Nasze komentarze - Naszym zdaniem

Moda na depresję

2005-12-17 00:00:00

„Matko, ale mam depresje…’
„Deprecha totalna, no…”
„Z taka depresją jak moja, to nie wiem czy by ktoś wytrzymał”
Ile już razy słyszałam to zdanie od wszystkich praktycznie znajomych? Ile razy sama je tak sobie lekko wypowiedziałam?
A Wy? Chwila na rachunek sumienia.


Mam wrażenie, że w naszym pokoleniu depresja stała się zwyczajnie modna. Tak jak w Romantyzmie Weltschmertz.. Ból istnienia znów wraca na top.  Podobno każdy geniusz naszych czasów nie mógł, bądź nie może się odnaleźć w tej okropnej rzeczywistości, która zabija talent i ducha ...(Cobain choćby) 
Bla bla bla, że tak powiem…  Wokół mnie zaroiło się nagle od osób „totalnie pogrążonych w koszmarnej depresji”.

Przykład pierwszy. Siedemnastoletnia kuzynka, dziewczę zazwyczaj wesołe i nastawione do świata bardzo optymistycznie, nagle chodzi z nosem na kwintę, rzuca powłóczyste spojrzenia ofiary losu i domaga się współczucia a także wielogodzinnego wysłuchiwania jej narzekań na to jaki świat jest wstrętny, wygłaszanych stłumionym, schrypniętym szeptem. Głos ów ma oczywiście wyrażać jej ból egzystencjonalny… 
A co jest powodem?  Stworzonko ma konflikt (typowo podręcznikowy oczywiście, wszystko musi być odpowiednio usankcjonowane) z matką, która to (podła, według wspomnianej siedemnastolatki), nie pozwala jej się realizować.
Ów brak przyzwolenia wyraża się w braku zgody na przesiadywanie w dość podejrzanym dla matki towarzystwie, w oparach dymu, niekoniecznie papierosowego, a także w zabranianiu wyjazdów z owym towarzystwem „w plener” jak to stwierdziła kuzynka.  Właściwie nie dziwię się szanownej mamie kuzynki.
Obawa o bezpieczeństwo dziecka jest normalna. Matka dziewczęcia nie zna tego podejrzanego według niej towarzystwa i raczej nie pozna, bo dziewczę, o którym mowa nie ma zamiaru przedstawić jej swych przyjaciół.
„Nie zrozumie ich podejścia do życia, jest zbyt ograniczona”. I z tego powodu właśnie dziewczyna wpadła w „depresję”.

Przykład drugi. Znajomy mój z pewnego dużego miasta w Polsce, z dobrej rodziny (jak to ładnie brzmi w naszych czasach.. i dziwnie w ustach kogoś z mojego pokolenia..). Studiuje w renomowanej prywatnej uczelni, rodzice kupili mu mieszkanie, utrzymują go. Powiedzmy, że to standard, jeśli idzie o  dzieci dość zamożnych rodzin.
Od pewnego czasu jestem jednak zmuszona wysłuchiwać marudzenia znajomego, o tym jak to ciężko mu w życiu.
No tak. Straszne to jest, kiedy rzeczywistość w jakiej żyjemy nie pozwala nam na realizację planów i marzeń lub kiedy zbyt ambitni znajomi zmuszają do uczestnictwa w wyścigu szczurów.
Takie było moje założenie, co do powodów owego załamania.  Okazało się, że jestem w błędzie. Temu panu najbardziej przeszkadza w tym koszmarnym świecie to, że nie ma wystarczająco pieniędzy, żeby żyć „tak naprawdę”, jak to określił. Na prośbę o zdefiniowanie tego „naprawdę” odparł: „No wiesz, imprezki, jakieś autko lepsze, to imponuje”  
No tak, faktycznie musi mu być ciężko z własnym mieszkaniem, zapewnionym bytem. Prawdopodobnie nie za bardzo zdaje sobie sprawę z istnienia ludzi, którzy muszą się na studiach utrzymać za 200 zł miesięcznie, bo ich rodziców nie stać na nic więcej.. Ale bujając w górnych warstwach stratosfery rzadko się spogląda na ziemię…

Mogłabym przytoczyć tu jeszcze kilka przykładów takich przypadków jak wspomniana dwójka. Dlaczego o nich piszę? Dlatego, że denerwuje mnie moda na depresję. A nawet więcej niż denerwuje, ale nie będę używać słów nieparlamentarnych chociaż same cisną mi się na usta.  No wybaczcie!! Zastanawia mnie czy ktokolwiek z tych pogrążonych w „depresji” ludzi spotkał kiedyś choć jedną osobę naprawdę chorą na depresję?
Ja spotkałam. Niejednokrotnie. I chcę jasno dać do zrozumienia wszystkim, którym wydaje się, że to taka modna choroba. To koszmar. Po prostu. Nie mam żadnych podstaw, by pisać tu jak czuje się osoba chora.
Wiem jednak, że jeśli taki człowiek potrafi cały dzień, ba tydzień albo dłużej nie jeść, nie spać, nie myć się, nie odzywać.
To musi być coś nie tak. Depresja to nie jest wieczne narzekanie, na to jak źle się żyje. W takiej sytuacji człowiek raczej zamyka się w sobie, odcina od świata, od ludzi. I to jest najgorsze. Dlatego, że wtedy nie wiadomo co robić.
Oczywiście, można nakłonić kogoś chorego do wizyty u lekarza, można próbować…
Ale ci ludzie, których ja spotkałam nie chcieli lekarzy, nie chcieli „faszerowania prochami”- jak sami to określali. Chcieli tylko, żeby wszyscy, dosłownie wszyscy, dali im święty spokój.  I wtedy naprawdę niewiele można zdziałać będąc na statusie „zaledwie” znajomego, koleżanki, przyjaciółki.

Już przestałam się wściekać, kiedy kolejny raz słyszę o czyjejś „depresji”. Przyznaję, zdarzało mi się reagować prawie furią na takie wyznania, poparte długim wymienianiem tych strasznych przyczyn. Teraz tylko uśmiecham się z politowaniem i milczę, by nie powiedzieć za dużo. I nauczyłam się nie diagnozować u siebie depresji przy każdym spadku nastroju. Dlatego, że wiem jak ona naprawdę wygląda.
Zastanów się zanim powiesz komuś jaką to masz straszną depresję ostatnio.

Marta Mielczarek
(
marta.mielczarek@dlastudenta.pl)

Komentarze
Redakcja dlaStudenta.pl nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.
Zobacz także
Komunistyczne pomniki mają się w Polsce dobrze
Komunistyczne pomniki mają się w Polsce dobrze

Czy niszczenie paskudnych reliktów przeszłości zasługuje na miano przestępstwa?

Max, nie daj się
Max, nie daj się

Mariusz Max Kolonko znienawidzony przez media głównego nurtu, bo skłania ludzi do myślenia.

Naród idiocieje na potęgę
Naród idiocieje na potęgę

Już wkrótce nazwisko Wołodyjowskiego poznamy z pieśni na meczach siatkówki, a Soplicę skojarzymy tylko z nazwą wódki.

Polecamy
Ostatnio dodane
Komunistyczne pomniki mają się w Polsce dobrze
Komunistyczne pomniki mają się w Polsce dobrze

Czy niszczenie paskudnych reliktów przeszłości zasługuje na miano przestępstwa?

Max, nie daj się
Max, nie daj się

Mariusz Max Kolonko znienawidzony przez media głównego nurtu, bo skłania ludzi do myślenia.