Detektyw potrzebny od zaraz!
2006-06-12 17:26:35Z czym kojarzy się detektyw? Zapewne w pierwszej kolejności przychodzi na myśl sympatyczny, wąsaty pan w płaszczu i w staroświeckim kapeluszu, który, zaopatrzony w notes i szkło powiększające, rozwiązuje zagadkę kolejnego tajemniczego morderstwa. Ten pocieszny stereotyp, znany z kryminałów Agathy Christie, uległ dziś modyfikacji. Współcześni detektywi nie tylko dysponują najnowszymi zdobyczami techniki. Prowadzą też sprawy, o których poczciwym Sherlockowi Holmesowi czy Herkulesowi Poirot nawet by się nie śniło.
Dziś sprawami zabójstw zajmują się najczęściej wyłącznie policja i służby państwowe. Prywatne agencje detektywistyczne, których jest nie tylko w Polsce, lecz na całym świecie coraz więcej, otrzymują szeroki wachlarz różnorodnych zleceń, poczynając od poszukiwania zaginionych osób i mienia, a kończąc na badaniu wierności małżeńskiej. Czasami detektywom trafiają się zlecenia dość niestandardowe. Do wszystkich podchodzą z takim samym zaangażowaniem, gdyż często nawet z pozoru błaha sprawa może w dużej mierze zaważyć na czyimś życiu.
Droga do detektywa
Kto i w jaki sposób może w ogóle zostać detektywem? Na pierwszy rzut oka nie wydaje się to takie trudne. W przypadku Polski, o ten tytuł może ubiegać się osoba, która ukończyła 21 lat, posiada obywatelstwo polskie lub innego państwa Unii Europejskiej, mówi biegle po polsku i ma wykształcenie co najmniej średnie, ważne jest też posiadanie pełnej zdolności do czynności prawnych. Warunki te są szczegółowo opisane w przyjętej kilka lat temu ustawie o usługach detektywistycznych. Teoretycznie doświadczenie w kryminalistyce nie jest konieczne, jednak w praktyce osoby, które pracowały np. w policji, mają większe szanse na uzyskanie miana detektywa. Wiadomo też, że podczas pracy w tym zawodzie poprzednie doświadczenia mogą się okazać bardzo przydatne. Nic dziwnego więc, że wielu policjantów decyduje się na taką małą zmianę branży.
Osoby, które spełniają wszystkie konieczne warunki, mogą ubiegać się o uzyskanie licencji detektywistycznej. Aby ją zdobyć, trzeba zdać specjalny egzamin przed komisją wyznaczoną przez ministra spraw wewnętrznych i administracji oraz ministra oświaty i wychowania. Tylko ci, którzy uzyskają pozytywną opinię, otrzymują licencję i od tej pory mogą pracować w nowym zawodzie. Jak widać, droga do zdobycia tytułu detektywa wcale nie jest taka prosta, jak mogłoby się to początkowo wydawać. W Polsce licencję detektywistyczną posiada zaledwie ok. 300 osób, z czego mniej więcej 200 jest aktywnych zawodowo. Agencje umiejscowione są przede wszystkim w dużych miastach. Jednak bez względu na lokalizację, wszyscy pracownicy mają jedną wspólną cechę – nie narzekają na brak wolnego czasu. Z ich usług korzysta coraz więcej osób.
Od kilku lat rosnącą popularnością cieszą się sprawy polegające na badaniu lojalności partnera i ewentualnym gromadzeniu materiału dowodowego na przyszły rozwód. No cóż... W świecie, w którym na dwa zawarte małżeństwa przypada jeden rozwód, tego typu usługi najwyraźniej trafiły na podatny grunt.
Niewierni na celowniku
Aneta w grudniu skończy 33 lata, pracuje na kierowniczym stanowisku w jednym z dużych banków. Jest ładna, a do tego inteligentna i zwyczajnie sympatyczna. Aż trudno uwierzyć, że ktoś mógł regularnie zdradzać tak atrakcyjną kobietę. A jednak. Ona sama, po czterech latach udanego małżeństwa, zaczęła podejrzewać, że Piotr, jej mąż, nie do końca dochowuje jej wierności. Jako typowy umysł ścisły, wolała nie opierać tych przypuszczeń wyłącznie na kobiecej intuicji, a że nieźle zarabia, zdecydowała się wynająć prywatnego detektywa. Wyniki śledztwa nie pozostawiły cienia wątpliwości – Piotrek spotykał się z 23-letnią studentką. Detektyw zrobiła zdjęcia pary w restauracji i podczas romantycznego spaceru. Aneta wpadła w furię. Poleciła detektywowi, aby „poszedł na całość”. Pozwoliła mu na sfotografowanie kochanków w bardziej intymnej sytuacji, a w ubraniach męża zamontowała kilka malutkich podsłuchów, czyli „pluskw”. Chciała mieć stuprocentową pewność co do jego zamiarów.
Usługi detektywistyczne dotyczące badania lojalności partnera pojawiły się na rynku stosunkowo niedawno, ale zapotrzebowanie na nie okazało się ogromne. Detektyw Jan Marek Kubus, właściciel łódzkiej agencji detektywistycznej „Tracker”, przyznaje, że jego najczęstszymi klientami są osoby, które potrzebują pomocy w kwestiach zdrad – zarówno tych rzeczywistych, jak i tylko domniemanych. Detektyw gromadzi materiały potrzebne dla sprawy rozwodowej lub mające na celu wyłącznie sprawdzenie wierności partnera, może też ustalić personalia i określić miejsce pobytu osoby, z którą spotyka się partner klientki lub klienta. Do wielu agencji zgłaszają się też kochanki, które pragną upewnić się, czy ich żonaci mężczyźni na pewno traktują ten związek poważnie i czy planują rozwód z dotychczasowymi żonami.
Generalnie kobiety stanowią nieco większy procent klientów zgłaszających się do agencji w sprawach rozwodowych. I podobno, jak twierdzą niektórzy detektywi, są bardziej zdecydowane, bezwzględne, a czasami, mówiąc wprost – po prostu wredne. Częściej niż mężczyźni domagają się robienia partnerowi kompromitujących zdjęć, chociaż sądowi zwykle wystarczą łagodniejsze dowody do orzeczenia rozwodu. Nie mają też skrupułów w montowaniu podsłuchów i minikamer, ale dzięki temu... często wygrywają. Wynajęty przez Anetę detektyw doszedł nawet do tego, że Piotr zakochał się w młodziutkiej studentce, bo ta wyrażała chęć posiadania z nim ...dziecka! No tak, zajęta robieniem kariery żona póki co nie planowała potomka. „Zupełnie jak Brad Pitt i Jennifer Aniston!” – żartuje dziś Aneta, chociaż wtedy nie było jej do śmiechu. Ale, dzięki materiałowi zgromadzonemu przez detektywa, proces rozwodowy przebiegł szybko. Aneta nie ukrywa, że jego pomoc okazała się na wagę złota. „Gdyby nie on, pewnie do dziś żyłabym w kłamstwie” – twierdzi, i dodaje: „Na pewno nie można powiedzieć, że dla detektywów sprawy rozwodowe to zlecenia niższej rangi. Być może nie wiążą się z narażeniem niczyjego życia lub zdrowia, ale czasami zdjęcie majtek kochanki męża może wpłynąć na czyjeś życie w nie mniejszym stopniu, niż odnalezienie zaginionej osoby.”
Ktokolwiek widział...
Pewnie w tych słowach jest sporo prawdy. Jednak poszukiwania zaginionych osób to dla agencji detektywistycznych jedne z najpoważniejszych i najczęściej powtarzających się zleceń. W przepadku czyjegoś zniknięcia sprawę traktuje się jako zlecenie najwyższej wagi. Codziennie w Polsce ktoś przepada bez wieści. Często zaginięcia dotyczą młodych ludzi i zdarzają się sytuacje, kiedy to po przeprowadzeniu śledztwa okazuje się, że... tak naprawdę wcale nie chcieli być odnalezieni. W tym wypadku decyduje wiek poszukiwanej osoby. Niepełnoletnią można doprowadzić do domu wbrew jej woli, lecz jeśli ma skończone 18 lat, nikt nie ma prawa zmusić jej do powrotu. W takich przypadkach detektyw może co najwyżej przekazać martwiącej się rodzinie dane o miejscu pobytu odnalezionej osoby. Pani Monika Chmielnicka, rzecznik prasowy w Biurze Doradczym „Rutkowski”, pamięta sytuację, kiedy rodzina 30-letniej kobiety zgłosiła jej zaginięcie. Poszukiwana zabrała ze sobą tylko dokumenty i to, co miała pod ręką, po czym wyszła z domu i po prostu zniknęła. Nie pozostawiła żadnego listu ani innej wskazówki mogącej ujawnić miejsce jej pobytu. Detektywom udało się do niej dotrzeć. Okazało się, że kobieta miała głęboką depresję, opuściła dom z własnej woli, chciała przestać istnieć dla świata. Chociaż teoretycznie nikt nie mógł zmusić jej do powrotu, udało się namówić ją na specjalistyczne leczenie. Do agencji zgłaszają się również rodziny osób, które wyjechały do pracy na Zachodzie, gdzie poznały smak „lepszego życia” i po prostu nie chcą wracać do szarej, polskiej rzeczywistości.
Niestety, wciąż przeważają zaginięcia osób, które z pewnością nie chciałyby zniknąć dobrowolnie. Na ogół nie zabierają one żadnych rzeczy z domu, po prostu w jednej chwili słuch po nich ginie. W takich sytuacjach detektywi zwykle sięgają po ostateczne środki. Tego typu zniknięcia wiążą się często z uprowadzeniami. Młode dziewczyny czasami udaje się odnaleźć w domach publicznych, często za granicą. Biuro „Rutkowski” prowadziło wiele spraw dotyczących uprowadzeń dzieci. Bardzo dramatyczne są sytuacje, kiedy do detektywów zgłaszają się kobiety, żony obcokrajowców. Proszą o odnalezienie ich dzieci, które mąż, często pochodzenia arabskiego, pewnego dnia po prostu zabrał z domu i zawiózł gdzieś do swojej ojczyzny. Przypadki te są zresztą nieraz nagłośnione w mediach. Sprawy uprowadzeń wymagają szczególnej precyzji, delikatności i szybkiego działania.
Agencje detektywistyczne realizują też zlecenia dotyczące zaginięcia mienia. W tym wypadku najczęściej chodzi o zaginione samochody, kosztowności, cenne eksponaty kultury i sztuki. Większość z nich zajmuje się też poszukiwaniem w firmach ukrytych podsłuchów. Podobno czasami może dojść do dość ciekawej sytuacji, kiedy jedna agencja zakłada „pluskwy”, a druga je zdejmuje. Zakres działania jest naprawdę szeroki, detektyw Kubus na przykład zajmował się niedawno sprawą pozorowania przez grupę osób kradzieży samochodów, których właściciele chcieli w ten sposób wyłudzić odszkodowania.
Detektyw a policja
Zdecydowana większość akcji przebiega z pomocą policji. Bardzo istotnym elementem pracy detektywa jest utrzymywanie z nią dobrych stosunków. To praktycznie jeden z warunków prawidłowego funkcjonowania agencji. Detektyw Kubus: „Dobra współpraca z policją to podstawa i obowiązek wynikający z ustawy. Jako były pracownik, nie wyobrażam sobie, że, w przypadku nabycia w trakcie czynności służbowych wiedzy o przestępstwie, mógłbym nie powiadomić policji i nie współpracować z nią. Zlecenia, z którego wynikałoby, że jest niezgodne z prawem, po prostu bym nie przyjął. Dlatego też moja współpraca z policją układa się dobrze.” Pani Chmielnicka wyjaśnia, że klient, zanim zgłosi się do biura detektywistycznego, powinien wcześniej złożyć na policji stosowne zeznanie, gdyż działania tych dwóch służb są ze sobą wzajemnie powiązane. W przypadku bardziej delikatnych spraw, jak na przykład szantaż, kiedy jawna współpraca z policją nie wchodzi w grę, zostaje ona postawiona w stan gotowości, lecz jej obecność jest niezauważalna. Jak widać, znane z telewizji żądanie klientów agencji detektywistycznych – „Tylko żadnej policji!” – raczej niewiele ma wspólnego z rzeczywistością.
Na szklanym ekranie
No właśnie, telewizja. Ostatnio detektywi stali się dla niej dość wdzięcznym tematem. Na szklanym ekranie jeżdżą drogimi samochodami, wynajmują mieszkania, zatrzymują się w dobrych hotelach, posługują się najwyższej klasy sprzętem i zawsze udaje im się pozyskać każdą informację. Jak to się ma do pracy detektywów w rzeczywistości? Szybki rozwój technologiczny z pewnością im sprzyja. Współczesne urządzenia podsłuchowe można umieścić praktycznie wszędzie, poczynając od szuflady biurka, a kończąc na mankiecie koszuli śledzonej osoby, natomiast najmniejsze kamery mają wielkość guzika. Dobrej jakości sprzęt można kupić już za kilkaset złotych, chociaż wiadomo, warto zainwestować w naprawdę solidne urządzenia. Ceny najdroższych sięgają kilkudziesięciu, a nawet kilkuset tysięcy złotych. Jednak na taki luksus mogą sobie pozwolić tylko nieliczni. Większości polskich detektywów zwyczajnie nie stać na tak drogi sprzęt. Wiąże się to również z kwestią opłaty, jaką klient wnosi za wykonanie zlecenia. Praktycznie za wszystko, co robią detektywi, musi on płacić z własnej kieszeni, dlatego im więcej środków zamierzają oni wykorzystać w trakcie realizacji zadania, tym ta kwota będzie wyższa. A Polaków zwykle nie stać na fanaberie. Wolą, aby opłata zamknęła się w granicach kilkuset, góra kilku tysięcy złotych, w zależności od rodzaju zlecenia.
Tak więc wiele sytuacji, które znamy z telewizyjnych programach o detektywach, jest nieco przerysowanych. Wiadomo, wszystko to ładnie prezentuje się w telewizji, ale nie zawsze znajduje odzwierciedlenie w realnym świecie. Filmowi detektywi wcale nie mają takiego złego życia. Zagadywani przez nich ludzie zwykle chętnie odpowiadają na pytania, a wszystkie tropy zgrabnie układają się w logiczną całość. W rzeczywistości praca detektywa jest ciężka i żmudna, wymaga precyzji, dokładności, spostrzegawczości, a często także poświęcenia dużej ilości czasu. Niestety, życie to nie film.
Trudno wyobrazić sobie współczesny świat bez detektywów. Ten nietuzinkowy zawód, niegdyś kojarzony z tym, co najbardziej mroczne i zagadkowe, dziś wiąże się przede wszystkim z profesjonalizmem i zaufaniem, owianymi lekką mgiełką tajemniczości. Współczesny Sherlock Holmes wykona praktycznie każde, byle tylko zgodne z prawem zlecenie, zarówno poważne, jak i nieco lżejsze. Chcesz sprawdzić wiarygodność nowego wspólnika, wierność żony lub odnaleźć skradzioną pamiątkę rodzinną? Podejrzewasz, że w twojej firmie ktoś założył podsłuch? Zgłoś się do detektywa – możesz liczyć na solidną i dyskretną pomoc. A jeśli akurat sam zdradzasz partnera? Uśmiechnij się! Być może jesteś w ukrytej kamerze.
Małgorzata Baran (malgorzata.baran@dlastudenta.pl)
Artykuł został zrealizowany dzięki pomocy:
Agencji Detektywistycznej „Tracker” (www.tracker.com.pl)
Biura Doradczego „Rutkowski” (www.rutkowskidetektyw.pl)
Specjalne podziękowania za rozmowę i pomoc dla Anety z Kalisza.