| |
Nie da się ukryć, że jesień to bardzo wyjątkowa pora roku – Pora Wyborów. Zwykle w tym kwartale wybieramy ciepłe płaszcze i kurtki; wybieramy się na ostatnie przed zimą długie spacery, na wypady do lasu w nadziei na znalezienie jakiegoś grzyba i wreszcie po beztrosce wakacji wybieramy się na uczelnię. Ech… jesień.
Tym razem jednak do tej listy wypadło nam także dorzucić wybory prezydenckie i parlamentarne. Te drugie mamy już za sobą, dlatego postanowiłam pokusić się o krótką refleksję z nimi związaną. Muszę przyznać, że pod wieloma względami były to bardzo wyjątkowe wybory: piękna pogoda, słońce, słupek rtęci powyżej dwudziestu stopni, masa ludzi na ulicach i tylko lokale wyborcze jakoś tak świeciły pustkami. W dniu wyborów nie czułam się najlepiej. Walczyłam właśnie ze zmasowanym atakiem wirusów, które upodobały sobie moje zatoki, nos i gardło. Powiem szczerze, nie było lekko. Nie mniej jednak okutałam się szczelnie ciepłym swetrem, zażyłam dwie polopiryny plus witaminę C (tę ostatnią tak dla pewności) i wyruszyłam na wybory. Kiedy dotarłam na miejsce, okazało się, że poza mną parlamentarzystów postanowiły wybierać jedynie dwie panie, które, jeśli można tak powiedzieć, jesień życia miały już za sobą. Nie zraziłam się jednak. Dostałam karty do głosowania. Następnie rzewnie zapłakałam nad losem drzew, które wycięto, bym mogła spełnić swój obywatelski obowiązek i na wielkiej jak ścienna mapa płachcie (kto głosował, ten wie, o czym mówię) postawić maleńki krzyżyk. Oddałam głos i wróciłam do domu, zadowolona, że udało mi się znaleźć w tej grupie wybrańców, która przynajmniej będzie miała pełne prawo do tego, by za kilka miesięcy utyskiwać na polityków i nowy rząd. Dzień później siedząc w pociągu, który podwoził moje wycieńczone katarem ciało do Wrocławia, usłyszałam rozmowę:
Mężczyzna 1: Heniek, a dlaczego ty właściwie głosowałeś? Masz za dużo wolnego czasu, czy co? Mężczyzna 2 (dalej zwany Heńkiem): No, bo to jest trochę tak, jak w tym kawale o psie… Mężczyzna 1: W jakim kawale? Heniek: Wiesz, dlaczego pies liże się po d…? Mężczyzna 1: ??? Heniek: Bo może. I ja z tego samego powodu chodzę na wybory.
W myślach pogratulowałam panu Heńkowi niezwykle dobitnej, choć mało finezyjnej interpretacji naszych praw obywatelskich. Wtedy postanowiłam, że na wybory prezydenckie z pewnością też się wybiorę. Dlaczego? Bo jak ten nieszczęsny pies po prostu mogę…
Monika Szafrańska (nika@dlastudenta.pl)
P.S. W powyższym tekście czasownik „wybierać” i wyrazy mu pokrewne pojawiły się 15 razy. Nie jest to wyraz nieuctwa autorki, ale świadomy zabieg stylistyczny.
|