Cmentarzysko w sieci
2006-12-20 10:44:50Internet jest wszechobecny i łatwo dostępny. Niektórzy przyznają pewnie, że zawładnął ich życiem. Wirtualna rzeczywistość rozrasta się w sposób nieograniczony. Internet zaczyna również wkraczać w sferę jednego z największych tabu kulturowych naszej cywilizacji - w sferę śmierci.
W sieci powstał internetowy cmentarz. Według jego założyciela, Dariusza Pałęckiego, ma ocalać zmarłych od zapomnienia. Zwłaszcza tych zmarłych, którzy nie mają tradycyjnego nagrobka. Jeśli więc zapragniemy nieżyjącej osobie postawić wirtualny pomnik lub też zakupić wirtualne kwiatki albo znicze, nic nie stoi na przeszkodzie. Wystarczy jedynie odwiedzić stronę http://www.wirtualnycmentarz.pl/ i wybrać odpowiednią opcję. Należy przy tym pamiętać, że każda usługa z której korzystamy w internetowej nekropolii, jest płatna.
Kontrowersyjny pomysł
Sprawa wirtualnego cmentarza jest mocno kontrowersyjna i wzbudza falę ostrej krytyki. Przeciwnicy pomysłu twierdzą, że pomysł ten uwłacza godności zmarłych, banalizuje śmierć, obdziera ją z mrocznej, aczkolwiek bardzo pociągającej, aury tradycyjnych cmentarzy. I te argumenty przemawiają do zdrowego rozsądku, ale nie ma sensu ich demonizować, bowiem możemy być pewni, że starym cmentarzom nic nie grozi ze strony internetowej nekropolii.
Strona wirtualnego cmentarza jest zbudowana przez specjalistów i - to widać - technicznie nie można nic jej zarzucić, ale właśnie ta doskonała technika kojarzy się z grafiką gier komputerowych, jest daleka od tajemniczości, wyciszenia prawdziwych miejsc spoczynku. I w ten sposób przestaje być jakimś poważnym substytutem prawdziwego życia.
Zawziętość negatywnych opinii potęguje dodatkowo fakt, że usługi tego portalu są płatne, z czego można wyciągnąć wniosek, iż ktoś próbuje zarobić na czyjejś śmierci. Nie uważam, aby tego rodzaju zarobkowanie było postępowaniem moralnym, ale mam też świadomość, że od wieków na śmierci zyskuje finansowo wiele osób. W sytuacji wirtualnego cmentarza sprawa wydaje się klarowna, gdyż potencjalny klient ma do wglądu ogólno dostępny cennik. Jeśli więc czuje potrzebę postawienia wirtualnego nagrobka jakiejś osobie, to wie, ile ma za to zapłacić. I tylko od niego zależy, czy się na to zdecyduje czy nie.
Duchowni wobec wirtualnego cmentarza
Wirtualny cmentarz zdecydowanie nie przypadł do gustu niektórym duchownym. Zarzucają oni autorowi opisywanego pomysłu głównie chęć uzyskania profitów z ludzkiej tragedii. Myślę jednak, że księża mogą spać spokojnie. W naszym kraju, gdzie na szczęście zmarli są w większości traktowani z wielkim szacunkiem, gdzie poszanowanie tradycji zajmuje wysokie miejsce w hierarchii wartości, nie należy się obawiać wirtualnego cmentarza. Nie sądzę, aby cieszył się on wielką popularnością.
Pamięć o zmarłych?
Autor kontrowersyjnej strony swój pomysł tłumaczy chęcią zadbania o pamięć zmarłych osób. Nie można powiedzieć, że są to intencje złe lub niemoralne. Jednakże sposób ich realizacji pozostawia wiele do życzenia. Sama nazwa strony wydaje się już bardzo niesmaczna (a przede wszystkim jest nadużyciem semantycznym, bo słowo cmentarz oznacza ‘teren, gdzie grzebani są zmarli lub przechowywane są prochy po ich kremacji', a Internet takim terenem z pewnością nie jest...), a co dopiero te animacje grobów, katakumb, tablic pamiątkowych, zniczy, ponura muzyka w tle - to wszystko bardziej przypomina, wspomniane wcześniej, gry komputerowe niż miejsce pamięci o bliskich.
Autor wirtualnego cmentarza zdecydował się na pomysł tak bardzo kontrowersyjny, licząc zapewne na marketingowy sukces. Rozgłos strona już zyskała. Pozostaje pytanie, jak trwały jest to szum i czy faktycznie internauci będą chcieli w ten sposób pamiętać o zmarłych.
Zwolennicy wirtualnego cmentarza bronią tego pomysłu jeszcze jednym argumentem, twierdzą, że internetowa nekropolia będzie wieczna (w odróżnieniu od tych tradycyjnych), nie zniszczy jej upływający czas. Ta argumentacja wydaje mi się najbardziej absurdalna, bo już samo połączenie słowa Internet z czymś wiecznym razi zgrzytem znaczeniowo-stylistycznym.
Wirtualny cmentarz nie jest żadną rewolucją obyczajową, z takimi pomysłami należy się liczyć w dobie Internetu. Ktoś postanowił stworzyć taką stronę i, mimo wielu głosów krytyki, ona funkcjonuje. Jeśli nie będziemy z niej korzystać, nie będzie przynosić żadnych zysków, a wtedy zniknie ze świata wirtualnego.
I tyle pozostanie z wiecznych, internetowych grobów...
Monika Stefańska
(monika.stefanska@dlastudenta.pl)