Czym są studia?
2008-07-07 15:01:37Jedni dopiero się szykują, drudzy są w trakcie. Jeszcze inni już skończyli. O czym mowa? O studiach. Właściwie, czym tak naprawdę są studia?
Po latach nauki w szkołach podstawowych i średnich niektórych zaskoczy na studiach brak dzwonka kończącego zajęcia. Ma to swoje plusy, kiedy wykładowcy kończą wcześniej. Ma też minusy, kiedy bez ograniczeń przedłużają zajęcia... Studia to też większa swoboda. Nie ma wychowawców klas, nie trzeba prosić rodziców o usprawiedliwienia za opuszczone dni, można nie pójść na wykład albo ćwiczenia i nikt nie będzie wydzwaniał do opiekunów ze skargą. Wielu młodych już ta samowola sprowadziła na zła drogę, gdy więcej czasu spędzali w pubach niż na zajęciach.
Lata studiów to nasz najlepszy czas. Trzeba znaleźć i czas na rozrywkę i czas na naukę, ktoś powie, że to truizm, ale ile to młodych już zmarnowało ten czas bezpowrotnie.
Zachłyśnięcie się swobodą, wolnością jest zgubne. Szczególnie, gdy ktoś mieszka kilkadziesiąt kilometrów od rodziców.
Pierwsza sesja zazwyczaj wywołuje paniczny lęk. Natłok egzaminów, zaliczeń, ciągły brak czasu - uporać się z tym to nie lada wyzwanie. Lepiej zdać część zaliczeń zdobyć już w przedterminach bądź na konsultacjach, dzięki temu właściwa sesja będzie luźniejsza. Odwlekanie wszystkiego na ostatnią chwilę jest po prostu niepraktyczne.
W samej sesji wcześniej czy później trafi nam się pierwsza poprawka. To nie jest nic uwłaczającego, nawet dla najlepszych uczniów. Ba, student bez poprawki jest jak żołnierz bez karabinu!
Gdy w wyznaczonych terminach nie zaliczymy przedmiotu, wtedy dosięgnie nas tzw. warunek. Pod tym groźnie brzmiącym słowem kryje się trochę komplikacji dla studenta, ale to jeszcze nic strasznego. Fakt, jest to droga ,,przyjemność", ale za to szansa na przedłużenie naszego pobytu na studiach. Każdy przedmiot można zaliczyć. Kwestią jest tylko, kiedy.
„Prywatni" konta „państwowi"
Ewenementem polskim jest zwyczajowa wyższość uczniów ze szkół państwowych nad prywatnymi. W krajach rozwiniętych posyłanie dzieci do szkół prywatnych jest oznaką wysokiego statusu społecznego i majątkowego. W Polsce niestety utarł się odwrotny pogląd. Winne temu są same szkoły prywatne, które nie dbały o odpowiednią kadrę i poziom nauczania. To jednak tylko niechlubne wyjątki. W naszym kraju jest wiele szkół prywatnych, w których jakość kształcenia nie odbiega od uniwersyteckiego.
To nieprawda, że w prywatnych szkołach już samo płacenie czesnego daje zaliczanie przedmiotów. Przecież każda poprawka i warunek są płatne, a budżet takiej szkoły musi się przynajmniej zbilansować a najlepiej, by wykazywał zysk.
Kultura obsługi w dziekanacie uczelni prywatnej powinna zadowolić nawet najbardziej wybrednego studenta. Co prawda w państwowych szkołach także widać poprawę, aczkolwiek nie wszędzie. Inny jest stosunek samych wykładowców do uczniów. Utarło się przekonanie, że skupiają oni siły na studentach państwowych uczelni i dlatego ci z prywatnych mają łatwiej. Moim zdaniem, to tylko zasiedziały stereotyp.
Kamil Skrzypek
(„Studenci")