Hartman: Baranem wchodzisz, baranem wychodzisz
2013-05-08 08:31:04Prof. Jan Hartman w najnowszym wydaniu "Polityki" pisze o roli wykładowcy na studiach. I nie są to miłe słowa.
Filozof podkreśla, że współcześni studenci wcale nie są gorsi. „Myślących i wykształconych studentów nie ubyło. Tylko że występują w rozproszeniu, ukryci w tłumie wlewającym się z ulicy. Wprawdzie i dawniej bywało, że prości ludzie masowo szli na studia. Ale wtedy kazało im się czytać 50 stron dziennie i robiło ze dwa porządne egzaminy. Dziś tego nie ma. Baranem wchodzisz, baranem wychodzisz. Żadna siła tego nie zmieni, bo student nasz pan" – pisze w felietonie.
Najwięcej gorzkich słów pada pod adresem wykładowców. „(...)grzechem śmiertelnym jest prostytucja akademicka polegająca na ordynarnym frymarczeniu oświeceniową i XIX-wieczną umysłowością inteligencką" – uważa profesor. „Opowiadasz o 'słabym kapitale społecznym' grupie 'studentów politologii' w Gorzowie, którzy nie czytają żadnych gazet, nie mówiąc już o książkach? Mówisz o stratyfikacji społecznej 'studentom socjologii' w Grójcu, którzy już na pierwszy rzut oka nie są podmiotem, lecz przedmiotem socjologicznego namysłu? A może coś o problemie bezzałożeniowości do 'studentów filozofii' w Koszalinie, którzy myśleli, że przyszli studiować sens życia? Jeśli tak, to jesteś profestytutką. Kalasz inteligencję jak miłość, dajesz zaliczenia jak nie powiem co i bierzesz stówkę z hakiem za godzinę" – tłumaczy
Hartman dodaje, że sam był „profestytutką”. Później się nawrócił. Zamiast "robić z siebie idiotę", teraz "wciela się w rolę nauczyciela gimnazjalnego. I znowu gra muzyka!" – podsumowuje.
MAS/”Polityka”
Fot. Marcin Jurek