Sen: wśród obcych
2006-04-26 00:00:00
Jestem członkiem załogi Star Treka. Mamy misję – uratować statek. Widzę, jak kołysze się na morzu, unoszą go fale; czuję, że kiedyś będzie mój. Dlatego zależy mi na jego ocaleniu znacznie bardziej niż reszcie załogi. Być może kiedyś otrzymam statek w spadku. I choć teraz brzmi to dziwacznie, w tym śnie ta myśl ma swój głęboki sens i jest moją tajemnicą. Ocalić i dostać go w prezencie – oto moje największe marzenie. Unoszę się wraz z nim, przemierzam jak duch jego korytarze. W tajemnicy przed resztą układam plan odbicia go kosmitom, bo to do nich należy statek. To oni zdobyli go wcześniej. I oto widzę Janeway – wraz z innym porucznikiem wpatruje się w coś na kształt robota kuchennego. Wiem, że to podstęp – tajny przekaźnik kosmitów. Próbuję ich ostrzec. Rzucam się w ich stronę, chcę krzyknąć, ale nikt mnie nie słyszy. Sama nie słyszę własnego krzyku. W końcu jest już za późno – Janeway wprawia robota w ruch. Wiem, że teraz można już tylko wypatrywać kosmitów. Wraz z ich przybyciem pojawia się przeczucie, może raczej świadomość, że to ja zostanę wybrana z naszej trójki. To ja zostanę POSTRZELONA i UŚPIONA. Właśnie to przekonanie pozbawia mnie sił do ucieczki. Biegnę tuż obok Janeway i porucznika, ale już przegrana i pogodzona z własną klęską. Leniwa i senna. W końcu jeden z pocisków dosięga mnie. Moje ciało staje się ciężkie i bezwładne, przechodzę w inną rzeczywistość. W jednej chwili ustaje strzelanina, jakiś kosmita podaje mnie jak wór mąki innej kosmitce, która umieszcza nade mną tabliczkę z napisem NA ZAWSZE UŚPIONA. Dopiero teraz spostrzegam, że nie mam już ciała. Dwa punkty świetlne i tabliczka – oto, czym teraz jestem. Unoszę się jak balon wypełniony helem, przyklejam i odklejam od ścian spotykając po drodze tłum UŚPIONYCH NA ZAWSZE. Z ulgą zauważam, że kosmici popełnili błąd – nie uśpili mnie do końca. ZOSTAŁA MI JESZCZE RESZTKA ŚWIADOMOŚCI. Odkrycie to jest jednocześnie powodem do radości i początkiem gry, którą z nimi prowadzę. To także początek paraliżującego strachu – jeden mój błąd i stracę ten skrawek byłej tożsamości. Unoszę się i opadam, ocieram się o ściany, jestem wszędzie i nigdzie jednocześnie. Boję się ściągnąć na siebie spojrzenie któregoś z kosmitów, ci jednak są zajęci – pertraktują z Janeway. PROSZĘ NATYCHMIAST WYPUŚCIĆ NASZĄ PORUCZNIK, złości się kapitan. Kosmitka odmawia jednak, czyni to bez żadnych emocji. CHYBA, ŻE WASZA PORUCZNIK ZAJMIE SIĘ FIZYKĄ JĄDROWĄ – stwierdza w końcu niechętnie, nawet nie patrząc w moją stronę. Czuję jak rośnie we mnie bierny opór. Tylko nie fizyką jądrową – myślę – wolę już zostać na zawsze uśpiona. Coś każe mi opaść i stanąć obok nich. Czy mogę wyjść to toalety? – pytam sennie jakąś postać w kombinezonie. Kosmitka wyraża zgodę i wypuszcza mnie ze statku. WY ŚMIERTELNICY STRASZNIE BRUDZICIE – rzuca za mną i otwiera mi drzwi. Teraz jestem znowu na ziemi, ktoś rozpoznaje mnie, chce mnie dotknąć. Ale ja nie jestem już człowiekiem, nie mam ciała i pluję szampanem. Ludzie zamieniają się w trupy, jestem świadkiem ich strasznej metamorfozy. Każdy z nich usiłuje teraz przywitać się ze mną, dotknąć mnie i zatrzymać w swoim świecie. Uciekam z wrzaskiem, krzyczę, by zostawili mnie w spokoju. I oto znów jestem na pokładzie statku. Widzę panie w wieczorowych kostiumach, elegancko ubranych mężczyzn. Ani śladu po kosmitach, Janeway i poruczniku. Gdzieś w środku czuję jednak, że zostałam oszukana. Że ich wspaniale twarze są tylko złudzeniem, które ma na celu ułatwienie mi pobytu wśród obcych. Podchodzi do mnie niewiarygodnie piękna kobieta. Jej głos jest znajomy – to głos kosmitki. Nie otwierając ust, przemawia do mnie najłagodniej, jak tylko potrafi: JESTEŚMY NAJPIĘKNIEJSZYMI LUDŹMI, JAKICH KIEDYKOLWIEK WIDZIAŁAŚ I JAKICH ZOBACZYSZ. Wiem, że ma rację. Jej słowa stają się moimi myślami, wypełniają we mnie pustą przestrzeń. Madame Chaos (madame.chaos@dlastudenta.pl) |