Gdy nauczyciel ma romans z uczniem...
2010-08-25 11:57:04W marcu w Polsce wybuchł skandal. W Zespole Szkól Ponadgimnazjalnych w Wągrowcu nauczycielka miała romans ze swoim uczniem. Nawet w szkole nie hamowali się ze swoimi czułościami. Przyjeżdżali razem na lekcje, ona usprawiedliwiała jego nieobecności. Skończyło się naganą dla nauczycielki, która złamała wszelkie zasady etyczne i ułatwiała swojemu partnerowi naukę w szkolę. Ale czy w przypadku w którym nauczyciel będący w związku ze swoim uczniem pozostaje obiektywny, nie obnosi się ze swoim uczuciem w szkole też można mówić o złamaniu zasad etyki zawodowej?
Moim zdaniem nie, jednak wielu ludzi i środowisko nauczycielskie bardzo podzieliło się w tej kwestii. Część uważa, że jeżeli uczeń jest pełnoletni to nie ma żadnego problemu, serce nie sługa. Byle tylko nauczyciel był w stanie obiektywnie podchodzić do takiego ucznia, co często jest bardzo ciężkie, trudno jest „postawić złą ocenę komuś kogo się kocha”.
Sami uczniowie postanowili wypowiedzieć się w tej kwestii:
„Kino i telewizja zalewają nas obrazem miłości w różnej postaci. Wtedy ją wszyscy akceptujemy, mówimy: Kochają się, to najważniejsze, ich sprawa, nikt się nie powinien wtrącać. A prawda jest taka, że wszyscy jesteśmy hipokrytami i na mówieniu się kończy. Z reguły w rzeczywistości zamieniamy te piękne słowa na zupełnie inne: „Ja pie....e! To jest nie do pomyślenia! Uczeń? Nauczyciel!? Razem? Pewnie dawał/dawała mu za to oceny. Zboczeńcy!” /Tomek, uczeń LO, lat 17/
„Jeżeli nie całują się na każdym kroku w szkole zachowują się normalnie, a nauczyciel pozostaje uczciwy to co w tym złego? To piękne kogoś kochać!” /Agnieszka, uczennica LO, lat 18/
Są i tacy, którzy bardzo krytycznie podchodzą do związków między nauczycielem a uczniem. Traktują je jako coś złego, które nie może mieć miejsca. Te prawdziwe, silne związki między nauczycielem a uczniem padają ofiarą systemu, który patrzy na nie przez pryzmat wydarzeń podobnych do tych z Wągrowca. System nie stara się zrozumieć, woli niszczyć.
Przykładem może być nauczycielka z wrocławskiego liceum, która żyła w związku ze swoim uczniem.
Małgorzata, nauczyciel: - Kochaliśmy się, bardzo. Wszystko zaczęło się kiedy on był w klasie maturalnej. Miał już 18 lat. Chciałam być uczciwa. Poinformowałam Dyrektora o naszym związku. Poprosiłam o przeniesienie mnie do innej klasy. Nie chciałam go uczyć, żeby uniknąć oskarżeń. Poczekalibyśmy do końca roku. Niestety nie udało się. Rozmowę, która miała pozostać między mną a Panią Dyrektor poznało całe grono pedagogiczne, rodzice a nawet uczniowie! Rodzice rozpętali piekło. Pani Dyrektor podjęła decyzję o likwidacji jednego etatu, dziwnym trafem padło na mnie. Ja już nie uczę a Piotr nie wytrzymał psychicznie. Przeprowadził się – opowiada.
Zwróciłem się do Związku Nauczycielstwa Polskiego z prośbą o opinię w tej kwestii. Magdalena Kaszulanis, rzecznik prasowy ZNP: - Kwestia związków pomiędzy pełnoletnimi uczniami/uczennicami a ich nauczycielami/nauczycielkami nie jest ustawowo regulowana w żadnym akcie prawnym dotyczącym oświaty i jej pracowników. Natomiast ZNP w przygotowywanym Kodeksie etyki zawodowej nauczycieli (ma być gotowy w listopadzie 2010 r.) przewiduje część nt. norm regulujących relacje nauczycieli i nauczycielek z uczniami i uczennicami oraz część odnoszącą się do ich zawodu, w których będzie mowa m.in. o tym, że „nauczyciele zarówno w szkole, jaki i poza szkołą, powinni przestrzegać norm obyczajowych” oraz „powinni unikać sytuacji obyczajowych, w których godność nauczycieli oraz godność zawodu mogą zostać narażone na szwank”.
Najwyraźniej nic się nie zmieni dopóki nie zaczniemy akceptować takich związków, a normy obyczajowe ciągle będą niszczyć w ludziach to co najpiękniejsze: miłość. Pocieszać może fakt, że są tacy którzy się nie poddają i mimo wielu przeciwności udaje im się tworzyć szczęśliwy, pełen miłości związek
Łukasz Bugajski
(lukasz.bugajski@dlastudenta.pl)