny, to jego kopie szybko zaczęły krążyć wśród członków partii komunistycznych bloku sowieckiego. Nie trzeba dodawać, że słowa Chruszczowa zasiały spory intelektualny ferment w krajach socjalistycznych.

To się musiało zdarzyć

Te wszystkie czynniki sprawiły, iż poziom społecznego niezadowolenia w Polsce narastał. Można było się spodziewać, iż narastający gniew znajdzie swoje ujście. I znalazł, w Poznaniu. Pracownicy zakładów Cegielskiego już od jesieni 1955 r. spierali się z władzą. Chodziło o pretensje załogi w sprawie niesłusznie pobieranego przez 3 lata podatku od więcej zarabiających przodowników pracy i pracowników akordowych, co pozbawiło parę tysięcy pracowników ponad 11 mln. zł. Dyrekcja nie była w stanie spełnić postulatów wysuwanych przez załogę, dlatego robotnicy próbowali ułożyć się w tej sprawie z ministerstwem przemysłu i z Komitetem Centralnym PZPR. 26 VI załoga zakładów Cegielskiego wysłała do Warszawy swoją delegację. Liczono, że władza nie zaryzykuje zaogniania sytuacji (w Poznaniu odbywały się w owym czasie Międzynarodowe Targi, do miasta przybyło wielu gości, także z zagranicy). Delegaci powrócili ze stolicy z poczuciem sukcesu, jednak władza szybko sprowadziła ich na ziemię. Przybyły do Poznania minister przemysłu wycofał się z części warszawskich uzgodnień. I choć negocjacje cały czas trwały, to doszły do tego nowe niepokoje - strajki na tle finansowym wybuchły też w innych poznańskich zakładach przemysłowych.

W czwartek, 28 czerwca, na ulice Poznania wyszło 100 tys. manifestantów. Pod sztandarami „Chleba i wolności" domagano się zmniejszenia norm pracy, obniżki cen i zwiększenia zarobków. Początkowo manifestacja przebiegała pokojowo. Gdy jednak w tłumie rozeszła się plotka, jakoby członkowie delegacji, którzy negocjowali z władzą w Warszawie, zostali aresztowani, wybuchła agresja. Manifestanci przejęli więzienie i wypuścili więźniów. Zaatakowano budynki: sądu, prokuratury i Urzędu Bezpieczeństwa. Tłum zdobył broń, demolował gmachy urzędów. Wręcz polowano na funkcjonariuszy UB. Część strajkujących udała się też na dworzec kolejowy, chcąc zablokować ruch pociągów. Do Poznania przyjechał zaniepokojony premier, Józef Cyrankiewicz, oraz sekretarz KC PZPR, Edward Gierek (później stanął on na czele komisji badającej przyczyny zajść). Ok. godziny 11 z gmachu Urzędu Bezpieczeństwa padły pierwsze strzały. Po południu władze skierowały do Poznania regularne jednostki wojskowe, w sile 10 300 żołnierzy i 400 czołgów. Do 29 czerwca w Poznaniu toczyły się walki, których ofiarą padło 57 osób (w tym 48 cywili - m. in. trzynastoletni Romek Strzałkowski i 9 żołnierzy oraz członków służb bezpieczeństwa)... Po spacyfikowaniu miasta, władze przystąpiły do masowych aresztowań, połączonych z maltretowaniem podejrzanych (słusznie lub niesłusznie) o udział w zamieszkach.

Bez czerwca' 56 nie byłoby Solidarności

Nazajutrz po stłumieniu zajść, ówczesny premier RP, Józef Cyrankiewicz, wygłosił swoje - owiane czarną legendą - słowa o tym, jak to „każdemu prowokatorowi czy szaleńcowi, który podniesie rękę na władzę ludową, ta władza w interesie klasy robotniczej i chłopstwa pracującego tą rękę odrąbie." Do ówczesnych rządzących nijak nie mogło dojść, że to nie z inspiracji wrażych imperialistów robotnicy buntują się przeciw robotniczej władzy. Jakżeby bowiem robotnicy mogli podcinać gałąź, na której sami siedzą? Jakżeby mogli występować przeciwko państwu, które przecież jest w istocie rzeczy emanacją ich dążeń?

A jednak. Poznańskie zajścia były pierwszym przypadkiem w komunistycznej Polsce, kiedy władzy komunistycznej powiedziano nie". Zajścia te jednak nie były tylko efektem walki o poprawienie warunków socjalnych czy ekonomicznych. Wtedy to lud przemienił się w Naród.

-Krzyczano: „Chcemy Polski katolickiej, nie bolszewickiej". Domagano się powrotu religii do szkół, śpiewano hymn narodowy, ale też „Rotę", „Boże coś Polskę" i „My chcemy Boga". Skandowano też: „Precz z Rosjanami" czy „Precz z Ruskimi, precz z 17-oma latami niewoli." - pisze Wiesław Władyka w artykule poświęconym wydarzeniom poznańskiego czerwca '56.

Rządzący jednak bali się otwartego mówienia o narodowych akcentach podczas zajść, obawiając się, że nakręcenie spirali patriotycznych emocji może doprowadzić do nieobliczalnych konsekwencji, z wybuchem powstania skierowanego przeciwko komunistom i sowiecką interwencją włącznie.

Wtedy władza zatuszowała narodowy charakter zajść, akcentując jedynie motyw „prowokacji wrogiego ośrodka", czyli USA. Dziś jednak wiemy, iż wydarzenia w Poznaniu były odważnym zrywem, który miał pokazać, iż Polacy nigdy nie boją się walczyć o własne prawa i swobody. Że nie boją się sprzeciwiać, gdy ktoś odbiera im wolność. Że mogą być nawet i Ludem, ale gdy trzeba - stają się Narodem. Dlatego, mając na uwadze zbliżającą się 50 rocznicę zajść w Poznaniu, warto poświęcić chwilę refleksji i podziękować w duchu, że poznaniacy w 1956 r. nie bali się sprzeciwić władzy, służąc tym samym za przykład innym pokoleniom, które równie odważnie rzucały komunistom rękawicę, ostatecznie ich pokonując.

 

Łukasz Maślanka (lukasz.maslanka@dlastudenta.pl)

Bibliografia:
Wiesław Władyka, Lud Narodem, Polityka (25/ 2006)

Komentarze
Redakcja dlaStudenta.pl nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.
Zobacz także
Wybory prezydenckie 2015. Polacy będą głosować dla żartu?
Wybory prezydenckie 2015. Polacy będą głosować dla żartu?

"Spodziewam się, że w czasie wyborów prezydenckich będziemy mieli wiele przypadków głosowania psotnego".

Nowa partia Janusza Korwin-Mikkego ma nazwę. Nie zgadniecie jaką
Nowa partia Janusza Korwin-Mikkego ma nazwę. Nie zgadniecie jaką

Poznaliśmy nazwę nowej partii założonej przez Janusza Korwin-Mikkego.

W niedzielę wybory. Kto wygra w twoim mieście? [OSTATNIE SONDAŻE]
W niedzielę wybory. Kto wygra w twoim mieście? [OSTATNIE SONDAŻE]

„Gazeta Wyborcza” opublikowała ostatni przedwyborczy sondaż. Jak się okazuje, faworytami w wyścigu o tytuł prezydenta miasta są dotychczasowi gospodarze.

Ostatnio dodane
Wybory prezydenckie 2015. Polacy będą głosować dla żartu?
Wybory prezydenckie 2015. Polacy będą głosować dla żartu?

"Spodziewam się, że w czasie wyborów prezydenckich będziemy mieli wiele przypadków głosowania psotnego".

Nowa partia Janusza Korwin-Mikkego ma nazwę. Nie zgadniecie jaką
Nowa partia Janusza Korwin-Mikkego ma nazwę. Nie zgadniecie jaką

Poznaliśmy nazwę nowej partii założonej przez Janusza Korwin-Mikkego.

Popularne
20 miejsc, które musisz zobaczyć, zanim umrzesz
20 miejsc, które musisz zobaczyć, zanim umrzesz

Zobaczcie najpiękniejsze miejsca na świecie, do których pojedziecie, jak już będziecie mieli mnóstwo szmalu!

Brak zdjęcia
Cyganie, jacy są, każdy wie

Każde dziecko wie, że Cyganie nie mają swojego państwa, na tym jednak zazwyczaj nasza wiedza się kończy.

Nie-muzułmańskie kobiety muzułmanów
Nie-muzułmańskie kobiety muzułmanów

Czy związek nie-muzułmanki z muzułmaninem ma prawo bytu? Czy wystarczy, iż obie ze stron włożą w ten związek nie tylko uczucia, dobre chęci, ale obustronny szacunek do siebie nawzajem, jak i do tradycji, religii i swoich rodzin, otwarty umysł, gruntowną wiedzę?